XVII

389 53 1
                                        

Mia

Po kilku kółkach galopu, zatrzymali się obok mnie, po czym chłopak szybko zeskoczył na ziemię.
-Teraz Ty pokaż co potrafisz.-przytrzymał dla mnie Winda, abym bez problemu mogła wsiąść. Koń był rozgrzany, więc na pierwszym zakręcie zakłusowałam.
-Na dzień dzisiejszy umiem tylko tyle.-powiedziałam, kończąc pierwsze kółko.
-Ok, jedź dalej, na środku zrób woltę.
-Mówisz i masz.-wykonałam polecenie.
-Ok. Na razie tyle. Odprowadzimy go i idziemy do domu.
Nagle do stajni wszedł dziadek Caroline. Był "wtajemniczony" w nasze plany i obiecał nic nie mówić panu Jackowi.
-Dzieciaki, jest ładna pogoda, więc może wyprowadzicie te konie na dwór? Niech pobiegają z innymi.
-Dobrze.-odpowiedzieliśmy równocześnie.
-Ja w takim razie pojadę w pole.
Dołączył do nas Bill.
-Pojadę z panem.-powiedział i razem opuścili stajnię.

Caroline

Po południu wzięłam Fabienne w teren i skoki. Radziła sobie bardzo dobrze. O wiele lepiej niż na wyścigach. Nadawała się do tego znakomicie. Po rozmowie, jaką odbyłam z Tomem, zadecydował, że pomoże nam. Stwierdził, że Mia bardzo dobrze dogaduje się z Windem, koń ją lubi i akceptuje. Jednym słowem tworzą dobraną parę. Cieszyłam się z tego, bo naprawdę polubiłam tą małolatę.

Wind

Wreszcie mogliśmy wyjść na wybieg. Biegaliśmy po łące jak opętani. Cieszyliśmy się wrześniowym słońcem i ciepłym, jak na ten miesiąc, dniem.
Po południu przyszła Caroline z Mią i zabrały nas do stajni, gdzie zostaliśmy wyczyszczeni i osiodłani. Fab poszła w teren, a my z Mią i Tomem do okrągłej zagrody na dworze. Chłopak przypiął lonżę i był na jej drugim końcu. Mia znów była zestresowana. Kiedy do mnie podeszła, zarżałem przyjaźnie i wyciągnąłem głowę w jej stronę. Strasznie ją polubiłem. Dziewczyna zaśmiała się, pogłaskała i przytuliła do mojej szyi.
-On Cię naprawdę bardzo lubi.-powiedział Tom do Mii.
-A ja go kocham!-powiedziała dziewczyna i za chwilę siedziała w siodle.

Mia

Właśnie nadszedł dzień, w którym miałam po raz pierwszy zagalopować. Cieszyłam się, ale i trochę bałam. Jednak jak się okazało, nie było czego. Tom to naprawdę fajny chłopak i dobry nauczyciel. Ma cierpliwość i podejście zarówno do konia jak i ucznia. Wind też był spokojny i chyba zadowolony z naszego towarzystwa. Nie przeszkadzał mu już nawet palcat, który Bogiem a prawdą, służył tylko jako pomoc, a nie narzędzie kary.
-Ok, a teraz jedź chwilę wysiadywanym, i daj mu znak do zagalopowania.
Na początku było mi trochę nie wygodnie i ledwo utrzymywałam  się w siodle, ale Tom wytłumaczył mi, jak mam siedzieć. Po kilku minutach poczułam się pewniej.
Lekcja dobiegła końca. Zbliżał się wieczór, więc odprowadziłam Winda do stajni. Razem z Tomem  zagoniliśmy wszystkie konie z wybiegów. Po skończonej pracy, wróciła Carla z Fab. Była zadowolona z jej postępów. Po nakarmieniu koni, poszliśmy do domu. Zrobiliśmy kolację. Równo o 20:00 dołączył do nas Bill. Obejrzeliśmy razem horror i rozeszliśmy się do pokoi. Po wyczerpującym dniu byliśmy zmęczeni. Trzeba wypocząć, bo czeka nas pracowity weekend.

Na grzbiecie wiatru. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz