F i v e

6 1 0
                                    

   -Może zaczniemy naszą znajomość od nowa? - Gdy to słyszę, myślę, że mam problem ze słuchem. Wcześniej nie zamienialiśmy ze sobą nawet słowa, a teraz chce się ze mną zadawać i to jeszcze w miarę dobrych stosunkach.. No, ale... raz się żyje.

   -W porządku.  Ale jeśli to jest jakiś podstęp, to lepiej już szukaj dobrej kryjówki - nigdy nie wiadomo, czy Nathan czegoś nie wymyślił. Na jego twarzy momentalnie pojawia się wielki uśmiech. Chyba nie chce wiedzieć, dlaczego..

   -O to się nie martw, nikt nic nie kombinuje.

   -Tak w ogóle, to co Ci dyrektor zrobił za to pobicie?

   -Wezwał rodziców. Jeśli tamten mnie nie pozwie, to obejdzie się bez sprawy. 

   -Według mnie to bardziej wina tej laski, niż tamtego chłopaka - spogląda na mnie z pytającym wyrazem twarzy, więc kontynuuje. - No bo, gdyby była w porządku, to przecież by nie poszła do innego. Każdy chłopak by się skusił, żeby przelecieć ładną laskę, która sama do niego poszła. Nie sądzisz? 

   -Nie każdy, ale może faktycznie masz trochę racji - siadam, by mieć oczy na równi z jego oczyma.

   -Jakby laska kusiła, to każdy by na to poszedł - mówię pewnie i właśnie w tym momencie dzwoni dzwonek. Wstaję z podłogi i podnoszę swoją torbę. Sekretarka nadal męczy się ze zmywaniem makijażu.

   -Jeżeli jest mądry i zakochany, to nawet w takiej sytuacji o tym nie pomyśli - mówiąc to patrzy mi w oczy.

   -Niech Ci będzie - wyciągam do niego rękę, by pomóc mu wstać. Chwyta ją i szybkim ruchem podnosi się z ziemi, po czym wychodzimy z sekretariatu.

   -Co teraz masz? - zastanawiam się chwilę, jednak nie mam pojęcia. Nie odpowiadając kieruję się do planu lekcji. Idzie za mną również nic nie mówiąc.

   -Polski. 

   -W porządku - patrząc za chłopaka widzę idącego w naszą stronę Nathana. Postanawiam więc się usunąć.

   -Musze już iść, pewnie znajomi na mnie czekają.

   -Um.. dasz się odprowadzić po szkole do domu? - unoszę lekko brew w geście zdziwienia, jednak zgadzam się. 

   -Nie ma sprawy, poczekaj na mnie przed szkołą, albo gdzieś w widocznym miejscu - uśmiecham się dodając. - Do zobaczenia. - I w tym samym momencie podchodzi do nas brunet. Odchodzę nie zwracając na niego uwagi.

   Reszta lekcji mija mi dość szybko. Praktycznie na każdej z nich rysowałam, lub wsłuchiwałam się w muzykę. Po dzwonku powoli zbieram swoje rzeczy do torby i wychodzę ze szkoły. Stoję chwilę na szczycie schodów prowadzących do szkoły, w celu wypatrzenia w tłumie uczniów Dylana. Skoro się zgodziłam z nim wracać, to warto dotrzymać słowa.  Po chwili go zauważam przy szkolnej bramie. Ręce ma włożone do kieszeni i rozgląda się po okolicy. Ruszam w jego stronę wyciągając telefon i wyłączając muzykę. Kiedy jestem już obok niego chowam przedmiot z powrotem do kieszeni. 

   -Długo czekasz? - pytam, zwracając na siebie jego uwagę.

   -Nie - uśmiecha się lekko odwracając głowę w moją stronę, po czym wychodzimy z terenu szkoły. Kątem oka jeszcze zauważam, jak spod szkoły przygląda nam się jakiś chłopak, jednak nie daję rady rozpoznać kto to, przez przechodzących uczniów, którzy zasłaniają cały widok. - O czym myślisz? - pyta chłopak idący obok mnie.

   -O niczym szczególnym - odpowiadam szybko. - Dlaczego nagle zachciało Ci się ze mną zadawać? - dodaję po chwili. 

   -Bo mnie ciekawisz. Irytujesz mojego przyjaciela samą swoją obecnością. Umiesz się obronić. I masz inny pogląd na świat. 

   -Kiedyś było inaczej.. Każdy ma inny pogląd na świat. 

   -Możliwe, ale Ty jesteś po prostu inna. 

   -Yhm.

   -A Ty?

   -Co ja? - pytam nie bardzo wiedząc, o co mu chodzi.

   -Dlaczego się na to zgodziłaś?

   -Nic do Ciebie nie mam.

   -To chyba powinienem się cieszyć. 

   -Możliwe - uśmiecham się przyjaźnie. - To tutaj.

   -W porządku.

   -To cześć - zaczynam wchodzić po schodach do mojego domu.

   -Poczekaj. Dasz mi swój numer? - zastanawiam się nad tym chwile. W sumie to rzadko podaje komuś swój numer, ale to tylko telefon. 

   -Nie ma sprawy, daj telefon - biorę od niego komórkę i wpisuje do niej swój numer telefonu i podpisuję ,,Najseksowniejsza ever", po czym oddaje mu przedmiot. 

   -Skromna jesteś - uśmiecha się łobuzersko.

   -Skromność jest przereklamowana - odpowiadam z uśmiechem. - Zawsze nazwę możesz zmienić, jeśli nie będziesz wiedział o kogo chodzi. - Stoję przy drzwiach wejściowych. 

   -Chyba zostawię, tak jak jest. W końcu to prawda - puszcza mi oczko, a mnie specjalnie to nie dziwi.

   -Jak uważasz. Tylko jak do mnie zadzwonisz, to nie pomyl imion.

   -O to się martwić nie musisz. 

   -Zobaczymy.

   -Dobra, to ja będę leciał. Do zobaczenia, mam nadzieje - uśmiecha się, z lekką nadzieją w oczach.

   -Do jutra - odwzajemniam uśmiech i wchodzę do domu.  

   Może on rzeczywiście nie jest taki zły? Jednak to się dopiero okaże. Ściągam glany w korytarzu i wchodzę na górę do swojego pokoju. Odkładam torbę i schodzę z powrotem na dół do kuchni, gdzie siedzi moja babcia. Nic nie mówiąc nakładam sobie obiad i siadam na przeciwko niej zaczynając powoli jeść. Jest pochłonięta jakąś gazetą, więc nawet nie staram się nawiązać rozmowy. Nie chcę jej przeszkadzać. Jednak to nie ja zaczynam rozmowę, bo w końcu staruszka się odzywa. 

   -Co to był za chłopak? Nowy kolega? - pyta nie odrywając oczu od gazety. No tak, z okna w kuchni widać wyjście..

   -Znajomy ze szkoły - odpowiadam po przełknięciu jedzenia.

   -Zawsze przychodził tutaj tylko ten poeta.

   -Alex.

   -Właśnie i czasem Hannah ze swoim bratem i ta ruda dziewczyna.

   -Ash.

   -Tak.

   -No wiem. Jakoś się nie złożyło, by ktoś inny przychodził - myję po sobie talerz i opieram się o blat.

   -To dobrze, że masz więcej znajomych - podnosi wzrok na mnie, a ja tylko uśmiecham się lekko. Wiem, że się martwi. 

   -Idę do pokoju - mówię i wychodzę z kuchni. W pokoju włączam muzykę i pogrążam się w lekturze, którą ostatnio zaczęłam czytać. Nawet nie wiem, kiedy zasypiam...

===========

Wybaczcie za opóźnienie. :) 

W mediach jpg Ash.

Bad Girl in love?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz