Ostatni krok

111 16 2
                                    

Świat staje się o wiele bardziej ponury, gdy uświadomisz sobie, jak wiele złego na nim uczyniłeś. Jak wiele dobrych dusz sprowadziłeś na złą drogę. Jak wiele złamanych serc zostawiłeś na pastwę okrutnego losu. Teraz... sam spacerujesz po ciemnych uliczkach z pustką w klatce piersiowej. Poczucie winy spadło na ciebie jak grom z jasnego nieba.

Po twoich policzkach zaczynają spływać gorące łzy. Próbujesz je zetrzeć wierzchem dłoni, ale słona ciecz pojawia się w coraz większej ilości. Ponoć gorące łzy wydobywają się prosto z serca...

Twoje myśli zaczyna nawiedzać tylko jedna osoba. Osoba, którą nadal kochasz, ale którą najmocniej zraniłeś. Przymykasz oczy i czujesz, że ognisto czerwone kosmyki włosów znów zaczynają łaskotać cię po nosie, jak i policzkach. Uwielbiasz to uczucie, ten zapach męskich perfum wypełniający całą przestrzeń pokoju. Nagle czar pryska... Znów idziesz sam, przez ciemne uliczki ogromnego Seulu. Wciskasz dłonie w kieszenie swojej jeansowej kurtki, spuszczając głowę w dół.

Znów przymykasz oczy i czujesz silne ramiona oplatające cię w tali. Czujesz się bezpieczny, jak dziecko w łonie matki, nie wiedzące ile niebezpieczeństw czyha na nie po wyjściu na świat.

Lecz ty jesteś dzieckiem, które sprowadziło wiele nieszczęścia. Otwierasz przekrwione oczy i rozglądasz się dookoła. Kilku przechodniów, a wśród nich para trzymająca się za dłonie. Twoja wyobraźnia znów płata ci figle i postanawia przypomnieć ci, że i wy tak robiliście. Jego duża i szorstka dłoń kurczowo trzymała tą twoją, gładką i delikatną. Sięgałeś mu ledwie do ramion, więc by spojrzeć w jego rozbawione oczy, musiałeś zadrzeć głowę wysoko do góry. W ten czas na twojej twarz również pojawiał się szeroki uśmiech, a na twoich policzkach pojawiały się różowe wypieki.

Zaciskach dłoń w pięść, a twoja już przydługa, brązowa grzywka zakrywa ci oczy, spod których znów wydostają się słone łzy. Niedużo już słychać o wiecznie szczęśliwym, czerwonowłosym chłopaku. Ponoć rzadko kiedy można go spotkać trzeźwego, lub chociaż będącego w stanie normalnie rozmawiać... Na jego twarz już nie można dostrzec szerokiego uśmiechu, a oczy ozdabiają sine obwódki. Nie dawno rozmawiałeś z waszym wspólnym znajomym. Czerwonowłosy rzucił studia, na które tak bardzo chciał się dostać. Jego życie ogranicza się teraz do ubrania się i pójścia do sklepu po kolejny zapas alkoholu.

W oddali widzisz most, który był głównym celem twojego dzisiejszego spaceru. Piąstką ocierasz zaschnięte stróżki gorących łez. Zaciskasz usta w wąską linię, przyspieszając kroku.
Już po chwili znajdujesz się na ogromnym wiadukcie, pod którym przepływa rzeka Han. Podchodzisz do barierek i oceniasz odległość, która dzieli ciebie a zimną taflę wody. Przełykasz głośno ślinę i przymykasz oczy. W myślach zaczynają pojawiać się wasze wspólne chwile. Te dobre jak i... te złe. Wasze pierwsze spotkanie... Twoje usta zaczynają wykrzywiać się w słabym uśmiechu, przypominając sobie, że wtedy wylałeś na niego gorącą kawę. To nie była twoja wina, że byłeś ciamajdą i potknąłeś się o własne nogi, przynosząc jego zamówienie. Chłopak zbluzgał cię wtedy od najgorszych, a ty kuliłeś się jak szczeniak, bez przerwy przepraszając.

Przez umysł przeleciały ci jeszcze dziesiątki wspomnień, ale przez jedno, to ostatnie, znajdowałeś się właśnie w obecnej sytuacji. Przez ostatnie dwa miesiące wciąż zadawałeś sobie to jedno, szczególne pytanie. Dlaczego uległeś wtedy pokusie tego czarnowłosego łajdaka i poszedłeś z nim do łóżka? Chłopak dawał ci tyle szans, a ty i tak wszystkie zmarnowałeś... Dlaczego dałeś tak łatwo odejść swojej miłości? Przecież ci zależało, zrobiłbyś dla niego wszystko, ale kiedy odwrócił się do ciebie plecami i zaczął kroczyć w przeciwną stronę... ty stałeś, nie mogąc się ruszyć. Ostatni raz przyglądałeś się jego szerokim barkom, kołyszącym się na boki. Jego krzywym nogom, kroczącym w tylko im znanym kierunku. A może nie miały wyznaczonego celu? Kroczyły, by tylko jak najdalej od twojej osoby?

Znów obraz przed oczami się rozmył. Mocno chwyciłeś dłońmi barierkę i wychyliłeś się przez nią, próbując przerzucić ciało na drugą stronę.
- Kocham cię, Chanyeol... - wyszeptałeś i już miałeś się puścić barierki, kiedy poczułeś silne dłonie, które znów wciągnęły cię na wiadukt. Odwróciłeś się przodem do osoby, która przerwała ci w pożegnaniu z okrutną rzeczywistością. Twoje oczy rozszerzyły się szeroko, a z twojego gardła mnie mógł wydostać się choć najmniejszy dźwięk. Musiałeś zadrzeć głowę do góry, by przekonać się czy to... on. Przetarłeś zakrwawione oczy, upewniając się, czy na pewno nie masz żadnych omamów. Przed tobą stał czerwonowłosy chłopak. Przyglądał ci się pustym wzrokiem,a ty nie byłeś pewny, czy jest w stanie pełnej trzeźwości. Chan wykonał krok w twoją stronę, a ty znowu stałeś, jakbyś miał nogi uwięzione w podłożu. Jego twarz nie wyglądała tak, jak jeszcze kilka miesięcy wstecz. Policzki zapadnięte, a pod oczami można było bez problemu dostrzec sine worki. Nie mogąc się oprzeć, wspiąłeś się na czubki palców i przejechałeś wierzchem dłoni po jego zimnym policzku. Ani drgnął...

Poczułeś zażenowanie swoim absurdalnym zachowaniem, przez co przygryzłeś dolną wargę,a twój wzrok utknął w czubkach butów. W głowie miałeś kompletny chaos. Chciałeś złożyć jakieś proste zdanie, ale za każdym razem gdy otwierałeś usta, od razu je zamykałeś.

W końcu przełknąłeś gulę, która tworzyła się w twoim gardle i westchnąłeś głośno.
- Co ty tu ro...? - Gwałtownie zostałeś wciśnięty w klatkę piersiową czerwonowłosego. Znów mogłeś poczuć jego perfumy i ciepło bijące od umięśnionego ciała.
- Co ty najlepszego chciałeś zrobić Baek... - Wyszeptał w twoje włosy, całując cię w czubek głowy. Stałeś nieruchomo, nie mając pojęcia, co powinieneś zrobić. Dopiero kolejne słowa sprawiły, że widok przed oczami po raz kolejny się rozmył, a policzki zostały oblane łzami, jeszcze bardziej gorętszymi niż te, które wylewałeś każdego wieczora, przez ostatnie dwa miesiące. Bez zawahania objąłeś go swoimi chucherkowatymi ramionami, mocniej wtulając się w jego klatkę piersiową.
- Przecież też cię kocham...

At The Bottom Of Heart | ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz