Rozdział 14

44 4 34
                                    

- Isaac, chodźmy do maca - zaproponował David.

- Nie - odpowiedziałem krótko.

- Isaaaac, no! Chodźmy do maca! - Błagał.

- Nie.

- No weź! Głodny jestem. - Zrobił szczenięce oczka.

- Nie. Zjesz w domu, a nie jakieś fast foody będziesz jadł. - Aktualnie szliśmy przez miasto w stronę jego mieszkania.

- Ja stawiam! - powiedział pewny siebie.

- Jesteś pewien? - Uśmiechnąłem się przebiegle.

- Oczywiście - odpowiedział z lekkim zawachaniem.

- Może następnym razem pomyślisz kilka razy zanim na coś się zgodzisz.

***

- Serio?! Nigdy nie wydałem tyle na trzy osoby ile na ciebie. Człowieku,  ile ty jesz?!

- Potrafię zjeść naprawdę dużo - stwierdziłem. - Pytałem, czy na pewno tego chcesz.

- Ale nie wiedziałem, że aż tyle!

- Dlatego nikt mnie nie zaprasza na jedzenie, za które płaci.

- Teraz wiem dlaczego.

- No widzisz. - Uśmiechnąłem się zwycięsko.

Jakiś czas później byliśmy już w jego domu.

- Chcesz coś do picia? - zapytał.

- Soku jak masz.

- Pomarańczowy mam.

- Ok, kropka nienawiści.

Zaśmialiśmy się oboje.

Brunet wziął z kuchni dwa kubki, karton soku i jakieś przekąski. Poszliśmy do jego pokoju na piętrze. Tak jak w całym domu było biało i panował porządek to tutaj było całkowite przeciwieństwo. Nie było tu jasno a ciemno. Ściany zostały pomalowane na kolor brunatny. Ciemno brązowe meble oraz panele. Na ścianach wisiało mnóstwo plakatów różnorodnych zespołów. Jeden słupek obok wieży był cały zapełniony płytami muzycznymi.

Przed telewizorem stała ciemna kanapa, a przed nią stolik do kawy. W lewym kącie pokoju znajdowało się dwuosobowe łóżko. Po środku prawej ściany znajdowało się wielkie okno z wyjściem na balkon. Po prawo od okna stało duże biurko, a na nim srebny laptop. Nad meblem wisiała długa półka z książkami.

- Rozgość się - powiedział gospodarz,  odkładając jedzenie na stolik i nalał napój do szklanek.

- Podoba mi się tu - oznajmiłem, siadając na kanapie. Zaraz dołącza do mnie David, podając mi sok. - Dzięki.

Po napiciu się kilku łyków odłożyłem naczynie na stolik. Położyłem się w jednym końcu kanapy i usadowiłem swoje nogi na Jego kolanach.

Wygodnie.

Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony, ale nic nie powiedział, tylko się uśmiechnął. Sięgnął po pilota i włączył telewizor, by coś grało.

- Co chcesz porobić? - Zadał pytanie.

- Dlaczego wszyscy o to pytają?

- Bo dlaczego nieee... - powiedział entuzjastycznie, przeciągając ostatnią literę.

- Grrr... Nie wiem. - Zastanawiałem się chwilę. - Masz może puzzle?

- Jakieś powinienem mieć, a co?

Nasze NieboOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz