Rozdział 2

2.3K 197 28
                                    

Gdy tylko pierwsze dźwięki rozbrzmiały poczułem nagły przypływ...Melancholii? I z każdą kolejna minutą melodia była coraz smutniejsza. Na widowni kolejnym osobom leciały z oczu łzy. Pod koniec pierwszej połowy wszyscy płakali. Nawet ja, choć nie wiem z czego i kiedy. Zaczęła się przerwa. Dziewczyna zeszła ze sceny.

-Ech, kolejna struna do wymiany.-Zaczęła majstrować coś przy instrumencie. - Mam!- krzyknęła i na wyjętą strunę zaczęła nawlekać biały dzwoneczek i jakąś przywieszkę. Później podeszła do mnie i założyła mi swoje dzieło. - Będziesz Czarny księżyc. W skrócie Kuro.-Powiedziała i wróciła do instrumentu. No pięknie kolejny kontrakt. Ale nie wygląda by potrzebowała pomocy wampira, więc po prostu nie napiję się i koniec przywiązania. Zaraz potem się zmywam.

Po przerwie grała tylko melodię tak smutną, że cała sala ryczała. Jej asysta zabrała mnie do pokoju dźwiękoszczelnego. Pewnie by nie byli w stanie funkcjonować po takiej dawce smutku. Po zakończonym koncercie zabrała mnie na spacer do domu szliśmy zatłoczonymi ulicami. Spoglądała na wiele witryn. I zauważyłem coś dziwnego. Ze smutkiem i złością patrzyła na mijane rodziny z dziećmi. Nie miałem dużo czasu do myślenia, bo dość szybko znalazłem sie w mieszkaniu. No właśnie sam, a ona poszła na zakupy do spożywczaka. Mam nadzieje, że kupi trochę zupek, a ja się prześpię nim wróci.

(Hime)

Poszłam do spożywczaka. Skończyło mi się odgrzewane żarcie, a gotowanie... jest zbyt upierdliwe. Pilnować czasu, smaku, za dużo zachodu. przechodziłam właśnie pasażem handlowym, gdy zaczepił mnie jakiś dziwny jegomość. Miał różowe włosy, biały cylinder i płaszcz. Domyśliłam się, że to magik bo wyjął miecze ze swojego kapelusz.

Popatrzyłabym chwilę na te sztuczki, ale śpieszyłam się do sklepu więc odwróciłam się i zaczęłam iść, ale zatrzymał mnie ów magik.

-A teraz zagadka. Czemuż to zatrzymałem tę młodą damę?
1.Ponieważ mnie zlekceważyła.
2.Ponieważ weszła mi w drogę.
3.Ponieważ zgłodniałem.
4.Ponieważ mnie zlekceważyła.
-popatrzyłam na niego zdziwiona. - A odpowiedź brzmi... WSZYSTKIE POWYŻEJ! A teraz zdychaj, za to żeś mnie zlekceważyła! - Wykrzyknął i spróbował mnie ugryźć, ale zanim to zrobił sprzedałam mu porządnego kopa.

-A więc wampir. Kolejny cholerny demon co porywa się na mnie. Ale ostrzegam cię. Mnie też nazywają demonem z którym się nie zaczyna. - W chwili znalazłam się przy nim i kopniakiem z obrotu wgniotłam go w ziemie. Stanęłam kawałek dalej. Patrzyłam na tą miernotę wgniecioną w podłogę. I nic. Nic, cholerne nic.
- Ale słabizna. Powalony jednym kopem. Phi zmarnowałam tylko energię. - Obróciłam się i chciałam już pójść, ale poczułam silny ból na plecach. Skurwiel przeciął mi plecy mieczem. Syknęłam z bólu. Zrobiłam porządny zamach i kopnęłam go z wyskoku z obrotem. Poleciał dobre 500m i wbił się przez ceglany mur do biurowca. A ja szybko się ulotniłam

Plecy niemiłosiernie mnie bolały. Dzięki tym nogom to tym pojebie z dzieciństw mogłam skakać po dachach więc szybciej się poruszałam. Jeszcze kawałek, i jestem. Weszłam do mieszkania.

-Cholerny magik.- powiedziałam już pół przytomna. Usłyszałam ciche: cholera i zobaczyłam czyjeś nogi a potem ciemność. Zemdlałam.

(Kuro)

Usłyszałem trzask drzwi i głos dziewczyny. Spojrzałem w tamtą stronę i zamarłem. Dziewczyna osuwała się po ścianie cała we krwi. Przekląłem, przemieniłem się i podszedłem do nieprzytomnej. Miała nie głęboką, ale obszerną ranę na plecach. Wziąłem ją na ręce i położyłem na łóżko. Sam nie wiem czemu, ale nie chciałem by umarła. Zdoiłem z niej zakrwawione ubranie, otarłem krew i zabandażowałem. Po czym poszedłem na kanapę. Niestety, ręce miałem całe we krwi. Jej krew tak kusząco pachniała. Nie mogłem się oprzeć i zlizałem krew.

-Co za upierdliwość. Teraz kontrakt pana został zatwierdzony. Ciekaw jestem co jutro powie i jak zareaguje.

_____________________|
Rozdział miał być w niedziele, ale watpad zrobił na złość i nie pozwolił. Więc jest teraz;-)

Nie martw się, to nie boli.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz