-Może zaczniemy naszą znajomość od nowa? - Gdy to słyszę, myślę, że mam problem ze słuchem. Wcześniej nie zamienialiśmy ze sobą nawet słowa, a teraz chce się ze mną zadawać i to jeszcze w miarę dobrych stosunkach.. No, ale... raz się żyje.
-W porządku. Ale jeśli to jest jakiś podstęp, to lepiej już szukaj dobrej kryjówki - nigdy nie wiadomo, czy Nathan czegoś nie wymyślił. Na jego twarzy momentalnie pojawia się wielki uśmiech. Chyba nie chce wiedzieć, dlaczego..
-O to się nie martw, nikt nic nie kombinuje.
-Tak w ogóle, to co Ci dyrektor zrobił za to pobicie?
-Wezwał rodziców. Jeśli tamten mnie nie pozwie, to obejdzie się bez sprawy.
-Według mnie to bardziej wina tej laski, niż tamtego chłopaka - spogląda na mnie z pytającym wyrazem twarzy, więc kontynuuje. - No bo, gdyby była w porządku, to przecież by nie poszła do innego. Każdy chłopak by się skusił, żeby przelecieć ładną laskę, która sama do niego poszła. Nie sądzisz?
-Nie każdy, ale może faktycznie masz trochę racji - siadam, by mieć oczy na równi z jego oczyma.
-Jakby laska kusiła, to każdy by na to poszedł - mówię pewnie i właśnie w tym momencie dzwoni dzwonek. Wstaję z podłogi i podnoszę swoją torbę. Sekretarka nadal męczy się ze zmywaniem makijażu.
-Jeżeli jest mądry i zakochany, to nawet w takiej sytuacji o tym nie pomyśli - mówiąc to patrzy mi w oczy.
-Niech Ci będzie - wyciągam do niego rękę, by pomóc mu wstać. Chwyta ją i szybkim ruchem podnosi się z ziemi, po czym wychodzimy z sekretariatu.
-Co teraz masz? - zastanawiam się chwilę, jednak nie mam pojęcia. Nie odpowiadając kieruję się do planu lekcji. Idzie za mną również nic nie mówiąc.
-Polski.
-W porządku - patrząc za chłopaka widzę idącego w naszą stronę Nathana. Postanawiam więc się usunąć.
-Musze już iść, pewnie znajomi na mnie czekają.
-Um.. dasz się odprowadzić po szkole do domu? - unoszę lekko brew w geście zdziwienia, jednak zgadzam się.
-Nie ma sprawy, poczekaj na mnie przed szkołą, albo gdzieś w widocznym miejscu - uśmiecham się dodając. - Do zobaczenia. - I w tym samym momencie podchodzi do nas brunet. Odchodzę nie zwracając na niego uwagi.
Reszta lekcji mija mi dość szybko. Praktycznie na każdej z nich rysowałam, lub wsłuchiwałam się w muzykę. Po dzwonku powoli zbieram swoje rzeczy do torby i wychodzę ze szkoły. Stoję chwilę na szczycie schodów prowadzących do szkoły, w celu wypatrzenia w tłumie uczniów Dylana. Skoro się zgodziłam z nim wracać, to warto dotrzymać słowa. Po chwili go zauważam przy szkolnej bramie. Ręce ma włożone do kieszeni i rozgląda się po okolicy. Ruszam w jego stronę wyciągając telefon i wyłączając muzykę. Kiedy jestem już obok niego chowam przedmiot z powrotem do kieszeni.
-Długo czekasz? - pytam, zwracając na siebie jego uwagę.
-Nie - uśmiecha się lekko odwracając głowę w moją stronę, po czym wychodzimy z terenu szkoły. Kątem oka jeszcze zauważam, jak spod szkoły przygląda nam się jakiś chłopak, jednak nie daję rady rozpoznać kto to, przez przechodzących uczniów, którzy zasłaniają cały widok. - O czym myślisz? - pyta chłopak idący obok mnie.
-O niczym szczególnym - odpowiadam szybko. - Dlaczego nagle zachciało Ci się ze mną zadawać? - dodaję po chwili.
-Bo mnie ciekawisz. Irytujesz mojego przyjaciela samą swoją obecnością. Umiesz się obronić. I masz inny pogląd na świat.
-Kiedyś było inaczej.. Każdy ma inny pogląd na świat.
-Możliwe, ale Ty jesteś po prostu inna.
-Yhm.
-A Ty?
-Co ja? - pytam nie bardzo wiedząc, o co mu chodzi.
-Dlaczego się na to zgodziłaś?
-Nic do Ciebie nie mam.
-To chyba powinienem się cieszyć.
-Możliwe - uśmiecham się przyjaźnie. - To tutaj.
-W porządku.
-To cześć - zaczynam wchodzić po schodach do mojego domu.
-Poczekaj. Dasz mi swój numer? - zastanawiam się nad tym chwile. W sumie to rzadko podaje komuś swój numer, ale to tylko telefon.
-Nie ma sprawy, daj telefon - biorę od niego komórkę i wpisuje do niej swój numer telefonu i podpisuję ,,Najseksowniejsza ever", po czym oddaje mu przedmiot.
-Skromna jesteś - uśmiecha się łobuzersko.
-Skromność jest przereklamowana - odpowiadam z uśmiechem. - Zawsze nazwę możesz zmienić, jeśli nie będziesz wiedział o kogo chodzi. - Stoję przy drzwiach wejściowych.
-Chyba zostawię, tak jak jest. W końcu to prawda - puszcza mi oczko, a mnie specjalnie to nie dziwi.
-Jak uważasz. Tylko jak do mnie zadzwonisz, to nie pomyl imion.
-O to się martwić nie musisz.
-Zobaczymy.
-Dobra, to ja będę leciał. Do zobaczenia, mam nadzieje - uśmiecha się, z lekką nadzieją w oczach.
-Do jutra - odwzajemniam uśmiech i wchodzę do domu.
Może on rzeczywiście nie jest taki zły? Jednak to się dopiero okaże. Ściągam glany w korytarzu i wchodzę na górę do swojego pokoju. Odkładam torbę i schodzę z powrotem na dół do kuchni, gdzie siedzi moja babcia. Nic nie mówiąc nakładam sobie obiad i siadam na przeciwko niej zaczynając powoli jeść. Jest pochłonięta jakąś gazetą, więc nawet nie staram się nawiązać rozmowy. Nie chcę jej przeszkadzać. Jednak to nie ja zaczynam rozmowę, bo w końcu staruszka się odzywa.
-Co to był za chłopak? Nowy kolega? - pyta nie odrywając oczu od gazety. No tak, z okna w kuchni widać wyjście..
-Znajomy ze szkoły - odpowiadam po przełknięciu jedzenia.
-Zawsze przychodził tutaj tylko ten poeta.
-Alex.
-Właśnie i czasem Hannah ze swoim bratem i ta ruda dziewczyna.
-Ash.
-Tak.
-No wiem. Jakoś się nie złożyło, by ktoś inny przychodził - myję po sobie talerz i opieram się o blat.
-To dobrze, że masz więcej znajomych - podnosi wzrok na mnie, a ja tylko uśmiecham się lekko. Wiem, że się martwi.
-Idę do pokoju - mówię i wychodzę z kuchni. W pokoju włączam muzykę i pogrążam się w lekturze, którą ostatnio zaczęłam czytać. Nawet nie wiem, kiedy zasypiam...
===========
Wybaczcie za opóźnienie. :)
W mediach jpg Ash.
CZYTASZ
Bad Girl in love?
RomancePo śmierci swojej najlepszej przyjaciółki Ida kompletnie się zmienia. Nie jest już szarą myszką, dającą się poniżać. Jest pewna siebie, umie się postawić i dużo osób się jej boi. Nathan jest jej największym wrogiem. Czy to się zmieni?Czy będzie umia...