Słońce wpadało do sypialni przez niezasłonięte okna. W powietrzu wciąż unosił się delikatny zapach alkoholu i spoconych ciał, a wspomnienia ubiegłej nocy krążyły wokoło. Nagle pod oknem przejechała karetka, przez co Christopher Smith otworzył jedno oko.
Stłumił ziewnięcie i rozejrzał się nieprzytomnie. Jego wzrok padł na brązową burzę włosów i ich właściciela, spoczywającego na torsie blondyna. Oddychał miarowo, a z każdym kolejnym wdechem jego nagie plecy uwydatniały piękne łopatki.
Smith wyciągnął rękę i potarł własną twarz. To co wydarzyło się poprzedniego wieczoru... Po ciele przebiegł mu dreszcz. Była to najcudowniejsza rzecz, jaka kiedykolwiek go spotkała. Już sam Josh sprawiał, że robiło mu się gorąco, a jego uległość i oddanie nakręcały go tylko jeszcze bardziej.
Przelotnie zerknął na zegarek, zdając sobie sprawę z tego, że od dwóch godzin powinien być w pracy. Ze zdziwieniem jednak odkrył, że jest to teraz ostatnia rzecz, którą się przejmuje. W tej chwili liczył się tylko Washington, on i jego ciepłe ciało, tak cudownie przylegające do jego własnego...
Brunet poruszył się leniwie, szeleszcząc pościelą.
- Dzień dobry, śpiochu – mruknął Chris, czochrając włosy kochanka. Dostrzegł uśmiech rozbawienia na jego twarzy, tak samo niewinny i uroczy jak wcześniej.
Szybkim ruchem przekręcił Josha na plecy i zawisł nad nim. Niedomknięte okno uderzyło cicho o framugę.
- Cześć, doktorze – wymamrotał Washington, przecierając powieki. – Widzę, że dobry humor dopisuje od rana?
- A jak inaczej? Skoro budzę się u boku takiego anioła... – szepnął Christopher i wpił się zachłannie w usta Joshuy. Po chwili odsunęli się od siebie. Promienie słoneczne tańczyły na ich gołych ciałach.
- Hm... – Smith zrobił zamyśloną minę. – Śniadanie?
Washington przygryzł wargę, powstrzymując śmiech.
- Śniadanie.***
Michael Munroe, znany przyjaciołom jako Mike, siedział nad kubkiem kawy i wpatrywał się smętnie w stół. Nie do końca wiedział co się z nim dzieje. Od poprzedniego wieczoru nie mógł porządnie zebrać myśli. Nie potrafił skupić się na niczym innym, bo w jego głowie znajdował się tylko on.
On... Ten bóg, który zstąpił na ziemię z niebios, który przyobleczony w czarne obcisłe jeansy, nieumyślnie rozpalił ogień pożądania w mężczyźnie. Który stanął u wrót mieszkania pana Smitha i rzucił Mike'owi prawdę w twarz, jakby nie była warta nawet złamanego grosza. Jakby nic się dla niego nie liczyło. Jakby cały świat był u jego stóp.
Przeczesał ręką swoje ciemno brązowe włosy i dopił ciepły napój, wstając z krzesła. Musiał się w końcu wziąć w garść. Był inteligentny i wiedział, że to tylko chwilowe zamroczenie umysłu, że minie mu po jakimś czasie... Ciemnowłosa piękność zniknie raz na zawsze z jego życia wtedy, gdy Christopher Smith wyrzuci ją na ulicę, tak jak setkę innych dziwek przed tą. A raczej tym.
A co jeśli mu nie przejdzie? Co jeśli będzie musiał wyładować swoje emocje? Josh... Mike nie chciałby być wtedy w jego skórze. Washington powinien dla własnego bezpieczeństwa trzymać się blisko Christophera. Tak na wszelki wypadek.
Mike zmarszczył brwi. Coś mu nie pasowało. Kiedy doktorek zmienił swoje preferencje seksualne?
Dotychczas, jego „jednonocne przygody" opierały się wyłącznie na seksie z płcią piękną, na płaskie klaty nawet nie patrzył. Czy człowiek może tak nagle zostać gejem?
Munroe pokręcił z rozbawieniem głową.
Świat leci na łeb, na szyję, a nikt nawet nie próbuje go zatrzymać.***
Ashley szła szpitalnym korytarzem. Jej niskie obcasy uderzały cicho o podłogę, a stukot echem odbijał się od ścian. Otworzyła drzwi z numerem 66 na trzecim piętrze. Rozejrzała się uważnie i weszła do środka, zamykając pomieszczenie na klucz. Pokój zalało zimne światło i jej oczom ukazał się stalowy stół laboratoryjny. Rozłożone na nim przyrządy błysnęły pojedynczym refleksem świetlnym, nie przestając emanować grozą i nadchodzącym niebezpieczeństwem. Panna Brown czule przejechała palcem po śmiertelnym ostrzu tasaka i odłożyła przyrząd na miejsce. Odwróciła się i podeszła do hebanowej półki. Kwiaty... Kilka medycznych książek... Zdjęcie Christophera Smitha...
Chris...
Wzięła ramkę do ręki, w drugiej trzymając mały skalpel. Spokojnie i bez pośpiechu wbiła go w szkło, sprawiając, że rozprysło się na tysiące drobnych kawałków. Teraz zabójczy nóż tkwił prosto w sercu zdjęciowego lekarza.
Ashley Brown wolno uniosła głowę, w jej oczach pojawił się przebłysk zdecydowania. Jej wzrok spoczął na wypolerowanym tasaku.
Czas, aby prawdziwy Christopher Smith dostąpił zaszczytu umierania. Zmysłowo i powoli. W bólu.
CZYTASZ
Whisky, seks i papierosy » Climbing Class AU [DO POPRAWY]
Hayran Kurgu[Opowiadanie zostało opublikowane w maju 2016 roku. Po świeżym przeczytaniu prawie dwa lata później, autorka zdecydowała się dokonać wielu zmian, które właśnie trwają. Jeśli jednak chcesz zerknąć na tę dziewiczą i bardzo niedobrą wersję początkową...