Podeszłam do drzwi i od razu je otworzyłam. Zdziwiłam się widząc, kto za nimi stał.
- Co tu robisz?- burknęłam patrząc na szatyna.
- Przyszedłem się pogodzić, ok?
- Zayn!- wrzasnęłam.
- Kto przyszedł?- powiedział i podszedł do mnie, a po chwili stanął prze mną.- Co tu robisz?- warknął.
- Przyszedł się pogodzić.- powiedziałam.
- Zamknij się, Rose. Myślisz, że ktoś taki jak on na serio chce się pogodzić?
- Wysłuchajmy go chociaż.- położyłam rękę na plecach bruneta i spojrzałam na naszego "gościa".
- Wejdź.- warknął Zayn wpuszczając go do środka.
Louis wszedł niepewnie. Wyprzedziłam go i ruszyłam do kuchni.
- Patrz się wyżej.- warknął Malik, który szedł za Tomlinsonem.- Bo i tak nie poruchasz.
- Zayn!- wrzasnęłam słysząc jego słowa.
- No co?
- Gówno. Louis.. Szczerze.. Nie wiem co mam myśleć..- spojrzałam na szatyna. Brunet prychnął.- Zayn, idź do Jake'a, proszę.- westchnęłam.
- Już idę.- powiedział i wszedł na górę.
- Posłuchaj mnie Rose.- powiedział nagle Louis, kiedy otwierałam usta, żeby coś powiedzieć.- Przyszedłem tylko i wyłącznie przeprosić. Nie potrzebuje przebaczenia, czy czegoś takiego. Po prostu chce przeprosić. Chce po prostu. cie za wszystko przeprosić..
- Louis. Powiedziałeś..- przerwał.
- Słuchaj. Możesz pomyśleć, że kłamię, ale... Kurwa, jakie to trudne... Ostatnio, dokładniej kilka dni temu, dowiedziałem się czegoś... Zapewne będzie to dla ciebie szok tak jak było to dla mnie.
- Przejdź do konkretów..
- Dobra.. Jesteś moją siostrą.
Zamurowało mnie. Zaczęłam się śmiać.
- Długo nad tym myślałeś?- prychnęłam.- Błagam.. Jak mielibyśmy być rodzeństwem? No jak?
- Mamy wspólną matkę.
- Żartujesz? Skąd to wiesz?- oparłam się o blat w kuchni.
- Powiedziała mi to. Moja reakcja była podobna do twojej... Z początku nie wierzyłem, ale kiedy powiedziała, żebyśmy zrobili badania genetyczne, tak dla pewności, zrobiliśmy je. Wyszły pozytywne. Rozumiesz?
- Nie wiem co o tym wszystkim myśleć..- złapałam się za głowę.
- Teraz rozumiesz czemu przyszedłem przeprosić?
- Było ci głupio...
- Tak, było mi głupio, że skrzywdziłem własną siostrę, że wyzywałem od najgorszych...
- Przepraszam... Rozumiem cię i twoje intencje, ale teraz zostaw mnie samą muszę wszystko przemyśleć..
- Dobrze.- westchnął - Zostawiam ci swój numer.- położył karteczkę na blacie.- Jak coś dzwoń...- wyszedł, a po chwili usłyszałam trzask drzwi wejściowych.
I kto by pomyślał? Louis Tomlinson, zabójca mojego ojca moim bratem?
Nie byłam do końca pewna czy mówi prawdę, ale niektóre rzeczy zaczęły nabierać sensu. Matka była dziwką(lub panią lekkich obyczajów), więc to mogło pasować, do tego ojciec nigdy nie mówił zbytnio o matce, a o innych członkach rodziny w ogóle, czyli o rodzeństwie też nic nie mówił. Unikał tego tematu.. To znaczyło, że mógł wiedzieć, że mam brata.. Starszego brata.. Ale jak widać, ani ja, ani Louis o tym nie wiedzieliśmy.. Nie byłam pewna prawdy jego słów, ale jedno było pewne.. Strasznie namieszały mi w głowie... Szybko zgarnęłam karteczkę do kieszeni spodenek od piżamy słysząc jak ktoś schodzi po schodach.
- Poszedł sobie?- zapytał Malik idąc z naszym synem na rękach.
- Tak.- przytaknęłam.
- Stało się coś?
- Masz może numer do Colinsa?
- Po co ci do niego numer?
- Zayn, potem pogadamy. Masz czy nie?
- Chyba mam..- zaczął grzebać w kieszeni i wyjął telefon, trzymając naszego syna jedną ręką.- Masz.- podał mi telefon.
- Dzięki.- kliknęłam zieloną słuchawkę i czekałam aż odbierze.
- Halo?- usłyszałam głos mężczyzny.
- Jesteś ze wszystkim na bieżąco, prawda?
- Zależy o co ci chodzi...
- Moja matka i Louis...
- Chodzi ci o to, że Tomlinson to jej syn? Słyszałem coś o tym.
- To prawda?
- Nie jestem do końca pewny, ale jako, że masz matkę kurwę to wszystko możliwe.
- Wiem..
- Proponuje żebyś wykonała test na pokrewieństwo z Louisem.
- Tak zrobię... A po za tym.. Od kiedy ty jesteś miły?- zmarszczyłam brwi.
- Dla ciebie, od wykonania misji przy której sporo zarobiłem..
- To trochę chore, nie uważasz?
- Może odrobinę... Muszę kończyć.
- Ja też. Dzięki.
- Nie masz za co.- rozłączył się.
Położyłam telefon Zayna na blacie.
- Teraz mi powiesz, o co w tym wszystkim chodzi?- usłyszałam głos Malika, który karmił naszego syna.
Westchnęłam i usiadłam na blacie. Wbiłam swój wzrok w podłogę.
- Możliwe, że Louis jest moim bratem przyrodnim....
- Co? Żartujesz?
- Nie.. Tylko przez to mnie dziś przeprosił...
- Nie myślisz, że to może być kłamstwo?
- Sama nie wiem. Po proszę go o zrobienie badań...
- Kiedy masz zamiar to zrobić?
- Jak najszybciej. Może dziś, jak pojadę do Mary.
- Jeśli tak to jadę z tobą.
- Od kiedy zmieniasz tak szybko zdanie? - uniosłam jedną brew.
- Od kiedy chcesz umówić się z tym kutasem.
---
Macie kolejny rozdział XD
Jak wam się podoba? Spodziewaliście się czegoś takiego? XD
Jutro postaram się wrzucić kolejny rozdział :)
PS Przepraszam za błędy jeśli jakieś się pojawiły :/
Inne opowiadania:
►Hooligans || Z.M. ~ Ale to raczej znacie XD
►Hooligans: Life is Brutal || Z.M. [ZAKOŃCZONE]
►Random Knowledge || Z.M. [ZAWIESZONE]
►Wyzwanie: Psychiatryk
CZYTASZ
Hooligans: Life is Hard || Z.M. (sequel Hooligans)
FanfictionJeden dzień... Jedna chwila... Jeden moment... Tyle wystarczy żeby zmienić życie o 180°. Dwoje ludzi z jednego środowiska, po pewnym czasie próbuję żyć normalnie... Czy im się uda? A może przeszłość da o sobie znać? A może fakty z przeszłości im w t...