O tym jak przypadkiem poznałem mamę Michalea

40 2 5
                                    

  Wróciłem do domu i jak zawsze, gdy działo się coś stresującego, rzuciłem się na łóżko, by po chwili znaleźć się w objęciach Morfeusza. Metoda niepolecana przez psychologów, ale jak na razie skuteczna. Większość problemów udaje mi się po prostu przespać. Jednak tym razem nawet sen nie przyniósł mi wytchnienia.

Obudziłem się w środku nocy cały spocony i roztrzęsiony. Przed oczami wciąż miałem ten niefortunny wypadek i tracącego przytomność chłopaka. Czemu akurat ja musiałem widzieć jak Michael został potrącony przez rozpędzony wóz?

Wstałem i poszedłem się myć. Ledwo fala zimnej wody zaczęła po mnie spływać, a poczułem jak wzbiera się we mnie szloch. Pozwoliłem, by łzy spływały po moich policzkach razem z wodą.

Gdy umyłem się, wróciłem do łóżka i postanowiłem, że rano zadzwonię do Michaela i zapytam, jak się czuje. Tak, to był dobry pomysł. Z tą myślą zasnąłem. Tym razem nic mnie nie obudziło, aż do popołudnia następnego dnia.

– Brat, ubierz się, bo zaraz przychodzą do mnie koleżanki – oznajmiła moja siostra, wyrywając mnie z objęć Morfeusza i wyszła z pokoju.

Pospiesznie zrobiłem to i ogarnąłem się. Cholera, a tak dobrze mi się spało... Posiadanie siostry bliźniaczki jest kłopotliwe. Nie można jej skrzyczeć, że nie powinna mnie budzić, bo jestem starszy i nie można poskarżyć się rodzicom, że starsza siostra nie daje mi spać... a właśnie. Miałem zadzwonić do Michaela! Tylko... nie mam do niego numeru... Strzeliłem sobie ręką w twarz w geście zrezygnowania. Co teraz? Ta sprawa męczyła mnie, a widmo wypadku stawało mi przed oczami przy każdym zamknięciu oczu. Poczułbym się lepiej, gdybym wiedział, co z nim...

– Ej, brat. Skoczyłbyś do sklepu po coś słodkiego? – usłyszałem proszący głos siostry.

Już miałem jej powiedzieć, by się wypchała i sama sobie poszła załatwić żarcie, gdy uświadomiłam sobie, że jest sobota i że najbliższy otwarty sklep mieści się przy szpitalu. Szpitalu, gdzie być może zabrali Michaela!

– Dobra, ale daj kasę – zażądałem, wstając, a moja bliźniaczka spojrzała na mnie, jakby mnie kosmici podmienili.

– Byłam pewna, że się nie zgodzisz... – oznajmiła.

– No patrz. Jeszcze są rzeczy, którymi mogę cię zaskoczyć – stwierdziłem zagadkowo.

Dała mi portfel i listę słodkości, które miałem nabyć, patrząc na mnie z otwartymi ustami. Schowałem to do kieszeni kurtki i zarzucając ją na siebie, wyszedłem z domu.

Gdy później próbowałem sobie przypomnieć drogę do szpitala, w umyśle pojawiała mi się pustka. Tak bardzo skupiony byłem na celu, że sama trasa przestała mieć znaczenie.

Nim się obejrzałem, stałem w poczekalni, zastanawiając się, jak dostać się do odpowiedniej sali, aż ujrzałem zapłakaną kobietę kierującą się w stronę szatni. W swej rozpaczy nie zauważyła, kiedy to wypadł jej pęk kluczy. Podbiegłem do niej i podniosłem je.

– Psze pani! Upadły pani klucze – zwróciłem się do niej i wyciągnąłem rękę z pękiem metalu w jej kierunku.

Kobieta odwróciła się i spojrzała na mnie swoimi zapłakanymi oczami, oczami, które miały taki sam odcień jak oczy Michaela.

– Och, dziękuję ci! Jestem taka roztrzęsiona tym, co się stało... To okropne, kiedy rodzic dowiaduje się, że jego dziecko umarło... – powiedziała i odeszła.

Nie... To nie może być prawda...

– Psze pani! Czy pani jest mamą Michaela?! – zawołałem za nią, a ona odwróciła się zaskoczona.

Powiedz mu...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz