Rozdział9: Strach

24 6 0
                                    

~Julia~
Znajdowałam się w ciemnym pokoju. Światło docierało jedynie przez oblepione brudem okna. Mrok ogarniał mnie zewsząd. Nagle usłyszałam rozmowę kilku osób. Nie była ona wyraźna, coś jakbym była pod wodą. Bałam się. W kątach leżały liny, i mała szafka nocna, na której była czarna lampka i cmentarne znicze. Usłyszałam śmiech. James, Amy i Sophie stali w pewnej odległości ode mnie. Chłopak wskazywał palcem w moją stronę. Nie przejmował się, że mogę to słyszeć. Teraz wyraźnie odbierałam to co mówił.
-Patrz na nią-zaśmiał się powtórnie.
Odwróciłam się w lewo, gdzie było lustro i zobaczyłam dziurę w mojej skroni. Siedział w niej głęboko umieszczony pocisk. Z rany sączyła się krew. Poczuła czyjeś spojrzenie na sobie. Odwróciłam się bardzo szybko w tył. Zobaczyłam jak Luk zbliża się do mnie. Jego twarz zdobi psychopatyczny uśmiech. Podnosi pistolet i kieruje go w moim stromę.
Krzyk...
Budzę się wraz z nim. Dopiero po chwili opanowuję się i uciszam swój głos. Łzy lecą po moich policzkach. Pomimo iż wiem, że to był tylko koszmar płaczę. Mogło tak się stać, a najbardziej dobijającym faktem było by to, że wszyscy byli by szczęśliwi. Chłopak zaalarmowany wbiega do mojego pokoju i siada na łóżku gdzie jestem zwinięta w kłębek i nerwowo się kołyszę.
-Co się stało?-pyta zarówno z przerażeniem jak i z troską
-Boje się-chlipię. Luk otula mnie swoimi umięśnionymi ramionami i uspokajająco gładzi po plecach. Lecz nie powstrzymuje to moich łez. Wszystkie zamknięte we mnie emocje uciekły na wolność.
-Spokojnie to był tylko koszmar-stwierdza i lekko mnie kołyszę. Po kilku minutach znowu zasypiam.
Budzę się. Słońce chowa się za drzewami. Jest już późno. Mogę wywnioskować, że już dość długo spałam. Zeszłam po schodach. W kuchni siedział chłopak, uporczywie wpatrywał się w zegarek.
-Hej-powiedziałam mocno trzymając się poręczy. Źle się czułam, było mi słabo.
-Dzień dobry-odpowiedział wyrwany z zadumy-Co chcesz zjeść?-spytał
-Nie chcę nic-odparłam, przez moje myśli nie zdołałabym zjeść ani kawałka kanapki
-Musisz coś w końcu zjeść-powiedział lekko poddenerwowany chłopak.
-Wiem, ale po prostu nie dam rady-posłałam mu uśmiech. Nie chciałam mu mówić dlaczego, ale też nie chciałam się z nim kłócić. Traktowałam go jak kolegę i oby tak zostało.
-Jesteś blada-zauważył-dobrze się czujesz?
-Tak-skłamałam. Czułam się tak jakbym traciła wszystkie siły-Która godzina?-zmieniłam temat
-17-mruknął w odpowiedzi.
-Przepraszam, że cię w nocy obudziłam-powiedziałam przypominając sobie poprzednią noc
-Nic się nie stało, co to był za koszmar?-zapytał z zaciekawieniem.
-To nie istotne-szybko odpowiedziałam i odwróciłam się aby pobiec po schodach na górę ale zostałam schwytana za nadgarstek
-Możesz mi wszystko powiedzieć jeśli zechcesz-zaproponował Luk
-Dziękuję-oznajmiłam zdziwiona tą miłą propozycją. To było dziwne, że był dla mnie taki dobry. Pamiętam jeszcze czasy kiedy chciał mi zrobić krzywdę. Nie mogę wciąż rozpamiętywać tego co było. To tylko przeszłość. Ta której nie chcę pamiętać, ta przez którą cierpię i ta której nienawidzę. Weszłam do pokoju. Usiadłam naprzeciwko ściany. Wpatrywałam się w nią myśląc o wszystkich miłych chwilach które przeżyłam, a że było ich mało, po paru minutach zasnęłam.

Dzięki za przeczytanie rozdziału. Wiem, że mało się dzieje ale tak jest w planie. Mam nadzieję że wam się podobało❤️❤️❤️❤️

To Tylko PrzeszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz