🔒Rozdział 1

381 22 4
                                    


- Widziałaś może drugiego faceta Danny? Frank Stewens? - zapytałam Emily.

-Niestety nie. Coś długo się nie pojawia w naszej dzielnicy. Może coś mu się stało? - Em wyglądała na ciekawą tego co się z nim stało. Ja jednak nie za bardzo się tym przejmowałam.

- Wątpie... Właściwie to może i dobrze. Mam już dość ich codziennych krzyków i tłuczenia talerzy. Nie sądzisz? - spytała się mnie Em.

-Andy ja muszę się zwijać. Ten pajac od matmy tyle nam zadał, że odrabianie lekcji zajmię mi do samego rana... - westchnęła zrezygnowana Emily. Szczerze jej współczółam. Sama nie lubiłam matematyki, ale szło mi z nią lepiej niż Em.

-Jak sobie nie radzisz to mogę Ci pomóc. Zawsze możesz na mnie liczyć. Ale jeśli musisz się zwijać to Cię chociaż odprowadzę. - uśmiechnęłam się szeroko do dziewczyny.

Emily była moją najlepszą przyjaciółką. Znamy się sporo lat. Pamiętam czasy kiedy rzucała we mnie piaskiem z piaskownicy. Potem siadała i płakała z byle powodu. Ja od 16 roku życia wychowuję się sama. Moi rodzice zginęli w katastrofie lotniczej . Powiedziała mi tak babcia, która mnie wychowywała. Z powodu jej zdrowia nie mogła dalej pełnić tej funkcji. Nigdy nie zapomnę jak umierała w moich ramionach. Zdążyła mi tylko powiedzieć "Andy Bóg jest z Tobą". Od tamtego czasu mieszkam sama. Zawaliłam szkołę, a bez wykształcenia nie znajdę żadnej dobrze płatnej pracy. Mam 19 lat i nadal sobie nie radzę z życiem. Brakuje mi mamy, która dodałaby mi otuchy oraz zmieniłaby nastawienie do życia na bardziej pozytywne.
Wchodząc do domu mój telefon zawibrował. Siegnęłam po niego, a na wyświetlaczu pojawił mi się SMS od obcego numeru

•OD NIEZNANY•
Nie możesz wracać sama o takiej porze.


Czytając tą wiadomość skrzywiłam się. Bardzo się bałam. Skąd ten ktoś wiedział,że wracam właśnie teraz do domu? Podeszłam do okna, ale nikogo za nim nie widziałam, więc wróciłam do ściągania z siebie kurtki oraz butów.
Poszłam do kuchni zrobić sobie mocną kawę. Musiałam się odprężyć. Nadal myślałam o tej wiadomości od nieznanego. Nie miałam pojęcia kto to jest i czego może ode mnie chcieć. Z każdą sekundą bałam się coraz bardziej. Mieszkam sama, więc nawet nie miałby mnie kto obronić.
Gdy zalałam kawe gorącą wodą weszłam do salonu i zasłoniłam okna. Miałam nadzieję, że teraz jestem bezpieczna. Usiadłam na kanapie przeglądając portale społecznościowe na swoim telefonie kiedy przyszła mi kolejna wiadomość od tego samego numeru.

•OD NIEZNANY •
Nie musiałaś zasłaniać okien i tak cię widzę

Położyłam kawe na stół, zgasiłam światło i lekko wyjrzałam przez okno. Nikogo tam nie było. Czyżby ktoś sobie robił żarty?! To stawało się coraz mniej zabawne. Szybko wybrałam numer do mojej najlepszej przyjaciółki Emily.
-H-halo? Emily? - zapytałam niepewnie kiedy usłyszałam dźwięk po drugiej stronie.
-Tak, Andy. Co jest? Streszczaj się, bo uczę się na sprawdzian. - rzuciała dziewczyna bez żadnych uczuć.
-Ktoś mnie obserwuje. - poinformowałam ją drżącym głosem patrząc przez okno. Z minuty na minute bałam się i trzęsłam coraz bardziej.
-Andy co ty oglądasz?! Muszę kończyć, przepraszam. - rzuciłam jeszcze zanim zdążyła się rozłączyć. Kiedy odłożyłam telefon ręce zaczęły mi się pocić ze strachu. Patrzyłam w każde miejsce za oknem patrząc czy nikogo tam nie ma.
Nagle poczułam mocny i zimny uścisk dłoni na ustach. Nie mogłam się ruszyć w żadną stronę. Ledwo brałam oddechy.
-Pu-puść mnie błagam! - mówię ledwo, ponieważ mam na ustach czyjąś dłoń - Zo-zo-zostaw mnie, proszę!

-Zamknij się, kurwa!- powiedział stanowczo, dość niskim głosem.

- Pu-puść mnie! - pisnęłam przerażona przez jego ochydną i zimną, oplutą przeze mnie dłoń.
-A będziesz robić to co ci powiem? - dodał i mocniej ścisnął mi usta. Po czym przyciąłgnął do siebie tyłem.
-Ta-tak - przytaknęłam przerażona ze łzami w oczach. Złapałam jego dłoń, aby mnie puścił.

-Ścisnij moją dłoń na znak, że bedziesz się mnie słuchać, kurwa! - krzyknął groźnie w moją stronę, a ja zrobiłam to co mi kazał.
Obrócił mnie w swoją stronę. Zdążyłam spojrzeć na jego blond włosy, al najbardziej rzucała mi się w oczy jego czarna maska. Za nim stało jeszcze dwóch mężczyzn. Również mieli maski, ale były one białe. Stali nieruchomo jak posągi i cały czas na mnie patrzyli.
-Czego wy ode mnie chcecie? - krzyknęłam, chociaż nie byłam pewna czy to był dobry ruch z mojej strony. Przecież oni w każdej chwili mogli mnie porwać, zgwałcić, torturować, albo zabić.

-Nie podnoś na mnie głosu! Bierz jakąś walizkę i pakuj wszystko co dasz radę. Nie wiem kiedy tu wrócisz. - oznajmił patrząc na mnie swoimi brązowymi oczami.

-Jak to nie wiesz kiedy wrócę? Czy Ciebie do reszty popierdoliło?! Kim wy w ogóle jesteście Zostawcie mnie w spokoju! Nigdzie się z wami nie wybieram! - wykrzyczałam ze łzami w oczach.
Wtedy chłopak w czarnej masce ścisnął moje usta swoją ręką i przycisnął mnie do siebie najmocniej jak potrafił.

-Kurwa! Powiedziałaś, że będziesz się słuchać! Nie deneruj mnie lepiej, bo może to się dla Ciebie źle skączyć. X idź ją pilnować i do samochodu! - puścił mnie i popchnął do X.

Zostałam przez niego pchnięta. Poszłam na górę, wyjęłam dwie różowe walizki, do których pakowałam wszystkie swoje rzeczy. Zniosłam je po schodach i poszłam za wszystkimi do czarnego BMW. Jeden z nich wrzucił moje walizki do ogromnego bagażnika.

-Wsiadaj! - krzyknął.

-Nie krzycz na mnie pieprzony dupku! Kim ty jesteś, aby mi rozkazywać?! Gdzie jedziemy? - zapytałam się jednego z nich, a on mocno ścisnął palcami moją szczękę.

-Ty nie pyskuj, kurwa! Po co ci tyle walizek?! - zapytał.
-Ała - dodałam - bo wyobraź sobie, że jestem kobietą! Mam dużo rzeczy do spakowania! Nie jestem taka jak ty! Wszystko do plecaka mi się nie zmieści! Gdzie jedziemy? -traciłam już cierpliwość. Bałam się, ale teraz bardziej byłam ciekawa tego co się ma ze mną stać.

-Prześpij się. Podróż będzie długa. - powiedział już spokojniej.

-Gdzie jedziemy?! Nie obchodzi mnie to ile będziemy jechać. Odpowiedz!

-Skończyłem kurwa z tobą rozmawiać! Zamknij się i idź spać! - syknął z wrogością -Ken podaj mi .

Niestety nie dostałam odpowiedzi. Patrzyłam przez okno na lasy i samochody, które jechały wolniej od naszego BMW. Znów nie mogłam się obrócić. Poczułam ciepły materiał przykrywający moje usta i nos.
Zaczęłam szybciej oddychać, oczy mi się zamykały, obraz rozmazywał się przez moimi oczami. Mimo iż próbowałam nie mogłam się odezwać. Opadłam bezwładna na kolanach chłopaka.

Tajemniczy Chłopak w MasceWhere stories live. Discover now