~One~

647 36 1
                                    

Książka dedykowana
jest dobrylisek ❤❤❤
i ZjebanyWalker ❤❤❤

Zastanawialiście się, co może czuć zwykła siedemnastolatka, która uciekła od ojca tyrana, z dwutygodniową siostrzyczką? Nie mająca nic, tylko ciuszki, pieluszki i ogólnie rzeczy dla noworodka? Bardzo źle. Zagubiona. Pytacie: A skąd ty wiesz? Skąd możesz wiedzieć, co taka dziewczyna czuje? Już wam odpowiadam: Bo sama przez to muszę przejść. Nazywam się Tzurin Reimann i kilka dni temu uciekłam z domu. Zrobiłam to, by chronić Norę, swoją dwutygodniową siostrę przed ojcem tyranem. Moja mama zmarła dwa dni po porodzie. Dlaczego? No cóż, gdy była w ósmym miesiącu, tato dostał napadu szału, a zdarzało się to aż za często i chwycił kabel od żelazka. Uderzył nim ją w brzuch kilka razy, a potem zaczął dusić. Gdy odszedł, zadzwoniłam po karetkę. Mimo że przyjechała bardzo szybko, mama odeszła czterdzieści osiem godzin od tego tragicznego zdarzenia. Uciekłam, bo ja sama uderzyłam ojca kablem. Chciałam obronić Norę. No cóż, agresywny mężczyzna chciał uderzyć noworodka tą samą rzeczą, którą uderzył mamę. No nie mogłam zareagować inaczej. Stracił przytomność, więc korzystając z okazji spakowałam dwadzieścia pampersów, osiem par skarpetek i rękawiczek, cztery śpiochy, dwa pajace, trzy kaftaniki, sześć spodenek, pięć bodów, trzy czapeczki, cztery opakowania chusteczek, dwa pudełka kremu przeciw oparzeniom. Oraz butelki do mleka i herbaty, mleko modyfikowane, herbatkę z kopru włoskiego. Nie myślałam o sobie, bo dla mnie najważniejsza była mała. Ubrałam ją w ciepłe ubranka, dałam do fotelika, przykryłam kocem i wyszłam z domu. Gdy przeszłam dwa kilometry, zatrzymałam się na pierwszym lepszym przystanku i zakupiłam bilet. Do Bergen. Do Norwegii. Na lotnisko podwiózł mnie taksówkarz. Podziękowałam mu za pomoc i poszłam szukać swojego samolotu. Kiedy go znalazłam, bez namysłu weszłam na pokład. Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam na Norę. Wiedziałam, że to dobra decyzja. Maszyna powoli wzbijała się w powietrze.

******kilka godzin później*****

Po kilku godzinach lotu, wreszcie wylądowaliśmy. Dopiero gdy wysiadłam, poczułam okropne zimno, jakie tam panowało. Bałam się, że Nora nie przeżyje pierwszej nocy. No nie miałam gdzie pójść. Dla mnie Bergen było zupełnie obcym miastem. Nie znałam tu nikogo. Nie miałam pojęcia co gdzie jest. Czułam się jak odmieniec. W końcu zapadła noc, więc poszłam na najbliższy przystanek autobusowy. W domu oczywiście przygotowałam wcześniej mleko dla małej i właśnie je jej dawałam. Modliłam się, żeby nikt tędy nie przechodził, ani nie przejeżdżał. Ale w ciągu całej, najbardziej gwieździstej nocy jakąkolwiek w życiu widziałam, nie pojawił się ani jeden człowiek. Kolejnego dnia chodziłam po mieście, to tu to tam. W przychodni przebrałam noworodka i nakarmiłam. Lekarze byli tak uprzejmni, że przygotowali mleko. Drugą noc natomiast spędziłam w dworcu kolejowym. Sama z siostrą. Ale trzeciej nocy nie mogłam zostać na dworze. Słyszałam jak pewna grupka ludzi mówi, że w dzień ma być minus dwanaście a w nocy aż dwadzieścia na minusie. Przerażona tą myślą, postanowiłam udać się do pierwszego domu, jaki napotkam. Byłam zdesperowana, więc nie patrzyłam, który budynek wybiorę. Zapukałam w drzwi, przed którymi stanęłam. Nikt nie odpowiedział, więc nacisnęłam lekko klamkę. Ku mojemu zaskoczeniu, były one otwarte. Weszłam i rozejrzałam się po mieszkaniu. Było puste. Poszłam do sypialni i zostawiłam w niej Norę, a potem udałam się do kuchni, by przygotować jej posiłek. Po nakarmieniu, dziewczynka usnęła. Fotelik i torby z rzeczami położyłam w kącie. Sama, będąc zmęczona, położyłam się na kanapie w salonie. I nie przypuszczałam, że właśnie wtedy go poznam. I że on odmieni całe moje życie.

Hey, can I help you? ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz