F o u r

13 2 0
                                    

-Proszę! - słyszę po zapukaniu do drzwi gabinetu. Otwieram je powoli.

-Dzień dobry - mówię, będąc już w środku. Na krześle na przeciwko dyrektora widzę czyjąś postać, jednak nie potrafię powiedzieć, kim ona jest, gdyż siedzi zwrócona plecami w moją stronę. Wiem tylko, że to jakiś chłopak.

Gabinet dyrektora nie był duży, ale dość przestrzenny. Po lewej stronie stała meblościanka, w której przez szyby było widać książki i jakieś dokumenty. Na środku pomieszczenia stało biurko, na którym leżał zamknięty laptop, a obok zawsze były porozwalane jakieś papiery. Przed biurkiem stały 2 krzesła, dla uczniów, którzy chodzą na dywanik, lub dla "gości". Dyrektor siedział na krześle obrotowym, które było chyba ze skóry. W koncie za drzwiami stała mała szafeczka. Ściany pomalowane zostały na kolor zielony i wiszą na nich dyplomy zdobyte przez uczniów szkoły. Na podłodze za to były ciemne panele, na których położono beżowy dywan.

-Witaj Ida, jakiej nauczycielce tym razem zaszłaś za skórę?

-Spóźniłam się na matmę. Fajnie, nie?

-No i co ja mam z Tobą zrobić? Usiądź i poczekaj do przerwy - on też chyba nie lubi tej baby.

-Dziękuję bardzo - mówię zajmując miejsce obok chłopaka. Teraz widzę, kto to.

Miejsce obok mnie na krześle, zajmuje Dylan. Jest to przydupas Nathana, dlatego też go nie lubię. Osobiście nie zamieniłam z nim ani jednego zdania i raczej się mnie nie czepiał, jednak nigdy też chyba nie starał się jakoś zastopować swojego kolegę. Z wyglądu, jeżeliby nie patrzeć na wszystko inne, to jest nawet przystojny. Ma dość dobrze zarysowaną szczękę, ciemnobrązowe włosy, które układa do góry i szare oczy. Do tego jest raczej dobrze zbudowany. Widać to, gdy napina mięśnie pod koszulką. Prawą rękę ma wytatuowaną na "rękaw". Na lewej ręce także ma tatuaż, a ponad piersiami wytatuował sobie napis (zdj w mediach). Nie powiem, pewnie nie jedna laska się za nim ogląda.

-A tak na prawdę, to co się stało? Raczej by Cie nie wykopała do dyrektora za spóźnienie - odzywa się Dylan.

-Racja. Przyszłam spóźniona, nauczycielka chciała mnie wziąć do odpowiedzi, jednak trochę się opierałam. Wtedy do klasy wszedł Nathan, więc skupiła na nim swoją uwagę, a ja oparłam się o pierwszą ławkę. Nagle poczułam, że ktoś złapał mnie za tyłek, więc odwróciłam si i zagroziłam, że jeżeli jeszcze raz to któryś zrobi, to coś straci - przerwałam na chwilę.

-A dalej?

-Pani kazała mi przyjść tutaj, to jej powiedziałam, żeby się nie wyżywała na uczniach, za to, że mąż ją olewa, bo mu nie daje. To za tą kartkówkę z ostatniego razu i, że się na mnie uwzięła - chłopak zagwizdał.

-No, no, ładnie.

-Troszeczkę przesadziłaś - odzywa się dyrektor, a ja momentalnie się spinam. - Ale, że miałaś rację, to nie wpiszę Ci nagany - wypuszczam powietrze z ulgą.

-A on za co tu siedzi? - pytam.

-Za bójkę - odpowiada przydupas mojego wroga. Teraz dopiero zauważam, że ma rozciętą wargę i lekko podbite oko.

-Wszcząłeś ją i przegrałeś?

-Żebyś widziała tego drugiego... - uśmiecha się półgębkiem.

-To nie jest sprawa, z której można żartować. Ten chłopak prawie stracił przytomność - mówi dorosły.

-Zasłużył!

-Co zrobił - ciekawi mnie to.

-Kutas przespał się z moją dziewczyną. Teraz już byłą. Zabiłbym skurwiela, gdyby mnie nie oderwali - robi mi się go szkoda.

-Uważaj na słowa. - Mówi dyrektor.

-Najwyraźniej miał coś, czego Tobie brakuje, skoro do niego uciekła - mówię, by nie okazać słabości. Zawsze tak robię, chociaż wiem, że nieraz to kogoś rani. Widzę lekki ból w jego oczach, ale nie daje po sobie tego poznać.

-Wątpię, w niektórych rzeczach jestem na prawdę dobry - uśmiecha się krzywo. W ogóle nie zwracamy uwagi na to, że słucha tego dyrektor.

-Mogłabym pójść popatrzeć, jak sekretarka zmywa z siebie te tony makijażu? - nie mogę wytrzymać już tej ciszy, która jest uciążliwa i niezręczna. Patrzą na mnie ze zdziwieniem. - No co?

-Jak Ty ją do tego przekonałaś?

-Mam swoje sposoby - uśmiecham się i puszczam oczko. Wiem, może to niestosowne, ale.. trudno. - To mogę?

-Tak, tylko poczekaj do dzwonka, jak będziesz chciała wyjść na korytarz.

-Zapamiętam - wstaję z krzesła i kieruję się do drzwi.

Za nimi oczywiście widzę zmywającą z siebie makijaż sekretarkę. Trochę jej to zajmie, bo chyba nawet przez pierwszą warstwę się nie przedarła.. Przynajmniej ma jakieś zajęcie, nigdy nic nie robi, więc co to za różnica. Chyba mnie nawet nie zauważa, gdyż jest pochłonięta swoim zajęciem w pełni. Jakim cudem tyle tapety mieści się na jednej twarzy? Już chyba z 20 wacików zużyła i nie ma na nich nawet śladu, że kiedyś były białe. I to z obu stron. Ale taka tapeta chyba ma jakiś plus, bo jak ktoś by jej przypierdolił, to by to służyło za mur i nawet by nie poczuła. Chociaż z drugiej strony, raczej nikt nie bije kobiet, więc to nie jest użyteczne na co dzień. Kładę swoją torbę pod ścianą, na przeciwko kobiety, a zaraz potem siadam tuż obok. Przyglądam się jej jeszcze przez chwilę, po czym słyszę, jak ktoś wychodzi z gabinetu dyrektora. Nie muszę nawet patrzeć w tamta stronę, by wiedzieć, kto to jest. Nie odzywam się, gdy siada obok mnie. Do końca lekcji jest niestety jeszcze około 20 minut.

-Jak myślisz, zetrze to kiedyś? - przerywa w końcu ciszę Dylan, który także przygląda się naszej sekretarce.

-Za rok, może dwa... - odpowiadam obojętnie.

-W tym czasie zdąży zrobić milion razy nowy.

-Racja. Czyli raczej nigdy nie będzie mieć czystej twarzy. Jak to się możliwe, że tyle tego mieści się na jednym ryju? - pytam z lekkim rozbawieniem.

-A bo ja wiem, jestem chłopakiem, mnie nie pytaj - jeszcze 15 minut...

Zsuwam się niżej i kładę głowę na torbie, ponieważ zrobiło mi się niewygodnie. Widzę, jak spogląda na mnie "z góry", gdyż teraz jest odrobinę wyżej. Nie przejmuję się jednak tym i wyciągam telefon, w celu zrobienia zdjęcia "plastikowi".

-Ida? - odzywa się niepewnie.

-Co? - patrzę na niego z lekko uniesioną brwią.

-Za co mnie nie lubisz? Tak na prawdę się nie znamy - przenoszę wzrok z powrotem na telefon.

-Zadajesz się z Nathanem. To chyba wystarczający powód.

-Dla mnie nie. Nie powinnaś chyba oceniać ludzi przez to, z kim się zadają. - Ma trochę racji, sam nigdy mi nic nie zrobił. Co nie zmienia faktu, że to może być podstęp.

-Racja - odpowiadam wciąż na niego nie patrząc. Następuje chwila ciszy.

-Może zaczniemy naszą znajomość od nowa?

Bad Girl in love?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz