34.

560 46 5
                                    

chemicznaph7

Rin P.O.V.

Szatnia była jeszcze pusta. Wkroczyłem do niej powolnym krokiem, a za mną wszedł Sou. Podeszliśmy do szafek i zostawiliśmy w nich nasze rzeczy. 

- Nie płynąłem z tobą w sztafecie od tamtych zawodów.  - Odezwałem się pierwszy. 
- Ta. - Jego zamyślona twarz przypomniała mi, jak wyglądały nasze pierwsze zmagania. 

- Tym razem wygramy.
- No. Zdecydowanie.


 Monika P.O.V.

Rozpoczyna się sztafeta na 40 metrów mężczyzn.  Usłyszałam tą zapowiedz i wyprostowałam się. Od tego zależy dzisiejszy humor Rina. Wiem może i jest egoistką, ale... każdy ma granice wytrzymałości. 

Samezuka jak i Iwatobi wyglądali na spiętych. Patrzyli na basen z pełną determinacją. Widziałam, że Sousuke obserwował chłopaków z drużyny obok, ale to on. Rozumiem go, bo czasem Rin uwzględnia tylko Haru i resztę, więc czuje się niedoceniany, pewnie dlatego chciał płynąć w sztafecie. 

- Monika? - Usłyszałam głos za plecami i odwróciłam się dynamicznie, uderzając w coś głową. 
- Shit. - Złapałam się za czoło i otworzyłam lekko oczy. - Shuu? 
- Nom jak widać. - Chłopak uśmiechnął się promiennie i usiadł obok. - Jak się napatrzysz to ci lepiej, że nie pływasz? 
- Nie. - Zaśmiałam się. - Kibicuje mojemu chłopakowi. - Jego uśmiech przybladł i zmienił się na wymuszony. 
- Więc to tak. - Spojrzał w stronę basenu. 
- Zaczyna się. - Splotłam palce u rąk i zaczęłam się wiercić. Wiedziałam, że brunet mnie obserwuje, ale nie zwracałam na to teraz uwagi. - Nitori! Dawaj tubę. - Srebrnowłosy zadowolony z faktu, że pomogę im kibicować wykonał moje polecenie z uśmiechem na twarzy. - Też chcesz się podrzeć. 
- Heh, ja podziękuje. Jetem pierwszy raz na takim wydarzeniu. - Uśmiechnął się i śledził wzrokiem publiczność. 

Stanęłam razem z drużyną Rina i byłam już gotowa na danie z siebie wszystkiego.
Pierwszy był jak zawsze grzbiet. Tutaj gwiazdami byli Makoto i Momo.  

Start. 

Zauważyłam, że Mako się spóźnił, ale nie czas na to. Chłopaki zaczęli już kibicować, więc i ja zacznę. 
Rudy był pierwszy, zaś Tachibana drugi. Stąd widzę jego minę porażki. Jestem wredna. 

Za nimi szybko wskoczyli Nagisa i ktoś od Matsuoki. Nie znam wszystkich.
Znów pierwsza była drużyna Samezuki. Tak jest kochanie. 

Do wody wskoczył teraz Rei z Sousuke. Tutaj wiem kto będzie pierwszy. Takie ze mnie medium.  
Zaraz, zaraz. Czy tylko ja zauważyłam, że Sou zaczął zwalniać minimalnie? Muszę z nim pogadać. Wspominał mi coś o bólach, ale jak się pytałam ostatnio, mówił, że wszystko jest ok. 

3:0 Samzuka prowadzi. Do basenu wskoczyli ostatni zawodnicy, czyli ci o których sponsorzy się zabijają - Rin i Haru. 

Widzę sporą różnicę między jedną drużyną a drugą. 
Spojrzałam na tablice i wszystko jasne. Uśmiech Rina, daje ulgę mojemu sercu. 

- Wygrali. 
- Aham. - Siadłam z powrotem na moje miejsce. - Jak się cieszę. - Uśmiech mam jak banan.
- Powiedziałaś mu, że masz niedługo kwalifikacje? 
- Eee... nie powiedziałam mu, że wróciłam. - Powiedziałam cicho. 
- Co!? Nie sądzisz, że to nie sprawiedliwe? - Usłyszałam oburzenie w jego głosie. 
- Nikt nie wie. 
- Monika...
- Nie. Moja sprawa. - Wbiłam sobie paznokcie we wnętrze dłoni, by nie pokazać mojego zdenerwowania.
- Przepraszam, nie powinienem był.  - Shuu położył mi dłoń na kolanie. 
- Mhm. Po prostu to ciężki dla mnie temat. Nie lubię o tym gadać. - Patrzyłam na chłopaków. Cieszyli się z wygranej. Należała im się.
- Wiesz co, ja już pójdę.
- Nie chciałam cię speszyć. - Wstałam razem z nim i spojrzeliśmy sobie w oczy. O nie, poczułam motyli.  Złapał mnie za rękę i ucałował w policzek, potem odszedł. Jak to zobaczył Rin, będę miała przesrane. Usiadłam szybko obserwując co dzieje się wokół. Co to miało znaczyć? Jestem chyba przewrażliwiona, tak jak i Rin. Nie każdy od razu liczy  na związek.  

Rin P.O.V.

Tak! Zajęliśmy pierwsze miejsce! Chłopaki są nieźle podjarani, pewnie podobnie jak ja. Spoglądam na trybuny i widzę moją piękność. Jej jasne włosy unoszą się lekko na wietrze. Nagle wstaje razem z jakimś chłopakiem. Moment kto to? Złapał ją za rękę! Pocałował w policzek! Kto to do cholery? Nie dogonię go teraz, a miało być tak pięknie. Może się przewidziałem? Chlor dostał mi się do oczu. Zaraz wszystko wyjaśnię.  

- Kapitanie idziemy do szatni? - Złapał mnie za ramię młodszy kapitana. 
- No. - Spojrzałem ostatni raz w jej stronę, ale jej nie było. Dlaczego z wami zawsze musi być  tak ciężko? 

- Kochanie! - Czuję znajome perfumy i zimne dłonie na swoim ciele. Odwracam się, a moja miłość wtula się we mnie. Odwzajemniam uścisk. - Gratuluję. Przeszliście dalej.
- Ano. Też się cieszę. - Uśmiecham się i kładę delikatnie dłoń na policzku, na którym znalazły się usta nieznajomego.
- Coś nie tak? -  Patrzy na mnie swoimi pięknymi oczami. 
- Nie, dlaczego? 
- Tak się pytam, twoje oczy straciły radość. 
- Wydaje ci się. - Przejechałem kciukiem po jej wolnej wardze. Pieprzyć to. Złączyłem nasze usta i przyciągnąłem ja do siebie. Z racji, że korytarz jest pusty, przyszpiliłem ją do ściany.
Oderwałem się od niej po dłuższej chwili. - Kocham cię, tak bardzo. - Przytuliłem ją do siebie. - Zimno ci?
- Etum... ciut, ale zaraz wracam do domu, więc... - Zarzuciłem  jej na ramiona swoją bluzę.
- Teraz i ty należysz do najlepszych. - Ponownie ją otuliłem, kładąc swoją głowę na wgłębieniu między szyją a ramieniem. 
- Też cię kocham rekinie. - Dowiem się kim on był. 

Rin Matsuoka - Historia Pewnej ZnajomościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz