Rozdział10: Problemy

24 5 0
                                    

~Julia~
-Julia żyjesz?!!-pytał przerażonym głosem ciągle mną potrząsając. Nie odpowiadałam.-Halo!! Słyszysz mnie!!! Wstań!!!-Krzyczał z bezradności. Trząsł mną tak mocno, że otworzyłam oczy.
-Hej, co chcesz?-spytałam się słabo zachrypniętym głosem. Luk wyraźnie się rozpromienił. Uśmiechną się zadowolony.
-Ale jesteś blada, dobrze się czujesz? Myślałem, że zesłabłaś. Chodź coś zjeść-zaproponował
-Nie, daj mi spać-powiedziałam
-Musisz zjeść. Już piąty dzień nic nie jesz-popatrzyłam się na niego pytająco-Tak aż tyle spałaś!!-powiedział podniesionym głosem. Wyraźnie go martwiło, że nie jem. Ja porostu nie dałam. Nie miałam nikogo oprócz faceta który mnie porwał i był jedynie moim znajomym. To było przygnębiające. Wszyscy odsunęli się ode mnie. On kiedyś też to zrobi i zostanę sama. Jedna przeciw całemu światu. Wolałam już z nikim nie utrzymywać żadnych bliższych kontaktów niż znajomi. To za bardzo bolało.
-Mógłbyś mi dać coś do picia, zaschło mi w gardle- poprosiłam
-Nie, masz coś zjeść nie po to cię ratowałem, żebyś sama się zabiła!!-krzyknął. Jego słowa wywarły na mnie duże wrażenie. Wiedziałam że go nie posłucham ale nie chciałam, żeby się martwił.
-Ej, ja nie chcę się zabić. Nie jestem tylko głodna. Chodź muszę poćwiczyć trochę aby nie stracić formy-powiedziałam i na potwierdzenie moich słów się zaśmiałam. Niestety nie wyszło to wiarygodnie. Luk ciągle wpatrywał się we mnie. Miał pytające spojrzenie.
-Nie patrz się tak. Chodźmy-lekko pociągnęłam go za rękę, bo na więcej nie miałam siły. Byłam bardzo osłabiona.

~Luk~
Musiałem ją zmusić do jedzenia. Ona po prostu chciała zrobić sobie krzywdę. Nie mogłem na to pozwolić. Kolejna osoba na moim sumieniu to było by za wiele. Niewiem czemu ale zależało mi na tej dziewczynie. Przeszła wiele trudnych chwil, podobnie jak ja. Coś w jej stylu bycia mi się podobało. Była bardzo silna. Pociągnęła mnie lekko za sobą. Jej ręce był bardzo kościste. Bardzo wyszczuplała. Jej nogi były tak chude, że mógłbym objąć je ręką. Twarz jej się zapadła. Zeszliśmy po schodach. Następnie odrazu skierowaliśmy się do pokoju, w którym miał odbyć się trening. Przy rozgrzewce ciągle się krzywiłem. Widok wystających kości był ochydny. Lecz najgorszy był mostek ze stania. Przez przypadek podwinęła jej się bluzka. Kości wyglądały jakby przebijały się przez skórę.
-Ładnie?-spytała wyrywając mnie z zamyślenia
-No-odpowiedziałem nie kryjąc smutku i litości
-Nie podobało ci się?-zapytała zasmucona
-Podobało-powiedziałem bez przekonania
-Jeszcze jedna rzecz i kończę trening- dodała cicho z nutą entuzjazmu. Wspięła się na sprzęt i próbowała wykonać zwis, ale spadła. Szybko wstałem z kanapy i pobiegłem do Julii. Pomogłem jej wstać. Pomasowała się po głowie.
-Nie rozumiem, zawsze to umiałam-zasmuciła się
-Chodź do kuchni, przyłożymy lód to będzie mniej boleć-zaproponowałem i wziąłem ją za rękę, żeby wykonać to co powiedziałem. Byłem zły na siebie że nie mogę nic zrobić. Patrzyłem jak z dnia na dzień umiera. Moje serce było przepełnione litością. Musiałem ją wyciągnąć z tego bagna. Poznałem ją trochę i mi się spodobała. Chętnie bym zrobił krzywdę jej byłemu i prześladowcom. Rodzice nie są tacy źli, ale też powinni dostać po pysku.
Wchodziliśmy właśnie przez drzwi kuchni, trzymałem ją pod rękę aby się nie przewróciła, przyszedł mi do głowy genialny plan. To nie było najlepsze rozwiązanie, lecz niestety jedyne.

Mam nadzieje że podobają się wam rozdziały❤️❤️❤️❤️

To Tylko PrzeszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz