37. Robisz to dla niego.

254 36 5
                                    

Spakowaną walizkę zniosłam po schodach. Była cholernie ciężka, bo pewnie znowu zabrałam za dużo rzeczy. Odstawiłam przedmiot obok drzwi wyjściowych i skierowałam się do jadalni.

- Smacznego, panienko Dowell. - Anne posłała mi ciepły uśmiech.

Brakowało mi jej. Było tutaj bez niej tak pusto.

- Dziękuję. - odparłam i zasiadłam do stołu - Gdzie mama? - zapytałam.

Anne już otworzyła usta, gdy usłyszałyśmy dźwięk zamykanych drzwi.

- Jestem! - kobieta wbiegła do pomieszczenia i usiadła przede mną.

- Smaczego. - uśmiechnęła się staruszka i skierowała się do kuchni.

Zabrałyśmy się za pochłanianie kanapek z tuńczykiem, które co jakiś czas popijałyśmy herbatą.

- Będzie mi ciebie tutaj brakować. - powiedziała z krzywym uśmiechem.

- Spokojnie, będę często wpadać do Montrealu. - odparłam - Tata przyjedzie?

- Tak, będzie na obiedzie. - jedynie przytaknęłam.

Wspólnie dokończyłyśmy śniadanie, które później posprzątała nasza gosposia.

- Idę jeszcze porozmawiać z Harrym i Chelsea. - oznajmiłam, a kobieta przytaknęła z delikatnym uśmiechem.

Ubrałam buty i skierowałam się do wyjścia. Po pewnym czasie znalazłam się w parku. Zajęłam miejsce po lewej stronie ławki, która znajdowała się pod drzewem. Promienie słoneczne ogrzewały moje stopy, które wykraczały poza cień, a ciepły wiatr poruszał kosmykami moich włosów. Przymknęłam oczy i przez chwilę trwałam w myślach, które nie dawały mi spokoju.

- Hej. - usłyszałam koło ucha.

Uchyliłam powieki i zerknęłam na miejsce obok. Od razu zobaczyłam ramiona pełne tatuaży i głowę pełną brązowych loków.

- Cześć. - mruknęłam i poprawiłam się na ławce.

- Jesteś pewna? - zapytał po chwili.

- Nie. - wypuściłam głośno powietrze.

- Wiesz, że nie popieram twojego zdania. - powiedział nie odrywając ode mnie wzroku.

- Coś podpowiada mi, że to będzie odpowiednie rozwiązanie.

- Jaja sobie robisz? - zapytał - Renesmee nie możesz mu tego zrobić!

- Chcę, żeby spełniał swoje marzenia. - mruknęłam.

- Ty jesteś jego marzeniem. - moje serce zabiło szybciej.

Jednak czułam potrzebe zmienienia czegoś w swoim życiu. Kiedy ciągle widzisz to samo, czujesz to samo, a otaczają cię te same myśli, chcesz poczuć coś nowego, zmienić otoczenie. Całe dzieciństwo spędziłam w towarzystwie Ryana i moich rodziców. Po odejściu najlepszego przyjaciela i rozwodzie najbliższych mi osób zostałam kompletnie sama. Może to dlatego? Może nadal się boję, że przyzwyczaję się do czyjejś obecności? Całą noc nie spałam. Myślałam. Wszystkie chwile spędzone z Niallem. Wszystkie noce. Wszystkie dnie. Montreal. Miasto, w którym zawsze mieszkałam. Może to jest okazja? Okazja na coś nowego? Okazja na całkiem nowe życie.

- Halo? - poruszająca się dłoń przed moją twarzą wybudziła mnie z romyśleń - Słuchasz mnie w ogóle? - zapytał.

- Harry, możesz zaakceptować moją decyzję? - zignorowałam jego słowa.

- Nie. - przecząco pokręcił głową - Bo to nie jest decyzja. To jest BŁĄD. - podkreślił ostatnie słowo.

Naprawdę? Według niego to jest błąd? Jeżeli uczucie łączące mnie i Nialla nie jest na tyle silne, żeby przetrwać wszystko? Jeżeli niebieskooki rozwinie swoją karierę muzyczną, a ja wyląduję na ulicy? Żadnego wykształcenia, żadnych pieniędzy, żadnego życia. Czy może być coś gorszego od spędzania każdego dnia na zimnej ulicy, pełnej ludzkich podeszw? Jedynie gołe niebo i krople deszczu oczyszczające nas z grzechów.

Friend is secret. ||Niall HoranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz