Część 1

18 0 0
                                    

Nerwowo złapałam za telefon i sprawdziłam godzinę. Trzynasta. Dzień jak codzień. Jak każdy inny. Dzień w dzień identyczny schemat. Wstajesz, jesz śniadanie idziesz do szkoły, spędzasz tam połowę dnia wśród wszechobecnych debili, wracasz do domu. Przewiń i to samo od początku. Tak właśnie odkąd pamiętam wyglądała moja codzienność. Co prawda czasem zdarzy sie coś ekscytującego, jak na przykład wyjście z chłopakiem, wypad ze znajomymi czy coś takiego. Nigdy szczególnie nie narzekałam na swoje życie, poświecałam cały wolny czas szkole i mojemu chłopakowi - Mikołajowi. Nasz związek był dość nietypowy. Pełen uczucia, ale także problemów. Pomimo to, kochałam chłopaka całym sercem i nie wyobrażałam sobie życia bez radosnego bruneta przy moim boku.
Żyłam jak typowa szesnastolatka. Jednak któregoś dnia coś zakłóciło ten rytm mojej typowej egzystencji.

Z łóżka wyciągnął mnie dźwięk dzwonka do drzwi.
- Miki? - zapytałam zaskoczona, otwierając drzwi. - co ty tutaj robisz?
- Jestem - powiedział chłopak, całując mnie w czoło. - już wszystko okej?
- Co ma być okej? - odparłam z udawanym zdziwieniem.
- No wiesz... Domyślasz sie co mam na myśli.
- Jest okej - wymusiłam uśmiech na twarzy, wyjmując z szafki paczkę ciastek.
- Nie boli? - zapytał gładzac mnie po plecach z uczuciem.
Problemy zdrowotne były moją specjalnością. Można powiedzieć, że tak jak każde inne.
- Nie boli. - stwierdziłam stanowczo, biorąc laptopa na kolana. - na prawdę wszystko jest w porządku!
Po chwili namysłu stwierdziłam, że obejrzymy wspólnie jakiś film. Bardzo lubiliśmy to robić. Wylegiwać sie godzinami w łóżku, patrząc w ekran z popcornem w ręku. Na pierwszy rzut oka nie było w nas nic specjalnie wyjątkowego, ale to tylko coś w rodzaju ochronnej otoczki. Nie przepadaliśmy za pokazowym wyróżnianiem się wśród innych. Mieliśmy jeden wspólny sekret o którym wiedzieliśmy tylko my i nasi najblizsi. Nie zdradzaliśmy go nikomu, gdyż był on na tyle poważny, ale i skomplikowany, że po prostu nie każdy by zrozumiał o co tak właściwie chodzi.

Mikołaj jest cudownym chłopakiem. Miły, ciepły, opiekuńczy. Szalony i szarmancki na dodatek przystojny. Mój ideał. Ponad rok związku zapisał w moim życiu wiele pięknych wspomnień. Pamiętam doskonale nasze wspólne wakacje. Domek letniskowy, my a także moja najlepsza przyjaciółka ze swoim chłopakiem. Codziennie pływaliśmy po jeziorze rowerami wodnymi, spędzaliśmy godziny na malutkiej plaży a wieczorami siedzieliśmy przy ognisku, śmiejac sie i rozmawiając dosłownie o wszystkim. Zawsze, gdy przypominałam sobie ten wyjazd na mojej twarzy mimowolnie pojawiał się szeroki uśmiech. Każdy moment pamiętam tak dokładnie, jakby to było dosłownie wczoraj. Pierwszy pocałunek, kiedy tak bardzo sie wstydziłam, pierwsza randka w kinie, gdy ze zmęczenia zasnęłam podczas seansu, wyjazd na narty w góry, podczas którego wjechałam w wielką, śnieżną zaspę, godziny rozmów nad rzeką, a także wspólne wagary oraz ucieczki z domu. Byłam pewna, że to chłopak dla mnie. Czułam sie przy nim swobodnie i prawdziwie. Po prostu czułam się sobą. U jego boku nie odczuwałam potrzeby udawania kogoś kim nie jestem. Mogłam chodzić w rozczochranych włosach, bez makijażu w rozciągniejtej koszulce, a pomimo to czułam się najpiękniejsza na świecie. Wszystko między nami układało się dobrze. Jednak to ta bardziej pozytywna strona. Była jeszcze ta o wiele gorsza. Całą tą wizję idealnego i wypieszczonego związku psuł jeden mały szczegół. Ten szczegół potrafi w jednym momencie rozwalić całe moje życie na tysiące drobnych kawałeczków.
Z rozmyślań wyrwało mnie głośne ziewnięcie mojego chłopaka. Pośpiesznie wzięłam do ręki poduszkę i wycelowałam prosto w jego twarz.

- Halo! - krzyknęłam, zabierając mu kołdrę z wrednym uśmieszkiem na ustach - nie zasypiaj śpiąca królewno!

- Oj tylko chwilkę - powiedział, przykrywając się puchatym kocem - jestem potwornie zmęczony. Wczoraj uczyłem się do późnego wieczora. Dosłownie padam na twarz. Daj mi góra dwie godzinki. Obiecuję, potem zrobimy co tylko zechcesz.

- A może pójdziemy się przejść? - zapytałam się, żwawo zeskakując z łózka - albo pójdziemy do galerii. Wymyślimy coś fajnego, no chodź. Może kino? Bez ciebie się zanudzę!

- Posie... - w jego głosie wyraźnie usłyszeć można było zmęczenie - jesteś bardzo przekonująca, ale ja na prawdę muszę się przespać.

Czułam jego błagalny wzrok na swojej skórze. Zawsze gdy okazywał zmęczenie, robiło mi się słabo. Słysząc słowa "może utnę sobie krótką drzemkę?" dostawałam gęsiej skórki i dreszczy.

- Spokojnie - odrzekł brunet, widząc moją zaniepokojoną minę - wyglądasz jakbyś zaraz miała zemdleć, a ja tylko muszę odpocząć. Nie panikuj.

Nie miałam wyboru. Zrezygnowana oddałam Mikołajowi kołdrę, wpatrując się w jego błękitne tęczówki. Leżałam obok, bacznie się mu przyglądając. Co jakiś czas przewracał się z boku na bok, bełkocząc coś pod nosem. Wyglądał on jak beztroskie dziecko, które zasneło po wielu godzinach zabawy. Jednak ten przesłodki widok nie zmienia jednak faktu, iż noc przy nim nigdy nie była spokojna ani bezstresowa. Zawsze towarzyszył mi potworny lęk i strach co wydarzy się kolejnego dnia.

W tym momencie myślicie pewnie, czemu zachowuje się jak opętana wariatka. Odpowiedź jest niezwykle prosta.

Nie potrafiłam spać spokojnie z myślą, że najzwyczajniej w świecie może nie obudzić się następnego ranka.

| ZANIM POWIEM |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz