21. Devrim/Sahara

1.4K 167 21
                                    


DEVRIM


Łatwo jest słuchać podejrzliwego tonu nabbi. Przyglądać się, jak klatka zostaje otworzona i znowu poczuć piasek pod podeszwami sandałów. Wsiąść na konia i pospiesznie odjechać w ciemność, kiedy większość obozu pogrążona jest w śnie.

Trudno jest mi jednak zaufać Ishaqowi Yasinowi, synowi szejka Na'mana.

Nabbia albo się nie zorientowała, albo znowu wykorzystywała swoje niezwykłe zdolności aktorskie, ale wiem już, kim jest mężczyzna, z którym byłem zamknięty w klatce ostatniej nocy, w momencie, gdy mogę mu się lepiej przyjrzeć. Ofiarował nam swoją pomoc. Pozwolił uciec.

Nie wiem jednak dlaczego to zrobił. Syn szejka powiedział, że ma swoje powody. Wspomniał także coś o Tygrysie i Cieniu. A potem otworzył nasze więzienie i kazał odjechać jak najdalej.

To właśnie mam zamiar zrobić – odjechać tak daleko, że już nigdy nie usłyszę jego głosu.

Ishaq Yasin to niebezpieczny mężczyzna. Na pustyni krąży o nim wiele plotek. Przywołuje ogień samego boga Qeba. Zamyka ciemność nocy w butelce. Potrafi przywrócić do życia zmarłego.

Demon, krzyczą jedni.

Sympatyk dżinów, szepczą drudzy.

Może i nie wierzę w większość opowieści, ale mam na tyle rozumu, by omijać Ishaqa szerokim łukiem. Każda plotka ma w sobie cień prawdy i to wystarczy, by Yasin był przerażającym i niebezpiecznym pionkiem. Szczególnie teraz, gdy ma przy sobie wojowników plemienia Tula, jednych z najbardziej spragnionych krwi żołnierzy, niebojących się śmierci czy gniewu bogów, w których wierzą.

Odkąd tylko zaczęły pojawiać się plotki, razem z braćmi trzymaliśmy się z dala od Al-Huhr, na wszelki wypadek. Nawet nasz ojciec oziębił relacje z szejkiem.

Niebezpieczny człowiek. Nieprzewidywalny.

Z zamyślenia wyrywają mnie jeszcze mocniej zaciskające się ramiona wokół mojej talii. Ryzykuję spojrzenie do tyłu. Nabbia opiera się o moje plecy, jej oczy są zamknięte, a oddech spokojny.

O co tak naprawdę jej chodzi? Wcześniej powiedziała, że uciekła ze mną, bo nie chciała zostać w Balahisarze, ale na pewno to nie jest jedyny powód. Wiem, że ukrywa przede mną wiele, nawet swoje imię, co w przyszłości może zacząć sprawiać prawdziwy kłopot.

– Czemu nic nie mówisz? – pyta nagle, jej głos jest zachrypnięty i zmęczony.

Co mam ci powiedzieć? Wzruszam ramionami i powtarzam swoją myśl na głos.

– Cokolwiek. Co teraz zrobimy?

– Niedaleko jest małe miasteczko, gdzie zatrzymamy się na chwilę i zdobędziemy mapy. Trochę jedzenia i wody. A później wyruszymy do Labny.

Ciało nabbi napina się lekko.

– Mam pomysł.

Nie podoba mi się jej ton. Nie znam jej prawie wcale, a już wcześniej udowodniła, że nie ma umysłu stratega.

– Jest bardzo dobry – zapewnia.

– Hmm.

– Uwierz mi.

Wędrujące PiaskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz