...

3.2K 279 15
                                    

Słyszę plusk wody go Zoe wpada do basenu. Niestety ja nie mam tego szczęścia. Upadam na plecy tuż przy krawędzi basenu. Przeklinam głośno mając gdzieś, że dziecko może mnie usłyszeć. Nie jest źle. Nie czuję złamań, a nawet jeśli są, to zaraz mi przejdzie.
- Harley!- dociera do mnie krzyk June. Z wielkim wysiłkiem przekręcam się na bok i wymiotuje krwią.
- Rick ona umiera!- krzyczy dalej przerażona. Uśmiecham się. June się mną martwi. Jak słodko. Zamykam oczy. Nie chcę widzieć ich smutnych twarzy. Nie chcę.
- Harley otwórz oczy już po wszystkim- dociera do mnie głos Puddina. Z wachaniem patrzę mu w oczy. Nie jestem na dworzu i na pewno nie jest już poranek. Siadam powoli i rozglądam się po pokoju.
- Jak się trzymasz karlico?- pyta Killer Croc. Uśmiecham się do niego.
- Świetnie Frog- mówię. Wstaję i podchodzę do niego. Ten głaszcze mnie po policzku. Czemu nie chce mnie przytulić.
- Witaj wśród żywych wariatko- słyszę za plecami głos Boomeranga.
- Dzięki George
- Diggier- nigdy mi się nie znudzi wkurzanie go, jego prawdziwym imieniem. Wtem dostrzegam zapłakaną postać w kącie pokoju. Przykuta i zakrwawiona.
- A ty jak się czujesz Ivy?- pytam, podchodząc do niej. Nie jestem na nią zła.
- Nie wiedziałam, że skoczysz. Nie wiedziałam, że poświęcisz siebie i Jess by uniknąć odpowiedzialności- łka Ivy. Jess? Czy ona myśli, że Zoe to Jess? Walczę z chęcią spoliczkowania jej.
- To jest Zoe- mówię jak najbardziej opanowanym głosem. Poison Ivy zaczyna jeszcze bardziej płakać jakby się bała. Rozpinam jej łańcuchy. Upada na kolana przede mną.
- I tak ma być. Masz klękać przed królową Gotham City- mówi Puddin, po czym przytula mnie mocno. Zaczynam się śmiać.
- Croc doprowadź naszego gościa do normalnego wyglądu, a ty June zajmiesz się Hay- wydaje rozkazy Puddin. Killer Croc podnosi Ivy i z nią wychodzi. Idę radośnie za June do łazienki.
- Ile spałam?- pytam z ciekawości.
- 4 dni- odpowiada June, nalewając wody do wanny i dodając ulubiony zapach Puddina. Siadam w środku i pozwalam June na zmycie ze mnie krwi i resztek niewiadomego pochodzenia.
- Co z Zoe?- pytam, gdy zaczyna mnie wycierać.
- Nic jej nie jest. Wpadła do basenu i na szczęście umiała pływać- uzyskuje odpowiedź. Uśmiecham się. Nie chciałam jej zrobić krzywdy.
- A gdzie jest?
- Deadshot zabrał ją i gdzieś wyjechał- zamieram ze spodniami założonymi do połowy.
- Co?!- mój krzyk rozchodzi się na całą rezydencje. Wybieram z łazienki ubrana do połowy i odszukuję Puddina. On niestety potwierdza słowa June. Siadam zrezygnowana na ziemi. Deadshot zabrał małą, bo uważa mnie za wariatkę. Na pewno o to chodzi. Bo kto by zostawił dziecko z Wariatami? Kto?

WariaciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz