Kolejny rozdział pełen małych nieporozumień. :D Zapraszam do czytania i komentowania. - Ostatnio nie wiem co pisać w notkach. :/ A chciałam przeprosić z góry, że jeden wątek może się wam nie podobać, ale ja go tak będę toczyć. ;-;
*Hoya*
Obserwowałem to co działo się w salonie z niemałym zaciekawieniem. Te dziewczyny się skądś znały. Jeszcze na dodatek nie miały za dobrych stosunków. Nie znałem na tyle Riyeon, by wiedzieć, czy słusznie krzyczała na Woomin. Zauważyłem jedynie, że moja towarzyszka była bliska płaczu i czułem, że zrobiłaby wszystko by uspokoić tę drugą. Nie wiedziałem, czy powinienem był ingerować. W końcu nie wiedziałem co się wtedy wydarzyło, z drugiej strony ta nie miała prawa tak przy wszystkich wydzierać się. Biłem się z myślami. Na szczęście Dongwoo zabrał Riyeon. Postanowiłem uspokoić Woomin i otuliłem ją ramieniem i już miałem pytać. Niestety ona odsunęła moją rękę i wstała z kanapy.
- Lepiej będzie jak sobie pójdę. – Oznajmiła. – Jak znowu mnie zobaczy, ponownie wybuchnie.
- Przecież nie możesz wyjść, bo ...
- Bo co? – Przerwała mi. – Ona ma rację. Nie powinnyśmy się już nigdy spotkać. Zbyt wiele złych wspomnień wtedy powraca. Ja po prostu wrócę. Nie przejmuj się. Wiem, że chciałeś mi umilić czas. Jestem wdzięczna.
Nie dowierzałem temu co mówiła. To tak jakby przyznawała się do zranienia Riyeon, a jakimś sposobem nie chciałem w to wierzyć. Chciałem natomiast znać szczegóły, by móc ocenić sytuację dokładniej. Nie mogłem jednak wprost zapytać. Nie miałem prawa, jako partner od tańca. Choć z drugiej strony, czy nadal byłem tylko nim? Nie łączyła nas chociaż przyjaźń? Stwierdziłem, że dłużej nie zniosę siedzenia cicho. Ona wychodziła, a ja razem z nią. Nie zwróciła na mnie uwagi, więc na zewnątrz chwyciłem ją za nadgarstek, żeby się zatrzymała.
- Porozmawiaj ze mną.
- O czym? – Zapytała z wielkim zdziwieniem.
- Dobrze wiesz. Chcę wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi.
- Czemu mam ci to mówić? – Trochę zabolało mnie to pytanie. Czyli dla niej nie byłem nikim więcej?
- Martwię się. – Powiedział troszkę smutnym głosem.
- Nie masz o co. – Wymusiła uśmiech.
- Ewidentnie widzę, że jest o co. Najpierw ten chłopak, teraz wybuch Riyeon. Czy to ma jakieś powiązanie?
- Niestety tak. Nie jestem gotowa o tym ci opowiedzieć. – Stwierdziła całkiem poważnie. – Wybacz, ale pójdę już.
Wtedy odwróciła się tyłem do mnie i miała ruszyć. Ja nie wiedzieć czemu desperacko przytuliłem ją od tyłu, co ją zamurowało. Poczułem przyjemne ciepło, chociaż pogoda nie dopisywała. Oparłem podbródek na jej ramieniu. Nie wiedziałem co się dzieje, lecz jedno zrozumiałem. Chciałem być przy niej i ją wspierać. Ufałem jej. Cokolwiek wydarzyło się w jej przeszłości nie mogło już zmienić mojego zdania o niej. Uświadomiłem sobie, co rodziło się między nami i miałem nadzieję, że nie będzie to jednostronne.
Puściłem ją. Odwróciłem w swoją stronę. Patrzyła na mnie zaskoczona. Miała także rumieńce na policzkach. Uroczo. Uśmiechnąłem się szczerze. Teraz wydawała mi się taka piękna. Dodatkowo bałem się, że jest tak delikatna, że takie wydarzenia, jak te z przed chwili ją załamią.
- Już cię puszczam. – Przerwałem ciszę. – Jutro się widzimy, jak zwykle.
Ona milczała. Widocznie ją zatkało. Postanowiłem wrócić do reszty. Zostawiłem ją tak osłupiałą na chodniku. W duchu śmiałem się do siebie. Byłem szczęśliwy. Tak więc czuje się osoba zauroczona?
CZYTASZ
Małe nieporozumienie |Infinite|
FanfictionSaeron wiedzie spokojnie, lecz nie sielankowe życie. Pracuje w nieciekawym miejscu i mieszka w przestarzałej dzielnicy, gdzie nic się kompletnie nie dzieje. A w każdym razie nie działo się do tego pamiętnego wieczoru, kiedy jej uwagę przykuwa duży v...