#Joy/Ava
Wciąż byliśmy na moście. Ja stałam trochę z boku i przysłuchiwałam się ich rozmowie, z której i tak niczego nie zrozumiałam. Sarmina na pierwszy rzut oka nie wydawała się być taka zła jak jej rodacy, Ogniści. Ocaliła nam życie podczas spotkania ze strażnikami Redmontu, a równie dobrze nie musiała tego robić. Ba, mogła nawet pomóc w dobiciu nas.
Mimo tego nadal byłam do niej nieprzekonana i nieufna. Jednak Kaydeen przeciwnie. Wpatrywał się w nią jak w obrazek i zadawał milion pytań typu: "Jak się żyje w krainie, gdzie wszyscy uczą nienawiści do Białych?" i tym podobne. Dziewczyna była w wieku Kaya i wyglądała bardzo ładnie. Miała na sobie czerwony płaszcz, a pod spodem strój złożony ze spodni i bluzki w tym samym kolorze co nakrycie. Na nogach nosiła wysokie brązowe buty, przypominające jesienne kozaki. Czyżbym stawała się o niego zazdrosna?
- Nie, zdaje ci się. - odpowiedziałam sobie w myślach, ale w głębi duszy czułam, że wcale tak nie było.
I jeszcze ten deszcz, który nagle przestał padać po przedstawieniu się Sarminy. Głowa mi pęka od ciągłych pytań bez odpowiedzi.
Dopiero po chwili zorientowałam się, że cała dygoczę z zimna. Kay na szczęście też to zauważył, bo przerwał rozmowę i podszedł do mnie.
- Cała się trzęsiesz... - zaczął, ale nie dokończył, bo stanowczo mu przerwałam.
- To może ruszymy w końcu tam, dokąd mieliśmy iść? - powiedziałam ze złością.
Chłopak spojrzał na mnie trochę zdziwiony, bo od momentu naszego spotkania nie widział mnie jeszcze wkurzonej, a Sarmina przyglądała się nam z ledwie dostrzegalnym uśmieszkiem na ustach.
- Już będziemy iść w stronę Gardenii, nie martw się - powiedział do mnie i krzywo się uśmiechnął, nie wiedząc czy i za to mu się nie oberwie.
- Idziecie tam? Mogę was podprowadzić do granicy, jak chcecie - podchwyciła Ognista Elfka. Już miałam jej odmówić, gdy Kay mnie wyprzedził z odpowiedzią.
- Pewnie, że chcemy - w momencie, kiedy wymówił ostatnie słowo, miałam ochotę przywalić mu w żebra. Postanowiłam jednak, że tym razem mu tego oszczędze i tylko nadepnęłam mu na stopę. Zawył cicho z bólu i spojrzał na mnie z wyrzutem, a ja zrobiłam minę niewiniątka.
-To super! Chodźcie za mną.
Ruszyliśmy przed siebie co prawda ja z niechęcią, ale...no cóż, musiałam kiedyś dojść do tej bazy. Po drodze mało co mówiłam, bo "lekko" obraziłam się na Zielonego Elfa. Czyli jednak sprawdziło się to co przeczuwałam, byłam o niego zazdrosna.
#Kaydeen
Nie rozumiałem o co Ava może się złościć. Sarmina może i pochodziła z Redmontu, ale uratowała nam życie, a to chyba o czymś świadczy. Jednak ten dowód nie wystarczał jej w zupełności i ciągle patrzyła na ognistowłosą z podejrzliwością.
Nawet teraz, kiedy szliśmy już w stronę granicy Gardenii. Postanowiłem na razie nie przejmować tym, dlatego przez całą drogę rozmawiałem z nowo poznaną elfką. Dowiedziałem się, że poznała kilka miesięcy temu pewnego ocalałego Białego elfa, w którym się zakochała z wzajemnością. Gdy powiedziała to ojcu, ten był przeciwny temu związku. Kilka tygodni potem dowiedziała się o śmierci swojego chłopaka i wiadomo kogo podejrzewała. Dlatego teraz stała się buntowniczką i przestała podlegać jej własnej krainie. Trochę jej współczułem takich przeżyć.
Kiedy dotarliśmy już do granicy, Sarmina pożegnała się i zawróciła. Wtedy ja spojrzałem na Avę, która wyraźnie stała się spokojniejsza.
CZYTASZ
Całkiem inna historia o smokach i elfach
FantasyDziewczyna o imieniu Joy wiele lat temu została podrzucona starszemu małżeństwu. Swoim wyglądem odróżnia się od ludzi z otoczenia, przez co czuje się inna i odepchnięta. Nie zna ani swoich prawdziwych rodziców ani nawet swojej przeszłości. Ale nie...