— Panienko Alexis, proszę przestać tak jęczeć.
Alexis zamarła w połowie zdania z wyrazem oburzenia na twarzy.
— Ależ panie dyrektorze...
— Powiedziałem dość.Ze znużeniem przyglądałam się swoim paznokciom w oczekiwaniu, aż Alexis przestanie użalać się nad rozmazanym makijażem i tym, jak niesprawiedliwie została wezwana do gabinetu dyrektora.
— Wysłuchałem już twojej dość obszernej wersji wydarzeń. Może teraz panna Tightely zaszczyci nas słowem od siebie?
Westchnęłam.
— Rzuciła się na mnie, a ja broniłam się, jak umiałam — wzruszyłam ramionami — nie mam nic do dodania.
— Bronić się nie znaczy zabić — syknęła Alexis.
— Przecież żyjesz — odpowiedziałam — więc w czym problem?
— Dziewczęta!
Dyrektor uderzył dłońmi w blat biurka tak mocno, że aż podskoczyłam na fotelu.
— Jako młode damy oraz przyszłe absolwentki Matigon High School, mam nadzieję, że zdajecie sobie sprawę z tego, jak skrajnie nieodpowiednio zachowałyście się dzisiaj na korytarzu. A swoją obecną postawą nie przekonujecie mnie, że to się nie powtórzy. Wobec tego musicie wyciągnąć konsekwencje z tego wydarzenia. Zaczniemy od nauki współpracy.
Zesztywniałam. Co on, do cholery, planował?
— Panno Tightely, panno Ramones, oficjalnie mianuję was organizatorkami balu zimowego. Więcej informacji na temat waszych obowiązków dostarczę wam w najbliższym czasie. A teraz panie wybaczą, obowiązki wzywają — z uśmiechem satysfakcji wstał i jakby nigdy nic, opuścił gabinet.
Starałam się jakoś przetrawić tę informację i jednocześnie nie zacząć panikować. Ja i bal? Strojne suknie, wykwintne dania i muzyka klasyczna? Chyba podziękuję.
Alexis po raz pierwszy odkąd się poznałyśmy milczała, wpatrując się z zainteresowaniem w swoje idealnie wypielęgnowane dłonie zakończone krwistymi paznokciami.
— Sama kara nie jest najgorsza, tylko dlaczego utknęłam w tym z totalnym bezguściem? — rzuciła w eter z wyrazem niesmaku na twarzy. Nie zadała sobie trudu, żeby choćby zerknąć w moją stronę.
— Przypomnę ci, że to nie ja...
Parsknęła śmiechem, wstając i odrzucając gęste włosy na plecy.
— Cokolwiek.
Trzasnęła drzwiami tak mocno, że aż podskoczyłam na krześle.
Siedziałam w gabinecie aż do dzwonka, starając się zbytnio nie użalać nad sobą, ale to było awykonalne.
No cóż, organizujesz bal Nancy. Wielki, pieprzony bal.***
Steve— Dwieście punktów dla najseksowniejszej żelaznej puszki stąpającej po tej ziemi!
— Stark, naprawdę powinieneś częściej spoglądać w lustro, nie byłoby ci wtedy tak do śmiechu.
— Ruda, walnij sobie wódeczki na rozluźnienie, sztywniejszaś ostatnio niż kij od miotły.
— Moglibyście chociaż raz przestać zachowywać się jak duże dzieci?Świetnie. Nie spędzili ze sobą nawet pięciu minut, a Natasha już wyglądała, jakby miała zamiar udusić Tonego gołymi rękami. Lub ewentualnie przebić aortę długimi pazurami.
— Nie przyszłam tutaj na głupie pogaduszki. Albo macie do mnie jakąś sprawę, albo się stąd zwijam.
— Dobra, poddaję się. Księciunio ma ci coś do powiedzenia.
Dwie pary oczu spoglądały na mnie z ponagleniem. Postanowiłem nie owijać w bawełnę.
— Hydra powróciła.
Natasha zaśmiała się bez cienia uśmiechu.
— Chyba coś ci się pomieszało.
— Jestem tego pewien jak niczego innego. Wiem, że moja misja jest powiązana z Hydrą, Hill ostatnio coś wspominała przy okazji waszej akcji, ale to jest coś nowego. To nie są niedobitki. To odrodzenie.
— A ja jestem pewna, że zasługujesz na urlop — Tasha uparcie trwała przy swoim.
Jej wrogie nastawienie powoli zaczynało mnie denerwować.
— Mówię ci o tym, bo wiem, że nikt inny nie byłby skłonny nam pomóc.
Nie odpowiedziała. Przez dłuższą chwilę stała ze wzrokiem utkwionym w okno.
— Nie tak łatwo cię zmylić, co? — zakpiła.
— Nie rozumiem.
— Nie musisz. Lepiej mów, co masz.
Pokrótce streściłem jej przebieg wczorajszego dnia do momentu, w którym zostałem sam na sam z Nancy.
Ruda słuchała z uwagą, nie przerywając mi. Gdy skończyłem, rzuciła mi nieodgadnione spojrzenie.
— Nie wiem, ile mogę dla was zrobić, ale jeśli okaże się, że macie rację, wchodzę w to.
CZYTASZ
Nancy | Marvel FF
FanfictionNancy Grenade, młoda agentka S.H.I.E.L.D., jest zadowolona z kierunku, w którym zmierza jej kariera w agencji - papierkowa robota na niższych poziomach bazy w Seattle jest co prawda nużąca, ale przynajmniej dobrze płatna. Wszystko zmienia się, gdy d...