Stary marynarz zszedł ze steru, miał go zastąpić na krótki czas młodszy. Oparł się o barierkę obok i westchnął, rozejrzał po horyzoncie. Chłopak posłał mu zaciekawione spojrzenie, pomieszane z niepokojem.
- Mogę o coś zapytać?
Podniósł zaciekawiony głowę i zerknął w jego bystre oczy. Westchnął myśląc chwilę, po czym skinął swoją siwą czupryną. Był prawie pewien tego, o co młodzik zapyta.
- Ostatnio załoga jest dziwnie zaniepokojona, jakby się rozglądała wszędzie w obawie, że coś się pojawi. O co chodzi? - zakręcił raz sterem, okręt lekko odbił na bok po czym znów wrócił do kursu na północ.
- Mówi się – wziął oddech, nie mylił się jednak. A on miał prawo zapytać, zgadzało się, sam czuł że niepokój był prawie że namacalny. Wbił wzrok w ciemność przed statkiem, chmury na chwilę odsłoniły księżyc. Mgła którą zobaczył w oddali przyprawiła go o spazmy, które ledwo powstrzymał. Z niespodziewanym wigorem odsunął chłopaka od steru i zaczął nim kręcić z zamiarem jak najszybszego skierowania okrętu w przeciwną stronę. - O pewnym okręcie. Handlarze których mijaliśmy, zatrzymali się na krótką rozmowę z nami. Słyszeli w porcie, że niedaleko go widziano.
- Nie mieliśmy płynąć na północ? - spojrzał na niego zaskoczony, po czym dostrzegł jego strach.
- Obudź wszystkich! Stan alarmowy! - zawołał drżącym głosem. - Powiedz im o Mglistej Wdowie!
Pokiwał szybko głową i zbiegł do poziomu na którym były hamaki. Wiszące dzwonki, które ogłaszały pobudkę lub śniadanie, on teraz wykorzystał inaczej. Pociągał za nie panicznie, na co kilku mężczyzn spadło nagle obudzonych, inni na niego spojrzeli jak na idiotę, wręcz morderczo. -Życie Ci niemiłe żartownisiu? Matka Cię nie nauczyła dobrego zachowania? - warknął jeden z nich.
- Nie o to chodzi – odpowiedział drżącym ze strachu głosem. - M-m-mglista Wdowa, chciał by.. ogłosić... - wskazał do góry dukając odpowiedź, ale nie dokończył gdy załoga gwałtownie zaczęła się ubierać i dobywać wszelkiej broni. Po kilku sekundach biegiem go ominęli.
- Rozwinąć żagle, już!
- Wszyscy, wszyscy! Jak największa prędkość!
Nie rozumiejąc nic, wyszedł po schodach na górę, dookoła był totalny chaos. Nikt jakby go nie dostrzegał, trzy razy zderzył się z barkami przypadkowych członków załogi. Wrócił szybko do mężczyzny przy sterze. - Gotowe. I... Co z tym okrętem?
- Mglista Wdowa, okręt o którym niezbyt wielu ludzi miało okazję opowiadać - odpowiedział szybko. - Jego panią kapitan zwą Wiedźmą Oceanów. Nawet Davy Jones się z nią liczy, mimo że jest z nią w konflikcie. Nazwa jej statku wzięła się od zawsze towarzyszącej łajbie mgle. Richard! Potwierdź co widzisz! - zawołał do bocianiego gniazda, lecz nic nie słyszał. Światło pochodni oraz lamp naftowych już tam nie docierało. - Richard?
Usłyszeli głuchy łoskot czegoś uderzającego o deski, chłopak krzyknął.
Szeroko otwartymi, wystraszonymi oczami na młodego marynarza patrzyły zwłoki. Rozerwana szyja, pełno krwi oraz powyłamywane ręce, to było więcej niż trzeba by opanowała go panika.
- Widać fioletowe światło, to na pewno ona!
- Czy tam nie było przypadkiem jej pupilka?!
- Mglistej Wdowie nigdy nie towarzyszył wąż, to tylko plotki!
Rozglądał się panicznie dookoła, już ze łzami w oczach. Na każdej z twarzy, na jaką by nie spojrzał, malował się strach, niepokój. Udzielało się to i jemu. Okręt zadrżał powodując kolejny atak paniki.
CZYTASZ
Piraci z Karaibów - Mglista Wdowa
FanfictionKrążą opowieści o Davym Jonesie, jego legendarnym okręcie Latającym Holendrze. Oczywiście, ale czy słyszeliście również opowieści o Mglistej Wdowie, z którą i pan macka aka mistrz hentaiów musi się liczyć mimo konfliktu z jej panią kapitan - Wiedźmą...