Rozdział 20 Lód w jego sercu

38.6K 1.8K 80
                                    

Dance with Devils Episode 2 Rem Arlond Song (Kocham to anime, lecz jego zakończenie mi się nie podobało... Dlaczego oni nie zostali razem?!)


— Melody —

Na całkowite ogarnięcie się potrzebowałam około piętnastu minut. W chwili kiedy miałam wyjść z łazienki ogarnął mnie strach.

— A jeśli on coś mi zrobi? — zapytałam sama siebie, lecz po chwili pokręciłam głową. — Nie. Obiecał mi, że spróbuję mnie zrozumieć, lecz... — Spojrzałam w podłogę. — Widziałam, że zabolały go moje słowa... — podsumowałam, a w sercu poczułam dziwny ból.

Nie chcę go ranić, lecz nie mogę traktować go tak jakby on tego chciał! Jestem człowiekiem, a cały ten świat — jego świat — jest taki inny... Nie rozumiem zasad, które w nim panują! Z moich oczu pociekły łzy. Jak on mógł zabić tą dziewczynkę?.. Nie potrafię o tym zapomnieć. Nie potrafię wyzbyć się z umysłu widoku krwi i Kero, przykutego do tego słupa. Właśnie Kero! Moje oczy się poszerzyły, a ja wybiegłam z łazienki jak poparzona. Muszę spróbować przekonać, Nevrę by go stamtąd ściągnął. Kiedy weszłam do pokoju, zauważyłam czarnowłosego leżącego na łóżku. Jego oczy były zamknięte, lecz kiedy drzwi zamknęły się za mną — trzaskając — otworzył je siadając. Przełknęłam ślinę zauważając, czerwień zamiast czerni. Czy on był zły?

— No pewnie! Przecież, jesteś jego partnerką, a mimo to nazwałaś go jedynie przyjacielem — podpowiedział cichy głos w mojej głowie, a ja westchnęłam.

Wiedziałam, że moja podświadomość, ma rację, lecz co innego mogłam mu powiedzieć? Może on coś do mnie czuję, lecz jak dla mnie to za wcześnie... Nie podtrawię, poczuć tego samego co on nie znając jego osobowości. Pokręciłam głową. Nigdy nie zrozumiem tej rasy. Z gardła mężczyzny wydobyło się ciche warczenie. Spojrzałam na niego przerażona.

— Masz rację — potwierdził wstając. — Jestem zły i to cholernie — szepnął wprost do mojego ucha, a przez moje ciało przeszedł dreszcz. — Nie mogę pojąć, dlaczego nie zakochałaś się we mnie... — powiedział, skanując moją twarz. — Wiem, że jako człowiek nie czujesz tego tak mocno jak ja, lecz... Nawet bez tego ludzkie kobiety zakochiwały się we mnie od pierwszego wejrzenia, jednak ty... — Spojrzenie jego czarnych — już — tęczówek skierowało się na moje usta. — Ty jesteś inna... Nie patrzysz tylko na mój wygląd, spoglądasz w moje lodowate serce, a ja cały czas się boję, że jeśli się zbyt bardzo do niego zbliżysz zginiesz. — Na jego twarzy nie było żadnych uczuć, lecz w oczach widziałam rozpacz. Skrywaną przed światem rozpacz.

Uczucia jakie widziałam w jego spojrzeniu, przyprawiły mnie o gęsią skórkę. Był i jest okrutny, lecz przez kogo się taki stał? Jest taki z własnego wyboru — to prawda —, lecz to jego ojciec popchał go w ramiona okrucieństwa. Wpatrywałam się w jego oczy, aż nagle nie wytrzymałam i położyłam na jego policzku dłoń.

— Jesteś dla mnie jak na razie co najwyżej przyjacielem. — Nevra zamknął oczy, a ja wiedziałam, że to przez ból jaki spowodowały moje słowa. — Mimo to jakaś dziwna siła przyciąga mnie do ciebie. Nie wiem co będzie jutro, za miesiąc, czy rok. Nie wiem... — Spuściłam głowę w dół. — Ale nie mogę wykluczyć, że za pewien czas... — Wzięłam głęboki oddech. — Mogę... To znaczy... Eee... Istnieję, możliwość, że ja... zakocham się w tobie... — Ostatnie słowa wypowiedziałam z spuszczoną głową i zaczerwienionymi policzkami. Miałam ochotę uderzyć się w twarz. Nie mogłam nawet tego na spokojnie powiedzieć! Zaczęłam się bawić nerwowo rąbkiem mojej koszuli, oczekując od niego jakieś odpowiedzi. Choćby najkrótszej. Panowała jednak cisza, a ja doskonale słyszałam dźwięk tykającego zegara. Przegryzłam zdenerwowana wargę.

— Co ja zrobiłam?! — krzyczałam spanikowana w myślach.

Nagle ramiona wilkołaka pojawiły się wokół mojej tali przyciągając mnie do jego ciała.

— Będę czekał na ten moment z zniecierpliwieniem... Jednak... — Zatrzymał się, a ja uniosłam wzrok.

— Jednak... — popędziłam go, nie słysząc jakiejkolwiek kontynuacji.

— Pogadamy o tym kiedy wrócisz, teraz musisz zjeść śniadanie i dojechać do szkoły — oznajmił władczo, po czym pociągnął mnie w kierunku wyjścia.

Całkowicie zdziwiona jego odpowiedzią, nie zdążyłam zareagować, a już byliśmy w innym pomieszczeniu z arsenałem kuchennym. Domyśliłam się, że to kuchnia. Nevra usiadł przy stolę, trzymając mnie na swoich kolanach. Chciałam zejść, lecz ten mnie powstrzymał. AGH... Dlaczego on musi się, aż tak rządzić?! Nie jestem jego zabawką. By wyrazić swoje niezadowolenie delikatnie go kopnęłam. Mężczyzna nie wyglądał na poruszonego, a ja zaczerwieniłam się, po czym — z spuszczoną głową — zaczęłam konsumować przyniesione przez kelnerkę jedzenie. Czasami zachowuję się jak dziecko... — Pomyślałam, przełykając kęs Aloo Paratha. Byłam tak zamyślona, że nie zauważyłam jak do pomieszczenia wszedł jakiś mężczyzna. Jego wzrok powędrował do mnie, lecz Nevra warknął zaborczo. Nowo przybyły skierował spojrzenie w jego stronę, po czym uklęknął.

CDN

Jak ja się cieszę, że dziś jest wolne... Kolejny rozdział już w środę! :D

(Data opublikowania tego rozdziału: 31.10.16r)

Jesteś moja kwiatuszkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz