Rozdział 4

632 25 5
                                    

Kiedy zjedliśmy śniadanie ubraliśmy się i poszliśmy na spacer.
Przechadzaliśmy się po parku trzymając naszego małego aniołka za rękę.
Patrzyliśmy na chodzących ludzi.
Weszlismy do parku i zobaczyliśmy grupkę około pietnastoletnich artystów, którzy grali na gitarach i śpiewali różne piosenki.

- Mamo! Tato! Jak będę duza to też będę tak śpiewać.- Oznajmiła nam Mal.
Ja i mój mąż spojrzeliśmy na siebie i uśmiechnęlimy się.
- Dobrze skarbie.- Odpowiedziałam równo z Jorge.
- Może chcesz iść na plac zabaw?- Spytałam Mal. Dziewczynka tylko się uśmiechnęła i ruszyliśmy na plac zabaw.

- Leć się bawić.- Rzuciłam, a dziewczynka pobiegła w stronę zjeżdrzalni.
Takie momenty kiedy widzę moją córeczkę szczęśliwą są cudowne.
Ja i mój brat nigdy nie zaznaliśmy takiego szczęścia. Od kąd mieliśmy ja 6, a mój brat 7 lat zajmowały się nami opiekunki lub my zajmiwaliśmy się sobą.

Nigdy nie było momentu, w którym nasi rodzice zrezygnowali by z parcy tylko po to by zająć się nami.
Zawsze to praca była na pierwszym miejscu, a ja i Ruggero na....
Pierwszym... Drugim.... Trzecim........ Czwartym..... Osiemdziesiątym- ósmym......- Bądź jeszcze późniejszym.

Nasze zdanie się nie liczyło. Oni zawsze chcieli byśmy byli tacy jak oni, ale nic z tego. Kiedy Rugg skończył 17 lat wyprowadziliśmy się.
Skończyliśmy naukę i sami zdecydowaliśmy o swoim losie. Inaczej pewnie teraz ja i Rugg siedzieli byśmy na jakimś nudnym spotkaniu.
Tak to przynajmniej ja i mój brat jesteśmy szczęśliwi i wiemy co znaczy prawdziwe życie.

- Zobacz jaka ona jest szczęśliwa.- Mówię do Jorge.
Ten tylko się uśmiecha.
Mal po skończonej zabawie przyszła do nas i w drodze do domu zasnęła na ręcach Jorge'a.

Jorge położył Mal do łóżka i razem z nim poszłam na dół.
- Co powiesz na obiad?- Pyta Jorge.
- Z chęcią.- Odpowiadam, a już po  chłopaków wychodzi z salonu i wraca z pięknie pachnącym obiadem.
- Sam to przygotowałeś? Jak? Kiedy?- Pytam zaskoczona.
- Wczoraj jak spałaś przygotowałem obiad dla trzech osób. No i wystarczyło go odgrzać.- Tłumaczy.

Z smakiem zjadam obiad.
Razem z Jorge rozmawiamy jeszcze dość długo i do salonu weszła Mal.
- Mamuś.... Tam na górze ktoś jest..... Siedział przy moim łóżku..... Uciekłam- Tłumaczy ze strachem w oczach dziecko.

Przytulam dziewczynkę, a ona zasypia w moich ramionach.
Kładę dziewczynkę na sofie i kiwam w lewo głową pokazując, że chcę wyjść z Jorge do kuchni.

W pomieszczeniu nasze miny nie są za wesołe.
- Na pewno położyłeś ją na jej kanapie, a nie w łóżeczku?- Pytam.
- Tak położyłem ją na kanapie. - Odpowiada. Moje oczy smutnieją, a na twarzy maluje się zmartwienie.
- Chodź tu.... Na pewno jej się to śniło.- Tłumaczy i zamyka w szczelnym uścisku.

Słyszę krzyk Mal, odrywam się od Jorge i ruszam do salonu.
To co widzę wstrząsa mną.

----------------------------------------------------------------------
Hejo... Nie było mnie trochę ale to przez szkołe i brak weny. Ale myślę, że rozdział się podoba.

Lo que tu alma escribe- Jortini💜 cz.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz