Rozdział trzynasty

1.7K 120 12
                                    

Życie w pałacu króla Coldwater powoli zaczyna stawać się moją codziennością i coraz bardziej się do tego przyzwyczajam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Życie w pałacu króla Coldwater powoli zaczyna stawać się moją codziennością i coraz bardziej się do tego przyzwyczajam. Ale to wcale nie oznacza, że wszystko jest dobrze. Po nocach śni mi się Nate, jak ginie na moich oczach zastrzelony podczas służby wojskowej. Krew z jego piersi sączy się w nieskończoność, nawet wtedy, kiedy z zamkniętymi oczami leży na ziemi nieprzytomny. Martwy.

Teraz jedynie mogę go znów spotkać w nocy, kiedy śnię. Każda chwila spędzona z Nate'em była wyjątkowa, jak najwspanialszy sen. Teraz to wszystko zamieniło się w koszmar. Obiecuję sobie to codziennie, że dowiem się dlaczego został zabity, dlaczego podawał się za jakiegoś urzędnika. Gdyby tylko można było przewidywać przyszłość... Nie dopuściłabym do tego choćbym miała przepłacić to swoim życiem.

Codziennie w nocy patrzę w rozgwieżdżone niebo i szepczę mu podziękowania mając nadzieję, że usłyszy. Dziękuje mu za to, że był moim bratem, za to co dla naszej rodziny zrobił, a szczególnie za jego niesamowitą odwagę, z którą mógłby pokonać każdego napotkanego wroga. Być może straciłam ich. Moją całą rodzinę. Być może moje rodzeństwo gdzieś żyje, może wiedzie im się całkiem dobrze, i oby tak było. Jedyne co mi po nich zostało to wspomnienia i fotografia, którą trzymam ciągle schowaną pod poduszką.

Gdy wstaję nie mam praktycznie żadnego zajęcia, bo wszystko jest już jak najlepiej przygotowane. Cały pałac lśni czystością, a wszystkie pomieszczenia są udekorowane kwiatami. Wszyscy od rana są na nogach i dopinają wszystko na ostatni guzik. Nawet ogrodnicy są niezwykle zafascynowani dzisiejszą uroczystością, a kucharki wzdychają z ulgi bo jak twierdzą - nie zdołałyby przygotować tylu potraw dla wszystkich. Na szczęście będzie inna obsługa co mogłoby się wydawać absurdalne. Jednak król z pewnością chce pokazać cały swój zamek łącznie z jego mieszkańcami z jak najlepszej strony.

Na śniadaniu nie ma króla i jego synów. Z tego co mówiła królowa, są zajęci bardzo ważnymi sprawami, a jedzenie mamy dostraczyć do ich pokoi potem. Tak też robimy, a Mawen odsyła mnie do Woricka i Liam'a. Kieruję się w stronę pokoju tego pierwszego omijając zygzakiem ludzi, którzy plączą się wszędzie robiąc ostatnie poprawki dekoracji. Worick siedzi przy stole pisząc coś w skupieniu. Zupełnie jak poprzednim razem kiedy weszłam do tego pomieszczenia.

- Przyniosłam jedzenie. - mówię kiedy wchodzę do pokoju po dwukrotnym zapukaniu. - To znaczy przyniosłam panu jedzenie. - poprawiam się przypominając o słowach Mawen.

- Postaw tutaj. - wskazuje na stół tym razem unosząc głowę i na mnie spoglądając. Jest niesamowicie podobny do Liama. Mają te same oczy. Worick jest przystojnym mężczyzną, nieco starszy od brata ale urokliwy na swój sposób. - Jesteś Jane, prawda?

- Tak. - odpowiadam po chwili. ''Jutta''. To imię rozlega się w tym samym czasie w mojej głowie.

- Masz dworską urodę, Jane. Wyglądem zupełnie na pasujesz do tego co wykonujesz.

Królowa ColdwaterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz