Kiedy doszło już do ujawniania całej prawdy, nie wiedziała czy się tylko przesłyszała, czy po prostu śni na jawie. Lekko zaciskając pięści na swoich złączonych kolanach, chciała jak najszybciej wyjść oraz trzasnąć drzwiami tak mocno, że cały dwór mógłby drgnąć. Mała trzynastolatka siedziała wyprostowana na krzesełku w salonie, który był pogrążony w atmosferze, która nie mogła być jednoznacznie określona. Wokół Isabelle panowała złość oraz chęć sprzeciwu, ale nie mogła po prostu wstać i tupać nóżką, ponieważ nie mogła sprzeciwić się tym, którzy starają się zapewnić jej byt, opiekę, dach nad głową oraz dbają o jej wykształcenie. Nie mogła też panoszyć się sama po domu jak księżniczka, która ma wszystko podane na tacy pod nosek, czego tylko sobie zapragnie. Nie, to było niedopuszczalne, a co by było gdyby ktoś się o tym dowiedział? Córka Lucjusza Malfoya sprzeciwia mu się? Jakimże musi być tyranem, a co gorsza jakie jego dziecko ma maniery? Natomiast Lucjusz oraz Narcyza byli spokojni, nie widzieli powodu do zbytniego panikowania, czy też złoszczenia się. Wiedzieli, że ich dziecko nie sprzeciwi się im, ponieważ tego właśnie zostało nauczone. Nie mogli także pozwolić sobie, aby ta mała, jeszcze nie znająca życia czarownica weszła im na głowę. Nie ważne było jak bardzo Isabelle próbowała maskować swoje emocje, przecież nie mogła ich ukryć całkowicie. Jest jeszcze dzieckiem, które nie jest w stanie kontrolować wszystkich swoich uczuć. Matka to rozumiała, jednak Lucjusz mimo, że po części zgadzał się z żoną, sądził, że jego dziecko nie stanie się silne oraz niezależne, jeśli będzie dalej płakać z błahych rzeczy i złościć się o małą drobnostkę. Dlatego zdecydował się na radykalne środki, aby jego córka zrozumiała, że musi zawsze i wszędzie emanować spokojem. Nadmierna złość byłaby zgubna, ponieważ stawiało by to Isabelle w złym świetle, można by pomyśleć, że została źle wychowana lub jest rozpieszczona do szpiku kości. "Nie można sobie pozwolić, aby dziecko wchodziło ci na głowę", tak uważał Lucjusz, ale czy to, że przeniósł córkę do innej szkoły po dwóch latach, było dobrym posunięciem? Dla Isabelle, to była kompletna porażka. Zastanawiała się, czy ojciec zauważa, że zaprzepaszcza jej wielki sukces, który osiągnęła. Jedna z najlepszych uczennic przenosi się do szkoły ze szlamami? "Czy to nie jest upokarzające? A no tak, oczywiście, że jest." Tego dziewczynka nie mogła zrozumieć. Skoro jej rodzina gardzi tak innymi niż czystokrwiści, to jaki jest sens przenoszenia?
Bycie na najwyższym szczeblu społeczeństwa, nie jest takie łatwe jakby się mogło wydawać. Tego Isabelle też nie mogła zrozumieć. Próbowała to pojąć, ale nie mieściło jej się w głowie, dlaczego wszyscy nie są traktowani tak samo. To prawda, jej młody wiek oraz małe, prawie ledwo dostrzegalne doświadczenie nie pozwalało jej na zbytnie zrozumienie sytuacji, w których się znajdowała. Nigdy nie wiedziała dlaczego to akurat ona znajduje się na takiej wysokiej pozycji. Fakt, nie przeszkadzało jej, kiedy inni widząc ją odnosili się do niej z szacunkiem, ale kiedy ona próbowała dać szacunek komuś innemu, niższemu rangą od siebie, natychmiast została pouczana, że to oni mają się przed nią płaszczyć, a nie ona przed innymi. Warci są tylko ci, którzy mają w statucie krwi napisane "czysta". Dziewczynka kiwała wtedy głową, wypowiadając ciche "rozumiem", a później już nie było sensu wracać do tematu, skoro wszystko było wyjaśnione w dość dobitny sposób. Ciężko przychodziło jej zmierzyć się z rzeczywistością, która uderzała w nią coraz mocniej z każdym kolejnym miesiącem dojrzewania. Z jedenastolatki, która miała jeszcze odrobine empatii, stała się trzynastolatką, która nie chciała pokazywać, że jest gorsza od swojego brata, a tym bardziej, zawieźć swoich rodziców. Nie chciała być po raz kolejny porażką swoich bliskich, ale jednak ten mały promyk dobroci, który ukazał się w rodzie Black'ów odnalazł drogę do jej małego serduszka. W końcu w rodzinie matki, także pojawił się "wyrzutek", który nie zgadzł się z nich poglądami oraz zawsze miał jakieś swoje „ale" do każdej sytuacji. Jednak Isabelle nie chciała podzielać losów Syriusza, nie uśmiechało się jej być wydziedziczoną przez swoją rodzinę i porzuconą, bez jakiejkolwiek pomocy. Wiedziała, że musi coś zmienić, dlatego próbowała za wszelką cenę pozbyć się tego jasnego promienia, który starał się ze wszystkich sił, aby nie przysłonił go mrok, który powoli pochłaniał jej duszę. W ciągu roku, zmieniła się diametralnie. Jej determinacja oraz upór zrobiły swoje zewnętrznie, ale walka wewnętrza toczyła się przez cały czas, za każdym razem kiedy otwierała oczy, czuła jak bardzo to będzie wyczerpujący dzień. Każdego dnia starła się jak tylko mogła, aby nie ukłonić się Zgredkowi w dworze, każdego dnia starała się nie chodzić do kuchni oraz nie podjadać słodkości, które robiły domowe skrzaty pomagając im, a przy tym starała się ignorować za wszelką cenę wszystkich, co kiedyś dawali jej radość i trochę uśmiechu wśród tego całego ciężaru, jaki krył się za murami dworu. Isabelle nie chciała rezygnować ze Zgredka, czuła, że ma wobec niego ogromny dług wdzięczności, który kiedyś musi spłacić, ale czy to oddanie długu, w taki sposób jest dobre? Nie chciała wyjść na mięczaka, który ciągle polega na innych, mimo, że miała te dwanaście lat, sądziła, że to czas, aby dorastać. Uważała, że to już teraz musi brać na siebie ciężar odpowiedzialności, jaki wiąże ze sobą wysoka pozycja w świecie czarodziejów. Wszyscy wiedzieli, że nie jest jeszcze gotowa, wszyscy sądzili, że zostanie taką, której nie będzie można brać na żadne ważne spotkania, nie będzie można chodzić z nią po ulicy, w obawie, że odda szacunek osobie, która jest na niższym stopniu społeczeństwa. Była jednym wielkim niewiadomym, więc kiedy zauważyła, że na dumę ojca trzeba sobie zapracować musiała się wziąć w garść, co doprowadziło do jej rozwoju, który o dziwo był satysfakcją dla Lucjusza.
CZYTASZ
I had to be perfect | George Weasley
FanfictionHistoria niby taka sama jak wszystkie. Niczym się nie wyróżniająca, ale czy na pewno? Świat magii. Świat czarów, nie zawsze jest kolorowy jak nam się wydaje. Stawia przed nami niebezpieczeństwa, trudne decyzje, które podejmujemy impulsywnie i nie m...