1. Początki

3 1 0
                                    


Biegnę zdyszana przez las w środku nocy. Przeraźliwe wycie staję się coraz głośniejsze i bliższe mi. Cała wataha likanów biegnie jak oszalała w moją stronę. Po chwili jednak zauważam, że ich zgubiłam. Jednak tylko mi się tak wydawało. Po zwolnieniu tępa zauważam ruch w krzakach nieopodal domku naprzeciw mnie. Wychodzi z niej po chwili przystojny młodzieniec, lecz po jego zapachu wyczuwam, że jest jednym z nich. Nieoczekiwanie po obydwu moich stronach wyłaniają się kolejni moi wrogowie. Szybkim zwrotem w tył próbuje uciec, lecz mój wysiłek był bezcelowy. W tym momencie zauważyłam  beznadziejność mojej obecnej sytuacji, byłam otoczona z każdego możliwego kierunku. Już po mnie.... Chłopak, którego poprzednio zauważyłam zbliża się w moją stronę. Jako jedyny przybrał formę człowieka. Przybliżył się do mnie na odległość 20metrów i wziął głęboki wdech.

- Nie masz gdzie uciec. Jesteś bezbronna.- powiedział z uśmieszkiem na twarzy, co bardzo mnie zdenerwowało. Jego stwierdzenie mimo iż było trafne to spowodowało, że doszczętnie uświadomiłam sobie fakt, że zaraz te wilki mnie brutalnie rozszarpią.

- Może i masz racje, ale nie myślisz chyba, że się poddam?- odparłam z pełnym wyrazem ironii w głosie.

- Myślę wręcz przeciwnie...wiesz, nie jest mi cię żal.

W tym momencie obok niego stanął kolejny likan w formie człowieczej. Chwycił go za ramię i odepchnął w tył. Chłopak wyraźnie się zdenerwował, ale bezsłownie odszedł w kierunku swych "przyjaciół". Likan podchodził coraz bliżej mnie. Wiedziałam, że jeżeli zaatakuje go to rozpocznę rzeź, a dokłaadniej moją rzęź, bo nie mam najmniejszych szans. Z każdym jego krokiem robiłam się bardziej zdenerwowana. Mimo iż trwało to nie więcej niż minutę to wydawało się być to wiecznością. Z momentem gdy był bardzo blisko wyciągnął rękę i mnie popchnął. Z powodu mojego zdenerwowania, nawet nie zauważyłam  tego ruchu i runęłam swoim ciałem na mech. Siedząc na podłożu przypatrywałam mu się nerwowo. Zżenowana całą tą schyliłam głowę. Mężczyzna po chwili kucnął obok mnie.

- Słuchaj mnie uważnie. Możemy cię tu rozszarpać, albo zanieść do labolatorium ludzi. Ale to już twoja decyzja słoneczko.- powiedział kierując się w moją stronę.

Normalnie wolałabym walczyć o swoją wolność, ale w obecnej sytuacji wole przeżyć. Jestem zdania, że mimo niewoli zawsze można coś wymyślić w trakcie. Rebelia, ucieczka i różne podobne rzeczy. Napewno lepiej zgodzić się na taką propozycji  niż zostać pożarta przez te potwory. Wilkołaki są dla mnie potworami, ale moja rasa jest o wile gorsza. Zadowalam się krwią zwierzęcą, ale ludzka jest bardziej kusząca i o wiele bardziej smaczniejsza. Mimo mojej silnej woli kilka razy skusiłam się aby wyssać krew człowiekowi, ale zazwyczaj staram się tego unikać w przeciwieństwie od moich przyjaciół.

-Ja....ja pójdę- odpowiedziałam

W tym momencie mężczyzna  wyciągnął strzykawkę ze swojej kieszeni. Wstrzyknął mi zawartość. Ostatnie co zdążyłam zapamiętać przed straceniem przytomności to moment  zakładania mi czegoś w rodzaju kagańca. Czarny , silny skórzany materiał owijał się wokół mojej głowy. Metalowe rurki nie pozwalające mi niczego ugryść , a raczej kogoś nie blokowały mi mowy, więc mogłam swobodnie wydukać ostatnie słowa

- Nienawidzę likanów - powiedziałam

Po chwili zamknęłam oczy i poczułam kilka silnych rąk. Najprawdopodobniej dwójka facetów wzięła mnie i podniosła



/Hello, mam nadzieję, że zapowiedź jest okeeej- zapraszam na następne rozdziały! ;D. POZDRAWIAM <3/


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 18, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

XXV wiek _ Era krwi_Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz