Rozdział 15

36 4 39
                                    

Perspektywa Davida:

- Ty, Isaac Winston masz przelizać się z Davidem Petersonem! - Wskazał na mnie ręką nijaki James.

Zaskoczyło mnie trochę to wyzwanie. Isaac spojrzał najpierw na Matta, a później na mnie takim wzrokiem jakby szukał podpowiedzi co powinien zrobić.

Isaac, co zrobisz? Przymniesz wyzwanie?

- Wyzwanie przyjęte - powiedział chłopak.

Isaac wstał ze swojego miejsca i pokierował się w moją stronę, zdeterminowany. Usiadł okrakiem na moich kolanach. Złapał dłońmi tył mojej głowy i patrzył się przez chwilę w moje oczy. Masz naprawdę piękne oczy, Isaac.

Delikatnie jego wargi dotknęły moich. Po chwili pogłębił pocałunek. Nasze języki tańczyły okół siebie. Razem z upływającymi sekundami całowaliśmy się mniej delikatnie. W tle słyszałem głośne wiwaty, ale nie obchodziło mnie to. Jedyne co mnie interesowało to On. Wiedziałem, że musimy się powstrzymywać, ponieważ mamy towarzystwo. Tak, więc po chwili oderwaliśmy się od siebie. Ciężko dysząc szarooki wytarł dłonią ślinę z kącika ust i uśmiechał się do mnie zwycięsko i wrócił na swoje miejsce. Wszyscy bili mu brawo.

To pierwszy raz kiedy Isaac mnie pocałował.

- Gratulacje. - James zaklaskał w dłonie kilka razy. - To było takie... naturalne. Czy my o czymś przypadkiem nie wiemy?

- A to już nie powinno cię interesować - odpowiedział. - Z tego co wiem wybrałem wyzwanie.

- Tajemniczy jak zawsze. - Zaśmiał się. - Teraz twoja kolej. - Wyciągnął do niego rękę, w której miał butelkę.

- Nie gram. - Wstał i poszedł w stronę kuchni.

Ja chyba też mogę przestać brać udział w tej rakowej grze, prawda?

Poszedłem za Isaac'iem. Siedział przy ladzie, pijąc kolejny kieliszek alkoholu.

- Wszystko w porządku? - zapytałem niepewnie.

- Wiesz co? - zaczął. - Chcę pochłonąć jak najwięcej alkoholu. Jak myślisz, ile dam radę? - Dopił co co miał i poprosił o kolejną kolejkę.

- Nie mogę ci na to pozwolić.

- Ty nie masz tu nic do gadania. Nie jesteś moim rodzicem, a ja mogę robić co chcę, a ciebie nie powinno to interesować!

- Ale interesuje. Idziemy.

Pociągnąłem go za nadgarstek i poprowadziłem w stronę wyjścia.

- Nigdzie nie idę! Zostaję tutaj!

- Nie rób scen i nie zachowuj się jak rozpieszczona nastolatka.

- Jestem nastolatkiem.

- Powiedziałem nastolatką - powtórzyłem.

Wyszliśmy z domu i prowadziłem nas do mojego. Ponad kilometr dalej zaczęło się narzekanie chłopaka.

- Daleko jeszcze? - zapytał po raz setny.

- Tak.

- Daleko jeszcze?

- Ile razy będziesz pytać o to samo?

- Aż nie dojdziemy.

- Szkoda, że nie mam taśmy klejącej.

- Nogi mnie bolą.

- I co mam zrobić z tym faktem? - Zerknąłem na niego kątem oka.

- Zanieś mnie. Chce na barana!

Nasze NieboOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz