Kocham cię tak bardzo... Tak bardzo, że mam ochotę uwięzić cię gdzie nikt nie będzie mógł cię zobaczyć. By nie mogli spojrzeć na ciebie swoimi niegodnymi oczami. W lesie oddalonym od jakiegokolwiek miasta o tysiące kilometrów.
Tak kocham twoje krzyki i jęki, tak bardzo że mógłbym cię pieprzyć całymi dniami.
Powoli ciąłbym twoje ciało, byś krzyczał(a) jeszcze bardziej.
Cięcie za cięciem, jedno po drugim. Wiesz przecież, że jestem sadystą.
Później zostawiłbym głęboką ranę gdzieś na twoim ciele... Oczywiście nie takie żeby cię zabić.
Kocham szkarłat twojej krwi. Ten metaliczny zapach.
Patrzyłbym z zafascynowaniem na te drobne, czerwone kropelki tworzącą piękną mozaikę na twym ciele. Więcej krzyków, kocham jak błagasz mnie o litość i ból w twoich oczach.
...Więc wziąłbym sól, i odrobina po odrobinie obsypywałbym nią twoje ciało.
Pokrywając wszystkie rany byś krzyczał(a) w agonii.
Wziąłbym później kabel, znacząc czerwonymi pręgami twoje ciało. Ostrożnie, by cie nie zabić.
Gdy twoja zmasakrowana już skóra sama by odpadała z twojego ciała, powoli odrywałbym ją od niego. Ostrożnie i powoli by słyszeć więcej tych pięknych krzyków.
Następnie młotkiem, łamałbym każdą kość w twoich dłoniach. Dokładnie by żadnej nie ominąć. Później stopy. Kość po kości.
Na końcu, po godzinach słuchania cię, twoich błagań o litość, gdy szalałbyś(aś) z bólu, posłuchałbym cię.
Wyrwałbym każde z twoich żeber.
Rozciął gardło i przeciągnął przez nie język.
Zmiażdżył twoją głowę czymś ciężkim.
A na końcu... wyciąłbym twoje serce. Schował do słoika i zatrzymał je.
A wiesz czemu? Bo tak cholernie cię kocham...
CZYTASZ
Miłość
HorrorMiłość, piękne i dające skrzydeł uczucie. Radosna, inspirująca i wspaniała... No właśnie, a co jak na wierzch wyjdzie jej ciemne oblicze?