Zbliżał się zachód słońca.. Szłam w stronę lasu, podziwiając słońce, które właśnie delikatnie zachodziło.. Wzięłam telefon do ręki i cyknnełam kilka zdjęć zbliżającego się pięknego krajobrazu lasu. Uwielbiam tą ciszę, lubię się wyluzować... Ale od pewnego czasu coś nie gra. Mianowicie nie pasuje mi to, że ciągle czuję jakbym miała kogoś przy sobie. Czyżbym stworzyła Tulpe? Haha to niemożliwe bo nigdy jej nie tworzyłam. Zresztą brakuję mi kogoś kto potowarzyszyłby mi przy tym jakże samotnym pójściu na spacer.
-halo...
Zlękłam się przecież nikogo tutaj nie ma..
-Emily! Głośny krzyk zaszumiał w mojej głowie i straciłam wszystkie zmysły... Musiałam usiąść.. Rozglądając się nie widziałam nikogo... Postanowiłam wrócić się do domu, głos już tego dnia nie powrócił... Chyba coś mi strzeliło w głowie dlatego bo przecież nikogo przy mnie nie było dosłownie NIKOGO. Nerwowo spoglądając w tył, żegnałam się z moim oknem na świat czyli malutkim lasem, który był oddalony 1 km od mojego domu, do którego nawet nie dotarłam bo ktoś dał o sobie znać. Jednak to nie był ktoś tylko już raczej coś. Wracając tak rozmyślałam czy to jakiś żart... Ale jednak nie... Nie mógł to być żart, to przecież było w mojej głowie... Gdy już dotarłam do domu, nadszedł strach... Niewiadomo skąd on się wziął, lecz tak bardzo bałam się być sama tak bardzo bałam się spać w pokoju, w którym nawet włączony był telewizor.. Nadchodzi godzina 00:00 nadal nie mogę zasnąć, myślę...że ktoś jest za oknem.. Zaglądam ale nikogo tam nie ma. Przecież to tylko wiatr, Ah jaka jestem głupia... Zasypiając rozmyślałam o dotychczasowym życiu i chyba potrzebuję jakichś zmian bo ta rutyna powoli mnie zabija... Zzz...

CZYTASZ
Pamiętnik Emily. Schizofrenia
Novela JuvenilJestem Emily mam 16 lat, zmagam się na codzień z chorobą zwaną schizofrenia...