Rozdział numer dziesięć

38 2 6
                                    

Było już lepiej. Definitywnie i zdecydowanie lepiej, ale nadal źle. Teraz już rozmawialiśmy, ale nadal dziwnie było nam przebywać w tym samym pokoju. Zaczynało nas to denerwować. To znaczy mnie, ale jemu na pewno też nie było z tym dobrze.
Minął tydzień.
Dwa tygodnie.
Mesiąc.
Półtora miesiąca.
Byłam na strzępkach wytrzymałości - szarpały mną nerwy, smutek, tęsknota... To dziwne jak bardzo można za kimś zatęsknić każdego dnia budząc się parę metrów od niego. Ale mi się to najwyraźniej udało - tęskniłam za jego śmiechem, za jego głosem i kiepskimi żartami. Za jego zakręconym, naukowym bełkotem.
- Dipper - podjęłam - muszę wiedzieć na czym stoję.
- Śmiem twierdzić, że na bukowym drewnie. - Słuszna uwaga, którą w normalnych okolicznościach bym wyśmiała, ale teraz na prawdę nie miałam ochoty na takie głupoty.
- Dipper ja mówię poważnie! - Nie byłam pewna, czy to bardziej płacz, czy krzyk, ale wiedziałam, że obydwa miotają się w moim biednym wnętrzu. - Nie wiem, czy mam sobie odpuścić, czy może mam jeszcze u ciebie jakieś szanse. - Spojrzałam mu w oczy. Jego kamienna twarz nie zmieniła się ani o milimetr. - Jako u brata. Jako u chłopaka...
- Nie... Nie sądzę, żebym mógł ci zaufać. Przynajmniej na razie. Ale może już nigdy. - Wyszedł z pokoju w mojej głowie dzwonił jego głos.
N
  i
   g
     d
       y

______od_autora______
Jupijajej, wróciłam. Hurra równo dziesiąty rozdzialik. Jejku, co za króciutka część. Upsi, musicie przeżyć...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 17, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Reality is an illusionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz