Rozdział 19

61 4 2
                                    

Czytasz = Zostaw ślad po sobie

*Nana*

Było mi zimno w stopy. Kath mnie zaciągnęła do tej pracowni Gravisa i sobie czegoś szuka, a ja tu marznę.

- Czego ty tam szukasz? Znalazłaś już?

- Nie całkiem, bo zniknęło... - zaczęła. - Ale mam coś innego.

Spojrzałam na nią pytającym wzrokiem, a moje kłaczki zrobiły się niebieskie.

- Na szlabanie, gdy Gravis się na nas darł, patrzyłam na tą półkę. Była tu książka i te buteleczki. Tyle, że zniknęła jedna buteleczka i książka...

- A co zawierają pozostałe? - spytałam.

- Jagody z Jemioły, Jarzębowy Pył, Fagus Sylvatica L.

- A co jest na tej ostatniej?

- As... Asfodelus.

- Wszystkie były w tej książ...

Nie dokończyłam, bo usłyszałam kroki.

- Szybko bierz wszystkie. - szepnęłam, a Kath ostrożnie zgarnęła flakoniki. W miejsce poprzednich postawiłam jakieś randomowe butelki i razem z brązowooką opuściłyśmy pracownię.

*******

- Chodźmy!

Już miałyśmy wejść na następny korytarz kiedy zobaczyłyśmy co najmniej połowę paczki z Gryffindoru wraz z Teddy'm Lupinem. Pięć metrów za nimi Lotta gadała o czymś z Lucasem. Serio?! Fajną mają porę do randkowania na korytarzu.
Kath wyciągnęła rękę, żeby mnie zatrzymać, ale jej nie zauważyłam w efekcie czego się wywróciłam dosłownie pod nogi, jak się okazało, James'a. Gratulacje, Annabeth, gratulacje.

- Nott? Malfoy? A wy tu co? - spytał Frank Longbottom, pomagając mi wstać wraz z Potterem Juniorem.

- Wracamy do dormitorium.

- Gdzie byłyście?

- W kuchni.

- Kuchnia jest w drug...

- Szłyśmy na około, bo szedł Filch, a my, - wskazałam na mnie i Kath. - już jesteśmy wystarczająco w tej szkole narażone i to NIE z naszej winy.

- A propos tego, Annabeth, może masz mi coś do powiedzenia? - zwrócił się do mnie Lucas. Świetnie.

- Ale to nie moja wina, no. - Gryfoni spojrzeli na mnie ze zdziwieniem i zaciekawieniem za co miałam ochotę ich wyrzucić przez okno.

- A niby czyja?

- Gdy by się profesorowie z dyrektorem na czele na mnie nie uwzięli to by tak nie było. Ale, że oni czepiają się o byle pierdołę...

- A co się stało? I co zrobił mój ojciec? - spytał James.

- Tymczasowo zabronił mi grać w drużynie...

- To co ty takiego zrobiłaś?

Już miałam odpowiedzieć kiedy zakręciło mi się w głowie tak, że musiałam podeprzeć się stojącego prawie obok mnie, Teddy'ego Lupina. W tym momencie zjawił się też Potter Senior.

- Co się tu dzieje? I co się stało pannie Nott?

- Tak sobie gawędzimy, żeby złagodzić spory. - powiedział Fred.

- Nic mi nie jest. - odpowiedziałam cicho, wciąż trzymając się Lupina.

W tym momecie przed oczami ukazały mi się śmigające zaklęcia...

More than Magic || HogwartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz