8

5.5K 323 12
                                    

      


        Nie mogę się do niego dodzwonić. Nie odbiera, chyba naprawdę się na mnie pogniewał.

   - Hej Słonko nie przejmuj się, przejdzie mu. - Powiedziała Ester.

   - On ma rację, boje się powiedzieć rodzicom. Oni nie zrozumieją.

   - Jeśli im powiesz, przekonają cię, że źle robisz i pewnie zostawisz go, bo tak nakażą ci rodzice.

   - Nie.

   - Daj spokój Amelia wszyscy wiedza, że potrafią cię omotać jak nikt inny. Zawsze robisz, co ci każą, nawet jeśli się z nimi nie zgadzasz. Nie odważysz się im sprzeciwić.

   - Dlaczego wszyscy mają mnie za tak zmanipulowaną osobę. Potrafię sama podejmować decyzje i nikt nie ma na nie wpływu.

   - Ok, nie unoś się tak. Po prostu wiem, jaka jesteś, kocham Cię skarbie i musisz w końcu sprzeciwić się rodzicom. To twoje życie i twoje decyzje. Musisz popełniać błędy i uczyć się na nich.

   - Powiem im, powiem i to jeszcze dziś!

   - Oho, pomału Słonko, bo wyrzucą cię jeszcze z domu. - Zadrwiła ze mnie, ale pokażę jej, że nikt nie będzie uczył mnie jak mam żyć i z kim być.

   - Mamo! Tato! Za pięć minut w kuchni, muszę z wami pilnie porozmawiać. - Krzyknęłam.

   - Dobrze.

No to załatwione, za pięć minut opowiem im o Kevinie i wszystko będzie ok. Denerwuję się jak nigdy. To będzie ciężka rozmowa.

   - Amelia, jesteś pewna?- Spytała.

   - Tak. - Powiedziałam twardo, jednak mam złe przeczucie.

   - Wyglądasz, jakbyś miała zaraz zemdleć.

I tak właśnie się czuję, ale dam radę.

Zeszłyśmy na dół. Weszłyśmy do kuchni, gdzie czekają rodzice. Usiadłyśmy przy stole.

   - Co jest tak ważnego?- Spytała mama.

Kilka głębszych wdechów i w końcu zdobyłam się na odwagę.

   - Mam kogoś. Spotykamy się od dwóch tygodni.

Po ich minach wywnioskowałam, że czekają na kilka szczegółów. Więc zaczęłam opowiadać o wakacjach i Nowym Jorku.

   - Zaraz, zaraz, poznaliście się zaledwie dwa tygodnie temu i tworzycie parę tak?

   - Tak. - Odpowiedziałam z uśmiechem.

   - Zwariowałaś?! - Krzyknął ojciec.

Ester i ja podskoczyłyśmy na dźwięk uniesionego męskiego głosu. Nie rozumiem, o co im chodzi, nawet nie powiedziałam, ile ma lat, a oni już się wściekają.

   - Córeczko.- Zaczęła spokojnie mama.- Ty nie masz czasu na chłopaków. Za miesiąc zaczynasz studia, nie możesz się rozpraszać. To Harvard. Chyba chcesz ukończyć je z wyróżnieniem. Nie powinnaś umawiać się na randki, to nie jest dla ciebie. Jesteś stworzona do innych celów. Przystaliśmy na twój wybór, jeśli chodzi o kierunek studiów, ale na to nie pozwolę.

   - Mamo...

   - Matka ma rację Amelia, nie możesz, nie wyrażam zgody na randki. Nie znamy go i ty także, nie pozwolę, aby jakiś chłopak bez perspektyw zrujnował ci życie. - Wtrącił Ojciec.

Przelotna Znajomość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz