2- Wstyd to moja codzienność

10 0 0
                                    

Wstałem rano ok. 7:00, pewnie z przyzwyczajenia.  Nie miałem dzisiaj pracy, więc to była moja szansa by się wyrwać od rodziców. Znaleźć mieszkanie czy coś.. Nagle coś zaburczało strasząc mnie lekko.. Dopiero potem zauważyłem, że jestem głodny. Zbiegłem na dół do kuchni i zrobiłem sobie kanapkę. Słyszałam jak mama wprasza kogoś do domu, ale nie zobaczyłem kogo.
Zjadłem śniadanie ( tu mam na myśli kanapkę z nutellą.) i poszłem w stronę schodów. Zanim postawiłem stopę na 1 stopniu zobaczyłem siedzącą w salonie dziewczynę o długich czerwono-różowych włosach i strasznie fioletowych oczach, schowany pod prostą grzywką.  Ale co ona tu robi?
Chcąc odejść po cichu tak by mama mnie nie zobaczyła nadepnołem na klocka lego zostawionego tam przez moją siostrę.

-Alice! Alice!- zacząłem krzyczeć, ale nie wyszła, za to mama i ruda dziewczyna spostrzegły mnie.

Grzecznie się przywitałem, ale ona zaczęła się dwuznaczne uśmiechać. Popatrzyłem na mamę i nie wiem dla czego ale zaczęła się krzywić.  Spojrzałem na lustro za mną. Blond krótkie włosy, piwne oczy i Pieprzyk pod okiem. Nic nadzwyczajnego. Potem zobaczyłem w co byłem ubrany. Miałem na sobie tylko bokserki w Batmana i koszulkę Supermana.  Fajne połączenie.

Szybko pobiegłem na górę nie patrząc na nic za sobą, lecz kiedy byłem w swoim pokoju usłyszałem jak mama przeprasza naszego gościa.

Po kilku minutach ubrałem się i zastanawiałem czy schodzić na dół. W końcu zdecydowałem się zaryzykować.

Dziewczyny już nie było, a mama patrzyła na mnie zimnym wzrokiem. Tak jakbym chciał zrobić coś gościowi. Miałem zamiar wyjść z domu i ochłonąć po tej sytuacji kiedy mama zaczęła gadać.

-Nick, przychodzi ładna i miła dziewczyna, siedzi i zaczyna mówić o konkursie.  Do wygrania było stypendium na uniwersytet w Los Angeles.! Wiesz co by to było jakbyś się dostał?! Żar..

-Mamo,- Przerwałem jej bo nie mogłem już tego słuchać. Ale gdy chwilę się zastanawiałem nasuneło mi się jedno pytanie. - Jakim cudem znalazłem się w tym konkursie.?

-Emm.. Chyba wypełniłeś jakieś zgłoszenie, a i masz iść na testy konkursowe na st. Magic 3/201 .. Ale to i tak nie oznacza, że ujdzie ci to płazem. Pilnuj się.-powiedziała po czym poszła.

Idąc do swojego pokoju zacząłem rozmyślać kiedy niby wypełniłem jakieś zgłoszenie.. Wychodziło na to, że nie pamiętam. Ta sprawa mnie niepokoiła, więc wziąłem telefon i pieniądze, po czym wyszłem z domu na te całe zgłoszenia.

Po godzinie drogi piechotą dotarłem do wielkiego budynku z napisem Hotel*****LePuto.

- W pięcio gwiazdkowym hotelu? Podejrzane.

Weszłem do środka i spytałem jakiejś
pracownicy, gdzie mam iść na te całe zgłoszenia. Kobieta odpowiedziała bardzo nienaturalnym głosem.

-Pr.. ost..o i
.w le..wo.

-Dziękuję, - po czym po cichu dodałem.- dziwne.

Po przejściu czerwonym dywanem dotarłem do wielkiej kwadratowej sali z sceną i kilkoma osobami,  które już zaczęły coś mówić. Te osoby jąkały się tak samo jak pracownica. Mimo to ja zamiast się domyślać o co chodzi, złapałem za jedno krzesło i przypomniałem sobie, że nie wiem co mam mówić.. Ale niestety, ja już nie widziałem odwrotu. Szłem wolnym krokiem w stronę sceny. Trochę się bałem. Spojrzałem na Pana obok mnie z my-

- Co jest!- krzyknąłem na całą salę.

Człowiek na, którego patrzyłem nie miał ucha, a na jego miejscu znajdowała się dziura przechodząca na wylot. Nie tylko jej nieprawidłowy kształt mnie zdziwiał, ale także fakt, iż widziałem przez nią środek faceta.

-On jest pusty.- wymamrotałem po czym zacząłem uciekać. Nie przebiegłem za dużo za nim drzwi od sali się zamknęły.
Przerażony stanąłem a kącie sali by w razie czego nikt mnie nie zalazł od tyłu. Niestety nie wiele mi to dało.

- Witaj Nick. Jestem Bernarda Gato. Usłyszałem zza swoich pleców.

-aaee.. Co się dzieje?!

-Nie bój się.  Ja też jestem zdziwiona, że jesteś kim jesteś..

-Eee, dzięki.- uspokoiłem się po tym jak zostałem obrażony. Pięknie😑.

-Oh, nie miałam na myśli urazić Cię. Chodziło mi o to, że jesteś czarodziejem.

-Yymm..-oczywiście babka była na jakichś towarach,  więc zacząłem powoli iść w stronę drzwi.- To ja już pójdę..

-Poczekaj, źle to ujęłam.-skrzywiła się z zaniepokojenia.

-Ehh. -Postanowiłem wszystko powoli wytłumaczyć - To naprawdę pomyłka. Ja nie jestem czarodziejem......... I nie przyjmę listu do Hogwartu.
( dodałem  z powodu słabej atmosfery)

-Co to Hogwart? Nie ważne.  Jesteś czarodziejem. Inaczej moje iluzje byłyby idealne. Chociaż idealne to złe określenie- Po tych słowach zamyśliłem się.

-iluzję? Masz na myśli tych lud...... Nie ma ich...-Rozglądałem się po sali, ale ludzie wcześniej stojący niedaleko mnie znikneli.

-He.. Jak widzisz moje czary iluzji są słabe i ktoś potężniejszy o de mnie od razu podświadomie je łamał. - powiedziała kobieta tym razem spokojnym głosem - chodź ze mną.

-Ech.. Dobrze..- nie opierałem się kobiecie, ponieważ byłem zbyt przerażony.

Wyszliśmy z sali i powędrowaliśmy drogą, którą tu przyszedłem.
W końcu dotarliśmy do windy w recepcji. Nie dość, że wyglądałem jakby mnie ktoś miał zamiar zgwałcić to do tego recepcjonistka niezbyt cicho oznajmiła koleżance ciekawostkę o mnie. Mianowicie o tym, że pytałem szyb o drogę na jakieś przesłuchania. Po tym jak drzwi windy się zamknęły chciałem zjechać nią pod ziemię. 😩

826 słów

Czarownik?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz