Rozdział Szósty

275 30 5
                                    

Przymrużyłem oczy, patrząc na niego, jak na idiotę. 

-Chyba sobie już coś wyjaśniliśmy. Ja unikam ciebie, a ty dajesz mi spokój - warknąłem.

-Zostań, myślę, że możemy o tym pogadać - powiedział. - Wcale nie musi tak być. Przyznaję, że wtedy trochę przesadziłem, ale to nie tak. Jeśli będziesz miły, ja odpłacę się tym samym, a nawet nie wiesz, jak bardzo może ci się to opłacać - dodał z chytrym uśmieszkiem. 

-Zaczynasz mnie już poważnie denerwować. Nie możesz po prostu dać mi spokoju? O nic więcej nie proszę - rzekłem. 

-Zaynie, nie chcę tego i wiem, że w środku, ty też nie. Nie będę robił tego wbrew sobie i tym bardziej wbrew tobie, księżniczko - zaśmiał się, a ja spaliłem buraka, przez to jak mnie nazwał. 

-Chyba nie bardzo rozumiem - zmarszczyłem brwi. - I przestań tak do mnie mówić! - krzyknąłem, co jeszcze bardziej go rozbawiło. - To nie jest śmieszne. Nie powinienem w ogóle rozmawiać z takim frajerem jak ty - oznajmiłem.

-Chyba nie powiesz, że ani trochę ci się nie podobam, poza tym, nie musisz nic mówić, bo widzę jak się zachowujesz, kiedy jestem w pobliżu. Ty w sumie też jesteś niczego sobie, jedynie język trzeba ci trochę ukrócić, a ja wiem, czym chętnie by się zajął - powiedział, oblizując wargi, na co się skrzywiłem.

-Jesteś obrzydliwy, przecież masz dziewczynę i dobrze wiesz, że nie jestem gejem. Mam ciebie już naprawdę dosyć i twoje żarty są naprawdę na niskim poziomie, z resztą... Czego mógłbym się po tobie spodziewać - westchnąłem, poddając się. 

-Czemu myślisz, że to żart? - spytał.

-Pewnie dlatego, że po pierwsze, masz dziewczynę, po drugie, wiesz, że nie jestem tobą zainteresowany, po trzecie od początku robisz wszystko, by utrudnić mi życie - wytłumaczyłem mu, jednak nie wierzyłem, że to w jakiś sposób do niego dotarło.

-Tylko się z tobą wtedy droczyłem, a Sophia nie jest ważna, nie będę ci z resztą tego tłumaczył - powiedział.

-Może to i lepiej, bo nie mam ochoty tego słuchać i do niczego to nie doprowadzi. Po prostu daj mi spokój - warknąłem, odchodząc, kiedy poczułem jego ciepły oddech na karku.

-Jeszcze będziesz mnie błagał o to, bym cię dotknął w taki sposób - powiedział, a jego ręce powędrowały na moje biodra, kiedy ustami lekko musnął moją szyję i po chwili po prostu odszedł. Stałem chwilę jak osłupiały, lecz szybko próbowałem wyrzucić to z głowy. Wróciłem do reszty, wraz z zamówieniem dla Louisa.

-Długo cię nie było - powiedział, a ja wzruszyłem ramionami. - Wszystko w porządku? - spytał Louis, na co kiwnąłem głową. Resztę czasu przegadałem z Ashtonem i Calumem, przez co mogłem ich w pewnym stopniu poznać i musiałem przyznać, że wydawali się naprawdę w porządku.

-Właściwie, to jak się poznaliście? - spytałem z ciekawości.

-A tak! - krzyknął Ashton. -Możesz mi nie wierzyć, ale to wszystko dzięki Louisowi. Znałem się z nim przed poznaniem Caluma i gdyby nie to, że nie zmusił mnie tamtego dnia na wyjście z nimi do kina, możliwe, że nie bylibyśmy teraz razem. Louis niebawem będzie miał miano jakiejś swatki. Brakuje jeszcze tego, byś ty był z którymś z nich - wskazał na resztę.

-Nie martw się, raczej mi to nie grozi - zaśmiałem się, czując na sobie baczny wzrok Liama.

-Czyli jednak hetero? - spytał, a ja kiwnąłem głową, chociaż tak naprawdę nie byłem tego do końca pewien, ale wolałem zostać przy tej wersji. Nawet jeśli byłoby inaczej, to nie musi każdy o tym wiedzieć, bo raczej nie chwaliłbym się takimi rzeczami. W szczególności, nie muszę o tym mówić komuś, kogo poznałem zaledwie kilka godzin wcześniej, podczas gry w kręgle.

Niedługo po tym, wszyscy zbierali się do domów. Przyznam, że tamten wieczór spędziłem całkiem fajnie, może nie licząc niektórych wydarzeń o których nie mogłem przestać myśleć. Bałem się przyznać, że w jakiś dziwny sposób ciągnęło mnie do Liama, nie chciałem tego w żaden sposób okazywać, ani przed nim, ani przed nikim innym. Cholera, nie wiem co w nim było takiego, że nawet kiedy zachowywał się jak kompletny dupek, mogłem mu to w każdej chwili wybaczyć, a nawet mogłoby mi nie przeszkadzać takie zachowanie. Byłem lekko zdołowany swoim zachowaniem. Była północ, a ja leżałem w łóżku, rozmyślając o tym pieprzonym idiocie, którego nie mogłem wyrzucić z głowy. Zgasiłem lampkę nocną i postanowiłem ułożyć się do snu. Nie czekałem długo, ponieważ już po chwili oddałem się w objęcia Morfeusza.  

--------

XOXO

Take it off! || Ziam [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz