Państwo Potter i pan Lupin wyszli dopiero o późnej porze, gdy wszystkie dzieci zasnęły. Ja sama długo później leżałam nie mogąc zasnąć. Leżałam tak długo, gdy coś do mnie dotarło. Właśnie przeżyłam pierwsze spotkanie z ojcem Remusa. Otworzyłam szeroko oczy i walnęłam się w czoło. Jak mogłam wcześniej tego nie zauważyć? Choć może lepiej, że tak późno dowiedziałam się o tym. Jeszcze zrobiłabym z siebie kretynkę. Zamiast tego zrobiłam z siebie ofiarę losu, która nie może sobie poradzić z przemocą rodzinną. Super... Westchnęłam i zamknęłam oczy.
- Idiotka - szepnęłam i zasnęłam
W tym momencie usłyszałam płacz. Otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą zielone oczy Remusa.
- Remi? Jak ty się tu dostałeś? - spytałam, ale kolejny wybuch płaczu zmusił mnie do ruszenia po płaczącego braciszka
- No już chodź mały - odparłam biorąc go na ręce i spojrzałam na małego Lupina - Chcecie ze mną spać? - spytałam na co oboje pokiwali głowami
Westchnęłam i położyłam się, a po moich obu stronach to samo zrobiły maluchy. Oboje położyli swoje główki na moim brzuchu i natychmiast zasnęli, a ja zaraz po nich. Tej nocy już ponownie nie wstałam.
Z samego rana obudziły mnie promienie słońca. Chciałam wstać, ale czułam się przez coś przygnieciona. Otworzyłam delikatnie oczy i zobaczyłam biały sufit. Spojrzałam po bokach, a na moich policzkach pojawił się nie róż, a soczysta czerwień. Po lewej stronie leżał przytulony do mnie brat, a po drugiej stronie jeszcze mocniej trzymający mnie Remus. Oboje byli już w swoim normalnym wieku i... nadzy. Cieszyłam się, że byliśmy przykryci kołdrą. Czułam dłoń mojego chłopaka pod za dużą na mnie bluzką. Ch*lera! Jestem bez stanika! Choć to nic w porównaniu z tym, że nie mogę się uwolnić. Bałam się spojrzeć na resztę chłopaków, a gdy tylko to zrobiłam natychmiast pożałowałam. Co ja mam teraz robić?
Nagle usłyszałam kroki i zobaczyłam panią Pomfrey. Spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem. Widziałam jej zaskoczoną minę. Poczułam jak zostaje jeszcze bardziej przyciągana w stronę Remusa. Teraz wręcz leżałam na nim. Mój brat tylko się do mnie przysuną przytulony do moich pleców. Z jednej strony chciałam się jak najszybciej wydostać, z drugiej strony chciałam tak zostać na zawsze. Delikatnie zarysowane mięśnie na klatce piersiowej mojego chłopaka były "ozdobione" wieloma bliznami, a jego spokojna twarz powodowała szybkie bicie mojego serca.
- Pójdę po ich ubrania - usłyszałam szept pani Pomfrey
Poczułam jak Remi porusza się delikatnie i zobaczyłam jak pomału otwiera oczy. Jego wzrok był zamglony i chyba nie do końca jeszcze rozumiał w jakiej sytuacji się znajdujemy. Z drugiej strony czułam, że mój brat również zaczyna się budzić.
- Sara - szepną mój chłopak lekko ochrypłym głosem, który przyprawił mnie o ciarki i już po chwili zobaczyłam jego rumieniec
Spojrzał w dół i szybko wrócił wzrokiem do moich oczu. Ja nie miałam zamiaru tam zaglądać. Chłopak nie puszczając mnie rozejrzał się z coraz większym zdziwieniem na twarzy. Gdy ponownie skończył na nas puścił mnie a ja poczułam, że zostaje uwolniona także z uścisku brata.
- Co się dzieje? - spytał mój brat, a gdy otworzył oczy również oblał się rumieńcem
Nie wiem czy był bardziej zdezorientowany, zły, czy zawstydzony. W tym momencie przyszła pani Pomfrey.
- Całe szczęście, że już wstaliście - spojrzała na chłopaków i podała im ich ubrania
Zamknęłam oczy, gdy oboje wstali i szybko się przebrali. Mój brat w trybie natychmiastowym wyszedł ze skrzydła. Remi natomiast spojrzał na mnie zmieszany. Ubrany był w zwykłe dżinsy i ciepły sweter. Ja również wstałam i weszłam za kolejny parawan, aby się przebrać. Wybrałam to co wczoraj, gdyż było na wierzchu.
- Lepiej im o tym nie mówić - odparłam pokazując na nakrytą już resztę Huncwotów
- Lepiej o tym nikomu nie mówić - przytakną Remi - Co się właściwie stało?
- To długa historia - odparłam i opowiedziałam mniej więcej co się działo
W tym czasie chłopaki również się pobudzili. Ja wyszłam z kąta zakrytego parawanem dając czas przebrać się chłopakom i wyjaśnieniom złożonym dla przyjaciół przez Remi'ego. W końcu pielęgniarka wszystko zebrała, a ja posprzątałam swoje rzeczy. Wszyscy wyszliśmy ze szkolnego szpitala.
- Czyli zajmowałaś się nami przez ten cały czas - zauważył Jim, a ja przytaknęłam
- Zaraz, czyli zmieniałaś nam pieluchy, przebierałaś i kąpałaś? - spytał Syri, a ja ponownie przytaknęłam
- To... niezręczne - odparł Peter, a ja zaśmiałam się cicho
- Niezręczne to było zobaczenie was wszystkich bez ubrań po powrocie do tego wieku - westchnęłam
- No co? Nie podobało ci się? - spytał Syriusz z jednoznacznym uśmiechem, a ja zaczerwieniłam się
Na szczęście od odpowiedzi uwolniła mnie Dor, która wybiegła z drzwi do naszego pokoju wspólnego
- Sara! Nareszcie wróciłaś! - krzyknęła szczęśliwa
- Tak, nareszcie może się wyśpię - westchnęłam przytulając dziewczynę
- Hej chłopaki - przywitała się z nimi - W sumie to żałuje, że wciąż nie jesteście dziećmi - westchnęła
- Widziałaś nas jako małe dzieci? - spytał zdziwiony Jim
- Oczywiście, wraz z dziewczynami często wpadałyśmy - odpowiedziała
- Dziewczynami? - spytał Pet
- Oczywiście. Była jeszcze Dina - Peter się zarumienił - Lily - teraz James zrobił się różowy - i jakaś dziewczyna o imieniu Three - skończyła i już po chwili cała trójka zrobiła się czerwona
Zaśmiałam się z ich reakcji.
- Do tego Ruda zrobiła genialne zdjęcia - dodała, a ja wybuchłam śmiechem
- Ty lepiej się tak nie śmiej, bo była również dziś z rana w skrzydle - odparła a ja i Remus pokryliśmy się gigantycznym rumieńcem - Wraz z aparatem - dodała, a ja myślałam, że ją uduszę
Brunetka wybuchła niepohamowanym śmiechem.
CZYTASZ
Huncwoci i Sara Snape
FanficPowieść jak sam tytuł wskazuje będzie o huncwotach i Sarze, bliźniaczce Severusa. Rozpocznie się od ich wspólnego spotkania. Zapraszam do czytania :)