-27-

10.1K 682 31
                                    

Wyszłam ze sklepu i od razu, co rzuciło mi się w oczy to brak mojego motoru na parkingu.

- Kazałem go odwieźć do kryjówki. - Usłyszałam pewny siebie głos Charliego. - Jedziesz ze mną. - Otworzył tylne drzwi białego ferrari i z rezygnacją oczekiwał mojego dołączenia. Nie miałam innego wyjścia. Nienawidziłam, kiedy ktoś mi w taki sposób mną rządził, ale wolałam uniknąć nieprzyjemnych konfliktów, z których i tak by nic nie wyszło. Westchnęłam głośno i z miną męczennicy weszłam na tył auta.

Kierowcą był jeden z gangsterów, mianowicie Aligi - Włoch i wieloletni kierowca Herp Fire, który prawdopodobnie ocalił skórę wszystkim wiele razy. Przeżył trzeciego szefa gangu, a teraz pracował dla tego gnojka, jakim był Charlie.

Spojrzałam na około czterdziestoletniego mężczyznę z lekką siwizną rozprószoną po obu stronach głowy, który wpakowywał torby do bagażnika, a potem otwierając drzwi swojemu szefowi, sam wsiadł za kierownicę. Blondyn zajął miejsce tuż przy mnie i z uwagą przyjrzał się wykonywanej przeze mnie czynności. Mianowicie patrzyłam w okno. 

- Nie będziesz się do mnie odzywać? - Spojrzał na mnie pretensjonalnie. - Powiedz, czy zrobiłem ci coś złego? - dociekiwał, a ja na każde zadane pytanie wywracałam oczami. - Rachel, popatrz na mnie i powiedz, do cholery, czy coś ci zrobiłem. - Złapał moją twarz w swoje dłonie i przysunął ją do siebie, powodując, że nasze ciężkie oddechy automatycznie się zmieszały. 

- Niby co mam ci powiedzieć - wydukałam ze sarkazmem przez ściśnięte policzki. Blondyn lekko się rozśmiał i puścił moją twarz, abym swobodnie mogła zacząć mówić. - Mocno się wczoraj upiłam? - Zmieniłam temat, a chłopak znacząco odchrząknął.

- Skoro nic nie pamiętasz... Skąd to pytanie? - Podrapał się po karku. - Wszystko pewnie byłoby inaczej, gdybyś się przy mnie obudziła, ale miałem ważne spotkanie i nie mogłem towarzyszyć ci podczas tej rajskiej pobudki. - Spojrzał na mnie uszczypliwie, a ja spaliłam buraka.

- Czy my... - Machnęłam kuriozalnie ręką, na znak, żeby sam sobie dopowiedział.

- Nie, nie uprawialiśmy seksu. - Uniósł brew ku górze, widząc w jaki sposób wyrażałam się o tej czynności. - Byłaś praktycznie w całości oblana alkoholem, więc zaczęłaś ściągać sukienkę i położyłaś się tylko w tym, co miałaś pod kiecką. - Wzruszył ramionami.

- Problem w tym, że nie miałam prawie nic - powiedziałam sarkastycznie i poczułam jakby ktoś przypalał mi policzki ogniem.

- Majtki - zaczął się śmiać. - Na dodatek takie obcisłe. W prosiaczki - oznajmił, a ja jeszcze soczyściej się zarumieniłam. - Dałem ci swoją koszulę, żebyś nie przemarzła, bo lubię spać przy otwartym oknie. Ale nie udało mi się jej zapiąć. Za bardzo się wierciłaś.

- Mogę wiedzieć czemu mnie wtedy oglądałeś? Byłam pijana! - Oburzyłam się i skrzyżowałam ręce, aby zademonstrować mu swoje urażenie.

- I napalona, Rachel. Porwałaś na mnie moją ulubioną bluzkę - zaśmiał się. - Na strzępy - dodał i spojrzał na mnie przenikliwie, a ja poczułam gwałtowne uderzenie gorąca. Odniosłam wrażenie, że moje ciało za moment eksploduje z tego całego żenującego zjawiska, w które sama się wprowadziłam. - No wiesz, tego tym bardziej chyba sobie sam nie zrobiłem. - Nachylił się nade mną i pokazał jeszcze widoczny ślad po malince. - Czemu nic nie mówisz?

- Czy ta noc... I w ogóle. - Zaczęłam się jąkać. - Czy to... Miało dla ciebie jakieś znaczenie? No wiesz... Chodzi mi o naszą relację. Nie rozumiem cię. - Aligi zatrzymał się nagle i spowodował, że Charlie gwałtownie wysiadł z wozu. Myślałam, że moje pytanie go wzburzyło, ale on podszedł jedynie, aby otworzyć mi drzwi i pomóc wydostać się z samochodu. 

- Coś ty - zaczął się śmiać, prowadząc mnie w stronę jakiegoś wysokiego, ceglanego bloku.

Weszliśmy do niego i pokierowaliśmy się schodami aż na samą górę, wdrapując się na dach, z którego dobrze było widać cały Pacyfik. Nie wiedziałam, gdzie dokładnie byliśmy, ale poczułam się naprawdę wyjątkowo. Nie każdy mógł doświadczać takich widoków na co dzień.

 - Myśl sobie, co chcesz, ale dla mnie, ta noc nie miała większego wpływu na nasze relacje, Rachel. - Spojrzał na mnie nieco otępiale. Inaczej, niż zwykle. Oderwałam wzrok od majestatycznego oceanu i skupiłam się na twarzy, towarzyszącego mi, jasnowłosego mężczyzny. Jego tęczówki były jeszcze jaśniejsze i wyrazistsze w blasku popołudniowego słońca.

Głęboko odetchnęłam. Ta cisza była dla mnie paraliżująca, ale nie umiałam zabrać głosu. Czekałam w tym obezwładniającym milczeniu, nie wiedząc, czego się spodziewać. 

Game with badboys ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz