Hoodie nigdy nie patrzył w oczy ofiary.
Widział w nich strach i nic więcej. Szeroko otwarte z przerażenia odbijały się w lśniącym ostrzu psychopaty. Były potworne. Nawiedzały go w snach.
- Nie... proszę! Daruj mi życie!
Jeden ruch. Bez krzyku. Chłopak upadł na podłogę, cały zakrwawiony, z poderżniętym gardłem. Brian wyszedł z jego mieszkania na ulicę pogrążoną w mroku, gdzie czekał na niego jego brat. Masky trzymał coś w dłoniach, podrzucał go góry.
- Załatwione - powiedział Hoods, wycierając nóż.
- Doskonale, wyrobiliśmy normę. Masz - podał mu to coś, czym się bawił. Gdy Hoodie się temu przyjrzał, zrozumiał, że to było jeszcze ciepłe, zakrwawione, bijące serce. Upuścił je, krzywiąc się. Tim roześmiał się.
- Wracajmy do rezydencji - Brian wzdrygnął się, ostatni raz spojrzał w okno mieszkania swojej ofiary i skierował się w stronę lasu. Tim poszedł w jego ślady.
Tej nocy zabili tylko ojca i jego nastoletnią córkę.
CZYTASZ
Papo, nie chcę już zabijać - Creepypasta
FanfictionPiękne życie creepypasty? Nie takie piękne. Hoodie zdaje sobie z tego sprawę zbyt późno, w dodatku jego brat jest całkiem innego zdania. Czy powrót do normalności jest możliwy? I co na to wszystko Slenderman?