Rozdział 30

820 58 8
                                    

*Selly*

Dwa dni później można było dostrzec zmiany jakie nastąpiły wraz z odejściem Isabelle. Wszyscy uśmiechają się częściej. Nawet zaczęli mnie bardziej zauważać i z radością mówili mi ''dzień dobry''. Ponoć mówili, że to ja uratowałam ich przed rządami Isabelli. Nigdy tej plotki ani nie zaprzeczyłam ani nie potwierdziłam.

Dzisiaj cały dzień spędziłam z Taurielą. Tak to obie pewnie siedziałybyśmy same: Thorin zajmuje się sprawami królestwa, Kili zabrał gdzieś Lilianę a Bilbo (na prośbę Thorina) poszedł szukać Arlesa, który ponoć zapadł się pod ziemię.

- Wiesz, nadal ciężko mi uwierzyć w to wszystko.- wyznałam Rudej patrząc w lustrze jak układa mi włosy.

Widziałam, że chce coś powiedzieć, ale wyprzedziłam ją

- Przepraszam, że znów poruszam ten temat, ale taka jest prawda. Nic z tego nie rozumiem...

- Może zamiast tak dużo myśleć, może powinnaś się cieszyć?- spytała podnosząc brew.

- Oczywiście, że się cieszę, ale...

- Słuchaj Selly. Dla większości osób w tym królestwie nie jest ważny powód jej rezygnacji. Ważne, że jej nie ma i pewnie nie prędko wróci. Może byś się przyłączyła do tej większej części społeczeństwa?

- Może tak zrobię.- zaśmiałam się.-- A teraz, opowiedz mi wszytko jak było na twoim ślubie? Jak Kili zareagował na wieść o ciąży?

Tauriel przerwała na chwilę swoją czynność by pogrążyć się we wspomnieniach.

- Na ceremoni było... magicznie.- uśmiechnęła się.

- A bardziej szczegółowo?- dopytałam starają się powstrzymać chichot, gdyż wyglądała komicznie.

- Nie wiem czy uda mi się to opisać słownie. Na nic innego nie zwracałam uwagi tylko na tą jedyną osobę czekającą pod ślubnym kobiercem. Byłam szczęśliwa, ale i zdenerwowana, że coś pójdzie nie tak. Miałam wrażenie, że zaraz się przewrócę.- zasmiala się.- Ale po tym, jak powiedzieliśmy sobie 'tak' wiedziałam, że już zawsze będzie dobrze. I jest dobrze.- podsumowała wracając do moich włosów.

- A jak brzmi odpowiedź na moje drugie pytanie?

Jak to powiedziałam elfka uśmiechnęła się do siebie głupkowato.

- No co?- spojrzałam na nią dziwnie.

- Ujmę to tak: kiedy powiedziałam mu o tym to myślałam, że oszaleje ze szczęścia. Biegał po całym Ereborze krzycząc 'Będę ojcem! Zostanę ojcem!'.

Obie wybuchłyśmy śmiechem. Cóż, to jest właśnie cały Kili.

- A później, kiedy trochę ochłoną, stał się wręcz niedozniesienia. Ciągle kazał mi odpoczywać i gniewał się na mnie, kiedy gdzieś wychodziłam bez jego wiedzy. Wtedy myślałam, że to ja oszaleję.- dodała ocierając łzy od śmiechu.

- To słodkie i urocze.- stwierdziłam robiąc z ust dziubek na co znów zachichotałyśmy.

- Faktycznie. I właśnie za to go kocham.- nagle uśmiechnęła się pod nosem.- A ty?

- Co ja?

- Kiedy zacznę płakać ze szczęścia na twoim ślubie?

Podniosłam brwi odwracając się do niej.

- W sensie, że...- przerwałam, bo wiedziałam, że nie muszę kończyć.- Niee...

- To znaczy, żadnych zaręczyn?- zdziwiła się.

- Tauriel, Thorin dopiero co zerwał zaręczyny. Jest jeszcze za wcześnie.

Wzruszyła ramionami.

- Możliwe, że za wcześnie. Tylko uważajcie, żeby nie było za późno. A teraz odwróć głowę, bo chciałabym dokończyć to co zaczęłam.

Mimo tej zmiany tematu jej słowa zapadły mi w pamięci.

**************************

Późnym popołudniem szłam korytarzami nie zorglądajac się dookoła. Chciałam wrócić do swojego pokoju i wziąć długą, gorącą kąpiel. O tak, zaraz po mojej rozmowie z Tauriel do pokoju wpadł Kili oraz Liliana i poprosili nas byśmy razem z nimi poćwiczyli strzelanie z łuku. Jak mogliśmy im odmówić? Skończyło się oczywiście na wygłupach i wręcz padałam z nóg.
Nagle czyjać znana mi dłoń złapała mnie i pociągnęła do siebie w bok. Zaśmiałam się, kiedy wpadłam w ramiona Thorina. Przytuliłam się do niego.

- Tęskniłem.- szepnął w moje włosy.

- Ja także.- odszepnęłam podnosząc głowę, by spojrzeć mu w oczy.- Zmęczony?

- Nawet nie wiesz jak bardzo.- westchnął całując moje czoło.- Nigdy wcześniej nie miałem tylu obowiązków.

- Co teraz robisz?

- Muszę jeszcze zanieść Baliniwi dokumenty i będę wolny. Tylko że ponoć jest aż w kopalni.

Kiedy dokładniej mu się przyjrzałam, to w pół mroku dostrzegłam, że jest blady A oczy klejące i czerwone. A ja nieczułam się aż tak zmęczona.

- Daj mi te papiery, ja mu je zaniosę.- i nie czekając na odpowiedź sama wzięłam mu je z ręki.

- Ale...

- Żadnych ale. Jeszcze mi zemdlejesz po drodze.

- Kocham Cię.- zaśmiał się całując mnie w usta.-- Naszykuję kąpiel.- mruknął mi jeszcze do ucha.

Zachichotałam jak mała dziewczynka i odeszłam.

****************************

Białowłosy faktycznie był w kopalni, sprawdzając licznik złota. Całe szczęście nie musiałam go tam długo szukać.
Podczas drogi powrotnej szłam powoli, i tak nie miałam siły by iść szybciej. Zamyślona, z głupim uśmiechem na ustach myślałam, co pewnie będziemy robić po wspólnej kąpieli.

- Witaj Selly.

Ten głos sprawił, że omało nie wyskoczyłam ze skóry. Rozejrzałam się za jego źródłem i dostrzegłam Arlesa opartego o ścianę. W świetle pochodni widziałam, że przyglądał mi się uważnie.

- Po pierwsze: Bilbo cię szukał cały dzień A po drugie: możesz z łaski swojej więcej tego nie robić?- fuknęłam na niego próbując uspokoić szalone bicie serca.

Kpiący uśmiech wpłyną na jego usta.

- Ależ oczywiście, wasza wysokość.- teatralnie się ukłonił.- Bo zapewne niedługobyś nią była. Tak jak prawie Isabella.

Zmarszczyłam brwi.

- Nie rozumiem o co ci chodzi.

- Nie wiesz?- zakpił.- Szybko się pocieszyłaś zajmując jej miejsce.

- Isabella sama zrezygnowała A poza tym ja i Thorin... Nas łączyła miłość zanim jeszcze się pojawiła.

- Isabella zrezygnowała...- powtórzył uśmiechając się dziwnie.- Chyba nie do końca masz rację...

Po tych słowach pstryknął swoimi chudymi, długimi palcami. Z mroku wyszło czworo umięśnionych, zamaskowanych ludzi. Otoczyli mnie.
Wykręcałam głową na wszystkie strony zupełnie zdezoriętowana. Nie miałam żadnej broni.

- Ona nigdy się nie poddaje. Ani ona, ani ja, ani ON.- rzekł Arles.

- Jaki ON?- spytałam.

- Mamy sobie wiele do wyjaśnienia. A tym czasem...

Nagle poczułam mocne uderzenie w głowę. Świat zawirował mi przed oczami, poczułam jak opadam na kolana a potem na bok. Nim jednak wszystko ogarnęła ciemność zobaczyłam buty Arlesa i jego cichy, zadowolony głos

- Śpij dobrze, póki jeszcze możesz...

I Will Not Leave YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz