/Rose/
Po wyjściu Zayna poczułam ukucie w sercu. Potrząsnęłam głową odganiając od siebie wszystkie myśli. Ruszyłam korytarzem ciągnąc za sobą dwie walizki. Doszłam do pokoju Jake'a. Postawiłam walizki pod ścianą i weszłam do pokoju. Jake spał. Wyciągnęłam torbę podróżną z komody i zaczęłam pakować wszystkie rzeczy swojego syna.
Po chwili wszystko było w torbie. Wyjęłam telefon z kieszeni spodni i wybrałam numer, którego wiedziałam, że nie ma Malik. Jeden sygnał. Drugi. Trzeci. Czekanie zaczęli mnie dobijać.
- Halo?- usłyszałam w pewnym momencie.
- Powiedz mi, że możesz mnie przenocować i, że nie mieszkasz ze swoją dziewczyną.
- Czekaj... Rose, stało się coś?
- Tak, ale nie chce rozmawiać o tym przez telefon.
- Dobra... Możesz u mnie zostać. Gdzie jesteś?
- W domu.
- Przyjadę po ciebie.
- Nie chce robić ci większego kłopotu.
- Nie robisz. Wyślesz mi adres?
- Tak.
- Dobra. Jak coś by się jeszcze stało dzwoń, a ja za niedługo będę.
- Dobrze.- rozłączyłam się.
Schowałam telefon do kieszeni i sięgnęłam po nosidełko. Ostrożnie przełożyłam swojego syna, z łóżeczka do nosidełka. Przykryłam go szczelnie kocykiem. Nie miałam siły go teraz przebierać. Wysłałam adres sms'em i wyszłam z pomieszczenia z nosidełkiem i torbą.
Zeszłam na dół. W kuchni siedział skacowany Niall i Liam. Obaj na mnie nie patrzyli. Zostawiłam nosidełko na wysepce kuchennej i wyjęłam z szafki mleko oraz butelki swojego syna. Spakowałam wszystko do torby i spojrzałam w kierunku, w którym patrzyli się chłopcy... Patrzyli się na niego. Siedział na tarasie bez koszulki, z papierosem w ręku i głaskał Rasty'iego. Zastanawiałam się czy nie jest mu zimno... W końcu mamy zimę.
Szybko zbyłam te myśli i wzięłam swojego syna. Zaniosłam jego i torbę do przedpokoju. Postawiłam wszystko na ziemi i ruszyłam na górę po walizki. Zeszłam z nimi na dół i zaczęłam się ubierać. Kiedy ubrałam kurtkę wyczułam coś w kieszeni. Klucze. Wyjęłam je i położyłam na szafce.
Po chwili dostałam sms'a, że mój znajomy już jest. Wyjrzałam przez okno. Faktycznie tam był. Wzięłam walizki i torbę i wyszłam z domu. Chłopak kiedy mnie zauważył bezzębnych pytań otworzył bagażnik i kiedy byłam już przy samochodzie zalakował moje rzeczy do bagażnika, a ja wróciłam się do domu i wzięłam swojego syna. Wyszłam stamtąd z nadzieją, że uda mi się o wszystkim zapomnieć... Że może rozpocznę życie na nowo? Ale pozostawało pytanie kto będzie chciał kobietę z dzieckiem i kolejnym w drodze? No kto? No właśnie. NIKT.
Wsiadłam do samochodu, wcześniej dając Nickowi( tak to po niego zadzwoniłam) Jake'a. Po chwili i on wsiadł.
- Mała..- dotknął mojego kolana- Nie płacz.
Zdziwiłam się jego wypowiedzią. Spojrzałam w lusterko... Rzeczywiście płakałam... Nawet nie wiem kiedy zaczęłam..
- Możemy już jechać?- powiedziałam ocierając łzy.
- Tak.- przytaknął i odpalił samochód.- Powiesz mi co się stało?
Opowiedziałam wszystko przyjacielowi.
- Rozumiem..- powiedział i westchnął- Boisz się o siebie i o dziecko.. Przepraszam, dzieci.. To normalne. Szczerze to ci się nie dziwię.. Powinien był ci powiedzieć wcześniej.
- Nick.. Błagam skończmy temat.- spojrzałam za okno.
- Właśnie to zrobiliśmy...
- Twoja dziewczyna nie będzie miała nic przeciwko?
- Czemu miała by mieć? Bo przygarnąłem przyjaciółkę z dzieckiem, która nie ma gdzie się podziać? Błagam.. Poza tym ona nie ma w tej strawie prawa głosu.
- Nie zabawie u ciebie długo.
- Dla mnie możesz ze mną zamieszkać. Nie przeszkadza mi to.
- Ale to by było już nadużycie twojej dobroci.
- Rose, błagam przestań.
- Nie mam takiego zamiaru.
---
A może dziś chcecie maraton? Bo jutro i pojutrze nie wiem czy będę miała czas (dobra będę miała, ale nie będzie mi się chciało wrzucić rozdziałów zapewne...) XD
PS Przepraszam za błędy :P
Inne opowiadania:
►Hooligans || Z.M. ~ Ale to raczej znacie XD
►Hooligans: Life is Brutal || Z.M.
►Random Knowledge || Z.M.
CZYTASZ
Hooligans: Life is Hard || Z.M. (sequel Hooligans)
FanficJeden dzień... Jedna chwila... Jeden moment... Tyle wystarczy żeby zmienić życie o 180°. Dwoje ludzi z jednego środowiska, po pewnym czasie próbuję żyć normalnie... Czy im się uda? A może przeszłość da o sobie znać? A może fakty z przeszłości im w t...