Nienazwana część 1

394 50 18
                                    


„Miałam z nikim nie przegrać."

Rudowłosa siedziała na krawędzi mostu. Fioletowy parasol zasłaniał jej twarz. I bardzo dobrze, pomyślała. Nie miała ochoty nikogo widzieć ani tym bardziej pokazywać się komukolwiek w tym stanie. Nie płakała. Nie dlatego, że uważała łzy za symbol słabości. Bardzo chciałaby pozbyć się tych emocji, ale łzy nie chciały lecieć. Dziewczyna wymknęła się z domu o świcie, gdy Gintoki jeszcze spał. Pozostawiła po sobie liścik z informacją, że musi się zająć niezwykle ważną sprawą. Uciekła jak najdalej stamtąd, żeby przyjaciele jej nie znaleźli.

Kagura wcześniej prawie w ogóle nie myślała o Sougo. Na początku był jej wrogiem, rywalem, zwykłym sadystą nie wartym uwagi. Z czasem ich skomplikowana relacja zamieniła się w przyjaźń. Fakt, pożegnanie z nim było bolesne, ale dziewczyna nie spodziewała się, że będzie za nim aż tak tęsknić. Nim się obejrzała, wszystko zaczęło jej go przypominać. Miała ochotę zapaść się pod ziemię, gdy pewnego razu Shinpachi zaczął ją śledzić i zauważył, że jego przyjaciółka codziennie odwiedza byłą siedzibę Shinsengumi i przesiaduje w niej całymi dniami. Tak samo czuła się, kiedy Gintoki znalazł u niej pod poduszką opaskę na oczy Sougo. Sytuacja pogorszyła się, gdy Kagura przegrała walkę ze starszym bratem. Nikt jej za to nie winił – Kamui był jednym z najpotężniejszych wojowników w całym wszechświecie. Jak mogła się z nim równać? Jednak dziewczyna przyjęła to bardzo źle. Przestała jeść i wracała do domu coraz później. Nie chodziło o samą przegraną. Kagura złamała obietnicę.

Zaczęło się niewinnie. Przeganiała zbirów, którzy dokuczali dzieciom w parku albo okradali starsze panie. Zanim zdała sobie z tego sprawę, walki stały się jej codziennością. Dopiero gdy pewnego dnia pokłóciła się z Gintokim i Shinpachim, którzy zauważyli u niej nowe blizny i siniaki, uświadomiła sobie, w jak bardzo złym stanie się znalazła.

Kagura westchnęła. Był to niezwykle upalny lipcowy dzień, przez co nie czuła się najlepiej. Zaczęła zastanawiać się nad opuszczeniem Ziemi. Może zaczęłaby podróżować ze swoim ojcem? Nie mogła znieść kolejnej porażki. I to ze swoim głupkowatym starszym bratem, który udowodnił jej, że wcale się nie zmieniła. Pomimo tylu starań wciąż była słabą młodszą siostrą, która do niczego się nie nadawała. Dziewczyna spuściła głowę i zamknęła oczy, żeby nie patrzeć na swoje odbicie w wodzie.

-Oi, chyba mi nie powiesz, że najbardziej pyskata dziewczyna jaką znam straciła swój ogień?

Znajomy głos sprawił, że wzdrygnęła się, ale nie odwróciła się w jego stronę, nawet gdy chłopak stanął tuż za nią.

- Co ty tutaj robisz? – spytała Kagura starając się, by jej głos brzmiał normalnie.

- Mógłbym spytać cię o to samo.

Sougo usiadł obok niej, ale dziewczyna wciąż ani razu na niego nie spojrzała. Sama nie wiedziała czego się obawia. Pogardy? Odrzucenia? Współczucia?

- Nic ci do tego – burknęła.

- Mówi to ktoś, kto nie potrafił dotrzymać nawet jednej obietnicy – odparł chłopak z nieukrywaną kpiną w głosie.

Kagura zacisnęła zęby. Jeszcze tego brakowało, żeby ten głupi sadysta, o którym z jakiegoś powodu nie mogła przestać myśleć, wyśmiewał się z niej.

- Ty też z nim przegrałeś, więc nie wymądrzaj się tak, głupku – jej głos drżał.

- Z nim? – zdziwił się Sougo. Chwycił fioletową parasolkę i podniósł ją jednocześnie zmuszając dziewczynę, żeby na niego spojrzała. Choć rudowłosa z całych sił starała się mu jej nie oddać, to przegrała tę walkę. Przynajmniej on nie próżnował, pomyślała. Z niechęcią spojrzała w dobrze jej znane brązowe oczy. Wyglądały inaczej niż je zapamiętała. Nie zabrakło w nich znajomego błysku, ale teraz emanowały dużo większą determinacją i dorosłością. Kagura nie wiedziała dlaczego, ale spodobało jej się to. – Chodziło mi o ciebie, idiotko.

Dziewczyna zmarszczyła brwi i obrzuciła go pytającym spojrzeniem.

- Nie obchodzi mnie ten durny sadysta – powiedział. – Bez względu na to ile będziemy trenować, nigdy nie pokonamy kogoś takiego jak on, jak Szef albo tamten Kruk. Chodzi o to, żeby nie przegrać z samym sobą. A ty to zrobiłaś.

Kagura nie odpowiedziała. Wpatrywała się w Sougo i zastanawiała się nad jego słowami. Miał rację. Poddała się. Zboczyła z wybranej przez siebie drogi znajdując ucieczkę w walce. Postawiła na łatwiejszą ścieżkę – zamiast kierować się sercem, posłuchała zewu krwi Yato. Gdy to sobie uświadomiła, poczuła się dużo gorzej niż chwilę temu. Spojrzała w palące słońce prosząc je, by wysuszyły napływające do oczu łzy. Chłopak zauważył to i natychmiast zareagował.

- Dlatego należy ci się kara – powiedział z nutą pychy w głosie.

- Hę?! – dziewczyna zerwała się na równe nogi.

- Pomyślmy... – Sougo również wstał. – Złożysz mi kolejną obietnicę w ramach zadośćuczynienia.

- Że co?! – Kagura się zbuntowała. – Pojawiasz się tu tak nagle i myślisz, że–

Ale dziewczyna nie zdążyła dokończyć, bo policjant przyciągnął ją do siebie i zamknął jej usta pocałunkiem. Kagura próbowała protestować, ale z jej ust wydobył się tylko stłumiony krzyk. Sougo odsunął się od niej i wybuchnął śmiechem.

- Nawet podczas pocałunku chcesz się kłócić?

- Ty mały... – zaczęła, ale nie potrafiła skończyć. Miała ochotę go zabić i jednocześnie powtórzyć pocałunek sprzed momentu. Wpatrywała się w niego i nienawidziła uczucia, które wywoływał w niej szeroki uśmiech na jego twarzy.

- Posłuchaj – chłopak spoważniał. – Twoją karą jest bycie ze mną. Od teraz masz dzielić się ze mną wszystkimi swoimi zmartwieniami, zrozumiano? Nie musisz już walczyć z tym sama.

Kagura zaniemówiła. Zanim łzy rozmazały jej widok, zdążyła zauważyć zdecydowanie w jego oczach. Sama nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo pragnęła usłyszeć te słowa. Nie była w stanie nic powiedzieć więc tylko kiwnęła głową. Zrobiła krok do przodu i drżącymi ustami pocałowała go raz jeszcze. Atmosferę zrujnowały stłumione krzyki. Sougo i Kagura oderwali się od siebie jak poparzeni. Zaczęli się rozglądać szukając źródła znajomych głosów.

- Gin-san, przestań płakać! – zawołał Shinpachi.

- A-Ale... – Gintoki pociągnął nosem. – Moja mała dziewczynka dorosła...

- Dajesz, Sougo! – krzyknął dowódca Shinsengumi.

- Przestań wyć, zakuty łbie – powiedział Hijikata zapalając papierosa.

- Co powiedziałeś, majonezowy głąbie?! – białowłosy zerwał się gotów do walki.

- To, co słyszałeś, baranie! Czy trwała ondulacja zatkała ci uszy?!

- Haaaaaaaaaa?!

Nagle rozwinęła się kłótnia, podczas której nikt nie zauważył, że Kagura i Sougo dawno zniknęli.

WalkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz