Rozdział 38

9.2K 351 20
                                    

Jace Smith

- Reanimujemy! - krzyknął i wziął się do pracy. 

- Holly skarbie... nie zostawiaj mnie, nie zostawiaj naszych dzieci. - wziąłem na ręce Maxa i zbliżyłem się do niej. Płakałem. Błagałem. Prosiłem. Boga, by została ze mną. 

- Mamy ją! 

- Proszę się nie denerwować... uratuję pana żonę, choćby nie wiem co. 

Zabrali ode mnie Maxa i wyprosili mnie z sali. Kiedy stanąłem na korytarzu, podbiegli do mnie Sam i mama Holly. Widząc moje zaczerwienione oczy i bladą twarz mama zapytała:

- Jace...

- Ona...

- Holly nie umarła, prawda?

- Nie... ale walczą o jej życie. 

***

Holly Smith

Obudziłam się w szpitalu. Przypomniałam sobie co działo się na porodówce.

- Gdzie mój syn?

- Chce go pani zobaczyć?

- Tak i chcę zobaczyć męża i córeczkę. 

- Dobrze, już ich wołam. 

Jace wpadł i od razu mnie przytulił. Pocałował w głowę i mocno tulił. 

- Prawie cię straciłem. - szepnął i usłyszałam jak jego głos się łamie. 

- Jace, ale jestem.

- Wiem. Modliłem się byś wtedy zaczęła oddychać. 

- Kocham cię.

- Ja ciebie też. 

- Chodź tu do mnie córciu. - przytuliłam dziewczynkę i pojawiła się pielęgniarka. Położyła mi na rękach małego i uśmiechnęła się. - Dziękuję. 

- Proszę to pani wypis.

- Dziękuję, doktorze.

- Proszę się stosować do zaleceń. Zresztą mąż pani przypilnuje. 

Miałam wszystko o czym marzyłam. Byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie. 

***

No i koniec. Jak Wam się podobał???

Odnajdę cięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz