Nie mogę się do niego dodzwonić. Nie odbiera, chyba naprawdę się na mnie pogniewał.
- Hej Słonko nie przejmuj się, przejdzie mu. - Powiedziała Ester.
- On ma rację, boje się powiedzieć rodzicom. Oni nie zrozumieją.
- Jeśli im powiesz, przekonają cię, że źle robisz i pewnie zostawisz go, bo tak nakażą ci rodzice.
- Nie.
- Daj spokój Amelia wszyscy wiedza, że potrafią cię omotać jak nikt inny. Zawsze robisz, co ci każą, nawet jeśli się z nimi nie zgadzasz. Nie odważysz się im sprzeciwić.
- Dlaczego wszyscy mają mnie za tak zmanipulowaną osobę. Potrafię sama podejmować decyzje i nikt nie ma na nie wpływu.
- Ok, nie unoś się tak. Po prostu wiem, jaka jesteś, kocham Cię skarbie i musisz w końcu sprzeciwić się rodzicom. To twoje życie i twoje decyzje. Musisz popełniać błędy i uczyć się na nich.
- Powiem im, powiem i to jeszcze dziś!
- Oho, pomału Słonko, bo wyrzucą cię jeszcze z domu. - Zadrwiła ze mnie, ale pokażę jej, że nikt nie będzie uczył mnie jak mam żyć i z kim być.
- Mamo! Tato! Za pięć minut w kuchni, muszę z wami pilnie porozmawiać. - Krzyknęłam.
- Dobrze.
No to załatwione, za pięć minut opowiem im o Kevinie i wszystko będzie ok. Denerwuję się jak nigdy. To będzie ciężka rozmowa.
- Amelia, jesteś pewna?- Spytała.
- Tak. - Powiedziałam twardo, jednak mam złe przeczucie.
- Wyglądasz, jakbyś miała zaraz zemdleć.
I tak właśnie się czuję, ale dam radę.
Zeszłyśmy na dół. Weszłyśmy do kuchni, gdzie czekają rodzice. Usiadłyśmy przy stole.
- Co jest tak ważnego?- Spytała mama.
Kilka głębszych wdechów i w końcu zdobyłam się na odwagę.
- Mam kogoś. Spotykamy się od dwóch tygodni.
Po ich minach wywnioskowałam, że czekają na kilka szczegółów. Więc zaczęłam opowiadać o wakacjach i Nowym Jorku.
- Zaraz, zaraz, poznaliście się zaledwie dwa tygodnie temu i tworzycie parę tak?
- Tak. - Odpowiedziałam z uśmiechem.
- Zwariowałaś?! - Krzyknął ojciec.
Ester i ja podskoczyłyśmy na dźwięk uniesionego męskiego głosu. Nie rozumiem, o co im chodzi, nawet nie powiedziałam, ile ma lat, a oni już się wściekają.
- Córeczko.- Zaczęła spokojnie mama.- Ty nie masz czasu na chłopaków. Za miesiąc zaczynasz studia, nie możesz się rozpraszać. To Harvard. Chyba chcesz ukończyć je z wyróżnieniem. Nie powinnaś umawiać się na randki, to nie jest dla ciebie. Jesteś stworzona do innych celów. Przystaliśmy na twój wybór, jeśli chodzi o kierunek studiów, ale na to nie pozwolę.
- Mamo...
- Matka ma rację Amelia, nie możesz, nie wyrażam zgody na randki. Nie znamy go i ty także, nie pozwolę, aby jakiś chłopak bez perspektyw zrujnował ci życie. - Wtrącił Ojciec.