30

331 24 2
                                    

Wypuścili Zayna. Cieszyłam się z tego powodu. Miałam nadzieję, że mój plan wypali. Wiedziałam, że nawet jeśli nie miałabym planu, to Zayn by coś wymyślił. Znałam go zbyt dobrze. Wiedziałam doskonale, że mnie by nie zostawił. Od naszego pierwszego spotkania minęły trzy lata, a on się zmienił. Nadal czasami potrafił być chamski lub nie miły, ale starał się tego zbyt często nie robić. 

Siedziałam w tym pierdolonym salonie. Czułam się nieswojo mając świadomość, że obserwuje mnie pięciu facetów w tym Matthew. 

- Mogę wiedzieć po co ci jestem?- warknęłam. 

- Bo ja tak chce?- fuknął. 

- To nie jest odpowiedź. 

- Innej nie dostaniesz. 

- Frajer.- warknęłam. 

- Słucham?- spojrzał na mnie wściekły. 

- To co usłyszałeś. Mam ci to przeliterować? 

- Ty suko. 

- Nie nazywaj mnie tak! 

- Bo co? Nic mi nie zrobisz! Jesteś bezbronną kobietą. 

- Hure. ("kurwa" po niemiecku XD)- powiedziałam po niemiecku, wiedząc, że zapewne nie zrozumie i go to bardziej wkurwi. 

- Coś powiedziała?- zmarszczył brwi. 

- Warum fragen du?("Dlaczego pytasz" po niemiecku xD)- uśmiechnęłam się triumfalnie widząc, że go to bardzo wkurwia. 

- Przetłumaczy mi ktoś, co ona mówi?- spojrzał na swoich ludzi, którzy dyskretnie się śmiali. 

- Idiota.- mruknęłam sobie pod nosem. 

- Co?- spojrzał na mnie. 

- Gówno.- pokazałam mu język. 

- No i się kurwo doigrałaś!- wrzasnął i rzucił się na mnie. 

Na szczęście zdarzyłam się odsunąć i wstać, ale na moje nieszczęście złapał mnie jeden ze strażników. Zaczęłam się szarpać. Nagle obok mnie pojawił się Matthew. 

- Jak widać nikt cie nie nauczył szacunku.- powiedział łapiąc moją twarz w swoje dłonie. 

- Ty nie zasługujesz na szacunek.- splunęła mu ślina w twarz. 

- Zaraz cię kurwa nauczę.- walnął mnie z łokcia w brzuch, aż zgięłam się w pół. 

Mężczyzna, który mnie trzymał, puścił mnie. Black złapał mnie za włosy i uniósł moją głowę do góry. 

- Na razie jeszcze jestem delikatny, ale powkurwiaj mnie jeszcze, a zobaczysz do czego jestem zdolny. - puścił mnie.- Głupia kurwa.- mruknął sobie pod nosem i usiadł  z powrotem na kanapie. 

Ja usiadłam na ziemi. Nie miałam zamiaru siedzieć obok niego. Modliłam się tylko o to żeby Zayn się ruszył. 

/Zayn/ 

Obdzwoniłem wszystkich. Jak się okazało.. Byli w pobliżu i zaraz mieliśmy się spotkać. Schowałem telefon z powrotem do schowka. Wziąłem wodę, która leżała na siedzeniu i postanowiłem zmyć krew z twarzy. Wysiadłem z auta i tak zrobiłem. 

Po chwili ponownie wsiadłem do auta. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Nagle zauważyłem znajome auto. Wysiadłem ze swojego samochodu. Samochód mojego znajomego zjechał na bok i zaparkował obok mnie. Wysiadł z niego Harry. 

- Nieźle cie urządzili.- zaśmiał się Styles. 

- Zamknij się. Wiesz z kim mamy do czynienia? 

- No nie bardzo. Może mi powiesz? 

- Z Matthewem. 

- Żartujesz? To on.. No wiesz... U niego jest Rose?! 

- Nie kurwa u mnie.- prychnąłem. 

- Wiesz jaki on jest. 

- Wiem. Dlatego niech tamci się ruszają, bo za niedługo możemy nie mieć kogo ratować. 

- Patrz! Jadą!- wskazał skinieniem głowy na czarny i czerwony samochód. Obydwa zaparkowały obok nas. 

 - To co? Bierzemy się do roboty?- powiedział Nick, sprawdzając swój magazynek. 

- No raczej.- powiedział Niall- podchodząc bliżej. 

- Masz.- Harry podał mi moją broń, która miałem w domu i jeden zapasowy magazynek. 

- Wiesz gdzie ona jest?- zapytał Liam. 

- Przecież mnie stamtąd wypuścili.- schowałem broń i magazynek. 

- To prowadź. 

Ruszyliśmy do rezydencji Blacków. Już wtedy wiedzieliśmy, że może być ciężko. 

- Mam nadzieję, że jesteście uzbrojeni. 

- No raczej. 

- A kamizelki kuloodporne macie? 

- Taa..- powiedziała cała czwórka.- A ty? 

- Ja sobie poradzę bez.- uśmiechnąłem się. 

- Zabijają cię. Black zapewne ma co najmniej setkę ludzi. Wiesz o tym, że możemy nie przeżyć? A ty masz na to większe szanse.- mruknął Liam. 

- Rose ryzykowała do mnie dwa razy życie. Nic się nie stanie jak raz zrobię to ja.- powiedziałem obojętnie.- Poza tym broń to ostateczność. Nie mamy jej odbić tylko pomóc uciec. Jeżeli nikt nas nie zauważy będzie dobrze, jeśli jednak ktoś nas zauważy mamy przesrane.- stanąłem- Jeżeli ktoś wypisuje się z planu to niech teraz odwróci się i odejdzie. A potem najlepiej niech nie pokazuje mi się na oczy.- odwróciłem się do nich. 

Jednak każdy stał i patrzył na mnie.

- Czyli idziemy wszyscy? Zajebiście. - powiedziałem i ruszyłem z powrotem w kierunku naszego celu. 

Po chwili sobie coś przypomniałem. 

- Ma ktoś z was nóż, scyzoryk czy coś podobnego?- zapytałem. 

- Ja mam kastet i nóż.- odezwał się Nick. 

- Daj nóż.- wydałem polecenie odwracając się w jego kierunku. 

- Po co ci? Nie pozabijasz nas, co nie?- powiedział drapiąc się po karku. 

- Nie. Po prostu mi go daj.- wyciągnąłem rękę w jego kierunku. 

- Masz, ale ma do mnie wrócić, bo to prezent od twojej dziewczyny.- warknął i podał mi ostrze. 

Bez słowa ponownie zacząłem ich prowadzić.

---

Cześć! Macie rozdział :P Myślałam chwile i... Za niedługo postaram się (w tym tygodniu) skończyć oficjalnie to opowiadanie... 

Dziś na moim profilu opublikuje nowe opowiadanie.. Ale nadal nie wiem jaką kategorie( chyba tak to się nazywa XD) mu nadać... Nie będzie to ff. Będzie to moje opowiadanie ( to oczywiście też jest :p ) z moimi bohaterami... 

A.. Wracając do tego opowiadania i jego końca... Do końca zostało nam 7-8 rozdziałów + epilog (na który nie mam pomysłu, ale na pewno w jakimś stopniu lub w całości będzie on inny XD) 

No dobra... Nie przedłużam... Do następnego..

Zaraz wrzucę jeszcze jeden rozdział :P

PS Przepraszam za błędy, a wiem, że jest ich pełno w tym opowiadaniu, ale głównie w pierwszej części xD

Inne opowiadania:

►Hooligans || Z.M. ~ Ale to raczej znacie XD

►Hooligans: Life is Brutal || Z.M.

►Random Knowledge || Z.M. [ZAWIESZONE]

Hooligans: Life is Hard || Z.M. (sequel Hooligans)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz