Rozdział 10

804 26 0
                                    

*Chloe*

Następnego dnia z samego rana wyszłam pobiegać. Nie planowałam żadnego odchudzania, diety czy innych głupot, lubiłam sport, a przede wszystkim bieganie, al tylko takie dla siebie.

W szkole na wf'ie nienawidziłam zaliczeń z biegów itd. Prawdę mówiąc nawet nie byłam dobra w biegach, ale skoro sprawia mi to przyjemność to czemu nie? Teraz nikt nie będzie mnie oceniał, nikt nie mierzy czasu, wszystko w swoim wolnym tempie, bez presji i nacisku. 

Wróciłam do domu koło godziny 9 rano. Nawet nie zauważyłam, kiedy minęło półtorej godziny. Tak szybko zleciało. 

W domu panowała idealna cisza. Czyli to oznacza, że wszyscy śpią, albo nikogo nie ma,

ale raczej obstawiałam to pierwsze, w końcu są wakacje. Justin miał całe dwa miesiące wolnego, w sumie tak samo jak Natalie. Oboje pracowali w takich placówkach, które w wakacje są pozamykane - szczęściarze. Udałam się więc do kuchni i zrobiłam sobie naleśniki. Nagle usłyszałam dreptanie. Spojrzałam więc w stronę drzwi i ujrzałam Lily przytulającą swoją materiałową pieluszkę. 

- Cześć  Lily. - powiedziałam wesoło i uśmiechnęłam się do niej szeroko.

Dziewczynka odwzajemniła uśmiech i podeszła do mnie szybko. 

- Jesteś głodna? Mam naleśniki. Mogę ci jednego dać. 

Lily kiwnęła główką i wyciągnęła rączki na znak, żeby ją podnieść. Tak też uczyniłam

i posadziłam ją w wysokim krzesełku dla dzieci. Mimo, że miała ponad 2 latka była tak malutka, że wciąż bez problemu się tam mieściła. Przełożyłam jednego naleśnika z mojego talerza na jej plastikowy talerzyk z misiami i postawiłam przed nią.

- Proszę bardzo. Sama? - zapytałam z uśmiechem na twarzy.

- Siama! - powiedziała uroczo i zaczęła jeść. 

Rwała naleśnika na drobne kawałeczki, a potem wsuwała je do buzi. Oczywiście wszystko palcami. Choć jak na tak małe dziecko i tak była bardzo inteligentna. 

Za chwilę w kuchni pojawiła się też Natalie. Popatrzyła najpierw na Lily, a potem na mnie. 

- O. Nie śpicie już? - zapytała nalewając sobie gotowej już kawy do kubka.

- Nie śpię od 7. Już nawet zdążyłam pobiegać i zrobić śniadanie. 

- O matko. Ile ja bym dała, żeby mieć z rana tyle energii co ty Chloe. - zaśmiała się. 

Również się uśmiechnęłam, a za chwilę zmyłam talerzyk po zjedzonym śniadaniu i przeszłam

do salonu. Usiadłam na kanapie i zaczęłam grzebać w internecie na temat tego miasteczka. Nie znalazłam nic z tego co mówił Nick. Kłamał? A może ukrywają takie rzeczy i nie publikują ich
w internecie? 

Zamknęłam okno internetowe w telefonie i wybrałam numer do Nicka. Wymieniliśmy się nimi wczoraj. Zadzwoniłam do niego. 

- Halo? - usłyszałam zaspany głos chłopaka w słuchawce.

- Hej. - zawołałam rozpromieniona. - Masz może jakieś plany na dziś?

- Hm.. nie, raczej nic nie planowałem. Stało się coś? Jest dopiero.. 9. 

- Pomyślałam, że może chcesz pokazać mi jakieś ciekawe miejsca tutaj, pod wieczór oczywiście.

- Jasne. Jeśli chcesz to z chęcią ci pokażę. Koło 20 pasuje? 

Daddy, Where's Mommy? || JB ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz