Na pace starego pickupa siedział wysoki, ciemnowłosy chłopak. Wpatrywał się w pierwsze jesienne liście, które z bezdźwięcznym echem spływały w dół, żeby ozdobić chodnik swoją ciepłą barwą. Na twarzy wymalowany miał spokój. Sam pewnie nie mógł uwierzyć, że po bolesnej lekcji życia, która zostawiła na jego duszy bliznę ułomności, potrafił cieszyć się spokojem.
Tak. Chłopak przegrał. Świat postąpił z nim okrutnie, a on nie mógł zrobić nic, tylko bez najmniejszego głosu sprzeciwu, poddać się temu.Jego niemego krzyku i tak nikt by nie usłyszał. Wyciągnął dłoń przed siebie. Patrzył jak promyki słońca przemykają między palcami i muskają skórę ciepłymi języczkami. Może to wszystko co sprawił mu los, było potrzebne, żeby mógł słyszeć świetliste promyki?***
(Włączaj muzykę, tylko jeśli nie przeszkadza Ci ona w czytaniu. Jeśli wolisz swoją własną, też nie ma sprawy, to tylko moje propozycje. )
Pół roku wcześniej
- To twój szczęśliwy dzień! -Baekhyun krzyknął od progu wchodząc do małej, uroczej kawiarenki. Właściciel, który był również jego sąsiadem, poświęcił mu sekundę, żeby na niego spojrzeć po czym wrócił do rozliczania dziennego utargu.
Miejsce było miłe, na drewnianych panelach leżały pastelowe dywany, a w dużych oknach wisiały papierowe ptaszki zrobione z origami. Nikt by nie pomyślał, że właścicielem tego miejsca spotkań licealistek jest facet kończący czterdzieści lat. Baekhyun zabrał pomalowane na biało krzesło z ręcznie uszytym pokrowcem w kwiaty i przysunął sobie do kontuaru. Sięgnął ręką po ciasteczko owsiane, które stało na ladzie koło mężczyzny i tym zyskał jego całkowitą uwagę.
- Dwa pięćdziesiąt. -Powiedział zamykając zeszyt.
- Przecież rozdajecie je za darmo! - Okruszki słodkiego ciastka wypadły mu z buzi i spadły na szklaną powierzchnię. Mężczyzna skrzywił się i zgarnął je na dłoń.
- Dajemy je klientom, którzy zamówią herbatę. -Powiedział odsuwając talerz z daleka od Baekhyuna.
- Przecież już zamykasz, a ja jestem taaaki głodny. - Mruknął głaszcząc się po brzuchu.
- Przyszedłeś tu żebrać po resztki? -Zapytał wywracając oczami, ale nie mógł się nie uśmiechnąć widząc wypchniętą wargę chłopaka.
- Nie. - Rozpromienił się i wyprostował na krześle. - Będę u ciebie pracował. -Oświadczył.
- Zapomnij. - Zaśmiał się.
- Przecież szukasz pracownika! Potrafię parzyć herbatę, obsługiwać kasę i podawać do stolika. A do tego jestem totalnie słodki. Nie znajdziesz nikogo lepszego.
- Baekhyun, zatrudniam tylko dziewczyny.
- Błąd. Gdybym tu...
- Baekhyun, nie zatrudnię cię. - Powiedział ucinając chłopakowi, zanim ten zaczął snuć swoją wizję.
- Dlaczego? Potrzebuję pracy... - Jęknął kładąc głowę na ladzie.
- Wyrzucili cię z tego spożywczaka na rogu za bójkę z klientem. - Uśmiechnął się łagodnie mężczyzna patrząc na drobnego Baekhyuna. Wydawać by się mogło,że idealnie wpasowywałby się w słodycz jego kawiarenki, blondyn, o kształtnym małym nosku, dużych szczenięcych oczach i dziecięcym uśmiechu. Niestety przeszkodę stanowił charakter chłopaka.
- Chciał wyjść nie płacąc. - Powiedział zakładając ramiona na piersi.
- Z butki z hot dogami też wyleciałeś za kłótnię.
- Koleś wepchnął się w kolejkę i był burakiem.
- Baekhyun, nikt w naszej dzielnicy już cię nie zatrudni, wszyscy znają twój temperament.
- Chrzanić to. -Westchnął zrezygnowany.
- Masz. - Mężczyzna podsunął mu talerz z ciastkami. - Ale tylko jedno!
- Jesteś strasznym sknerą. - Powiedział z pięknym uśmiechem sięgając po smakołyk.Wziął ciastko i ruszył w stronę drzwi, krusząc na brzoskwiniowy dywan.
- Pozdrów dziadka. - Zawołał za nim właściciel, kiedy zamykał drzwi.
- Jasne. - Pomachał mu Baekhyun i ruszył dalej. Szedł w dół ulicy i patrzył na sklepy, w których już pracował,albo w których miał nadzieję niedługo pracować. Chłopak nie rozumiał ludzi, czy to że powie się głośno to o czym wszyscy cicho myślą, jest czymś złym? Wszyscy mówią, że liczy się szczerość, ale nikt nie docenia jej u Baekhyuna.
CZYTASZ
USŁYSZEĆ PROMIEŃ SŁOŃCA
FanfictionSŁABE I STARE. NIE WARTO CZYTAĆ (nie usuwam tego ficzka, bo nie lubię jak autorzy to robią, to takie trochę "kto daje i zabiera") "Na pace starego pickupa siedział wysoki, ciemnowłosy chłopak, wpatrywał się w pierwsze jesienne liście, które z bezdź...