★2. Obietnica.

401 63 10
                                    

Ten dzień zaczął się jak każdy inny... Eh, kogo ja próbuję oszukać?

- Yuki! Yumi! Zaspaliśmy!

Uderzam w drzwi sióstr,  po czym wracam biegiem do swojego pokoju, nie zbyt zadowolony. W nocy dorobiłem się towarzystwa, co poskutkowało porannym odrętwieniem i niewyspaniem.

Niech moje nudne życie wróci....

- Hiroto - kun, wstawaj. Ale już.

- Jeszcze chwila, potem będę grzeczny - mamrocze chłopak w poduszkę, naciagając na siebie kołdrę po uszy. Z jakiegoś powodu stwierdzam, że to urocze.

Nie myślcie sobie nie wiadomo czego - nie mam zielonego pojęcia co on robi w moim łóżku. Kazałem mu spać w salonie, ale kiedy dzisiaj się obudziłem, leżał obok i miętolił mi koszulę... Whatever.

- Hiroto... - zaczynam ostrzegawczo, a chłopak momentalnie siada i uśmiecha się do mnie.

- Dzień dobry, Yuma~!

Wow. Naprawdę mówił o chwili...

- Wstań proszę. Nie mam teraz czasu cię niań-

- Yyuuuuuumaaaaaaaaa! - do pokoju wparowują obie siostry ze łzami w oczach, przerywając mi w pół zdania. Patrzę na nie zdziwiony, nie rozumiejąc skąd te miny. I jakim cudem zdążyły się tak szybko ubrać???

- Co jest?

- Co ze śniadaniem? - pyta płaczliwie Yumi, patrząc na mnie jakbym był ostatnią deską ratunku. Strasza siostra przytakuje z rozpaczoną miną, a ja przewracam oczami.

- Macie po bento w lodówce - odpowiadam rozbawiony. Siostry rzucają mi się na szyję i mocno mnie wyściskują, mówiąc standardowo, że jestem najlepszy. Chwilę potem już ich nie ma.

Wzdycham z rozbawieniem, po czym przenoszę wzrok na Maeharę. Dalej siedzi w moim łóżku po turecku, szczerząc się jak głupi. Wygląda, jakby czegoś chciał, a ja domyślam się o co mu chodzi.

- Nie zrobię ci śniadania - mówię z uśmiechem i wychodzę z pokoju, by podać mamie leki.

Gdy słyszę po chwili "Dlaczeeego nnnie?!" wybycham głośnym śmiechem.

Tak, to zdecydowanie nie jest zwykły poranek.

***

- Ach, czyli chcesz zapisać swojego kuzyna...

- Dalekiego kuzyna - wtrącam, błagąc w myślach by Maehara przestał się rozglądać jakby był z zoo.

- Aha. Czyli chcesz zapisać swojego dalekiego kuzyna do naszej szkoły, razem z tobą do klasy specjalnej?

Przytakuję z uśmiechem przyklejonym do twarzy.

- Nie poradzi sobie z materiałem. Przyjechał z daleka...

- Patrz, Yuma! Z tych okien widać większość okolicy! Ale czad!

- Z bardzo daleka - uściślam z zakłopotaniem.

- A więc to tak wygląda szkoła! Na firmach wyglądały lepiej...

- Miał nauki indywidualne, a przez zły stan zdrowia matka nie wypuszczała go z domu - mówię szybko, starając się jakoś usprawiedliwić zachowanie rudzielca. - Powoli poznaje świat, cha, cha, cha...

No świetnie. Dyrektor patrzy na mnie jakbym urwał się z wariatkowa, mój "kuzyn" sprawia wrażenie pięciolatka, a ja naprawdę mam ochotę wyjść. Dlaczego ja mu pomagam? No dlaczego? Przecież on tego nawet nie szanuje! Zaraz mnie trafi...

Nie taki jak się wydaje || MaeisoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz