Kevin
Przyszła do mnie, jednak działam na nią tak samo, jak ona na mnie. Sypiałem z kilkoma kobietami, ale nigdy nie było tak gorąco, jak z Amelią ona jest taka delikatna. Taka niedoświadczona, jakby pierwszy raz uprawiała seks.Cholera może faktycznie to był jej pierwszy raz? Dlatego była taka zdenerwowana.
Uśmiechnąłem się na tę myśl. Dziewica nigdy nie spałem z dziewicą.
Jej ciało to istne dzieło sztuki. Nie jest koścista, ma krągłości, co dodaje seksapilu. Jej bujne, jędrne piersi doskonale pasują do mojej dłoni, jej wąska szparka gorąca i nadwrażliwa. Będąc w niej, czułem się bosko i życiu nie przeżyłem takiego orgazmu. Jej jęki do tej pory dzwonią mi w uszach. Czuję, że nigdy w życiu nie zaznałbym takiej rozkoszy z inną kobietą. Teraz liczy się tylko ona, ona i nikt inny.
Teraz gdy leży obok mnie pogrążona we śnie zastanawiam się, co z tego wyniknie. Dzisiaj wylatuje do domu, chociaż nie chcę. Jednak czas wrócić do pracy do nudnej firmy i do rutyny, w jaką popadłem. Może teraz będzie inaczej w końcu mam swojego Anioła, dzięki któremu nie będę się nudził.
Obudziło mnie przyjemne drapanie po plecach. Otworzyłem oczy i uśmiechnąłem się do mojego Anioła.
- Dzień dobry.
- Mógłbym budzić się w ten sposób codziennie. Witaj Aniołku.
- O której masz samolot? -Spytała.
- O dziewiątej. -Zerknęła na zegarek i zbladła.
- Masz godzinę.
Cholera. Wyskoczyłem z łóżka. Szybko nałożyłem bokserki i koszulkę. Gdybym nie musiał wylecieć dziś, nie spieszyłbym się tak mocno, ale muszę. Podniosłem spodnie z podłogi i nałożyłem na siebie.
- Pomogę Ci się spakować. To trochę z mojej winy mogłam cię obudzić, ale tak słodko spałeś. Nie miałam serca tego zrobić.
- Jestem już spakowany, ale muszę wyjechać już na lotnisko, bo nie zdążę.
- Ubiorę się i już mnie nie ma.
Ma smutny głos, odwróciłem się w jej stronę. Ubrała bieliznę i właśnie sięga po sukienkę. Chyba ją czymś uraziłem, bo ubiera się bardzo szybko i już chce wychodzić.
- Aniele, przepraszam.
- Za co?
- Muszę lecieć, gdyby nie to zostałbym tu z tobą.
- Rozumiem. - Podeszła do mnie wspięła się na palce i pocałowała.
- Bezpiecznej podróży. Daj znać, gdy wylądujesz. - Powiedziała, wychodząc z pokoju.
Zamówiłem taksówkę i kazałem obsłudze znieść moje bagaże, sam natomiast poszedłem do pokoju Amelii. Przed chwilą wyszła, ale chcę się jeszcze raz pożegnać. Zapukałem.
- Kevin. Powinieneś już jechać na lotnisko.- Otworzyła mi w samym szlafroku, musiała brać prysznic, bo jest cała mokra.
- Przyszedłem się pożegnać.
Porwałem ją w ramiona i nie chcę jej wypuścić. Jedyne czego pragnę to jej, niestety ona pierwsza się ode mnie odsunęła.
- Idź, bo nie zdążysz.
- Kiedy wracasz?
- W Waszyngtonie będę za trzy dni.
- W takim razie będę tam za tydzień. Spędzimy razem kilka dni, jeśli się zgodzisz?
- Z miłą chęcią.
Lot trwał zdecydowanie za długo, nie cierpię latać samolotem. Pierwsze co zrobiłem po wyjściu z lotniska, to napisałem do Amelii, że jestem już na miejscu. Odpisała niemal od razu. Czyli czekała na wieści. Uśmiechnąłem się pod nosem, myśli o mnie to bardzo dobrze.
- A ty co się tak szczerzysz do telefonu?
- Bradley.
- Cześć stary, miło w końcu Cię widzieć. Mamy mały problem.
- Coś w firmie? - Zaniepokoiłem się lekko. Bradley jest moim przyjacielem, ale także wspólnikiem, to on zajmował się firmą pod moją nieobecność.
- Nie w firmie wszystko ok.
- Skoro tak, to wszystko gra.
- Otóż...
- Daj spokój, nie psuj mi nastroju. Chyba spotkałem kobietę życia.
Zacząłem mu opowiadać o Amelii, o tym, jak na mnie działa i jaka jest wspaniała.
-Ile ma lat?
- Osiemnaście.
- Piętnaście lat różnicy, nie jest źle.
- Też tak sądzę. - Odblokowałem telefon i pokazałem mu kilka naszych wspólnych zdjęć.
- Nie poznaję cię. Przed wakacjami zaliczyłeś jedną panienkę, a wręcz spotykałeś się z nią od kilku tygodni, a znacie się d lat, ale nie byłeś tak uśmiechnięty i szczęśliwy jak teraz.
Carmen to inna bajka, znam ją od trzech lat, a miesiąc temu, spotkaliśmy się na kilku randkach. Moja mama umówiła nas ze sobą. Bardzo pragnie zobaczyć mnie przed ołtarzem i wreszcie doczekać się wnuków. W sumie nie była zła tylko strasznie zadufana w sobie. Za mądra nie jest, ale w łóżku robiła cuda. Niestety nie jest Amelią, ona jest jej przeciwieństwem i o wiele wartościowszą kobietą. Jest młoda, to fakt, ale faktem jest również to, że jak na swój wiek jest dojrzalsza od znanych, starszych mi kobiet.
- Ona nie dorównuje Amelii, ma aprobatę mojej matki, ale nie interesuje mnie to. Nie mam względem niej żadnych planów. Kończę tę znajomość.
- Ona nie należy do osób, które łatwo odpuszczają. Tylko nie załatwiaj tego przez telefon. Uwierz mi, to kończy się jeszcze gorzej.
On wie o tym najlepiej, nigdy nie zapomnę tej awantury w biurze.
W końcu w domu. To znaczy we wspólnym mieszkaniu, wraz z Bradleyem wynajmujemy apartament w Nowym Jorku. Mieszkam tu, gdy muszę sprawdzić, co się dzieje w firmie, czyli większość czasu. Swój dom mam w Filadelfii. Uwielbiam ten dom, niestety rzadko tam bywam, ale to za kilka lat się zmieni. Mam zamiar w niedalekiej przyszłości sprzedać firmę i zająć się czymś innym. To ostateczność, może zostawię firmę, ale będzie ja prowadził ktoś inny, oczywiście pod moim nadzorem. Nie wiem, nie jestem do końca zdecydowany.
Zaniosłem walizki do garderoby. Muszę się położyć, jestem padnięty. Jutro zajmę się firmą. Teraz czas na sen...