Rozdział 20

41 4 2
                                    

*Lotta*

Po wysłuchaniu Nany, nie wiedziałam co powiedzieć. A co jeśli wyrzucą mnie ze szkoły przez te ataki? Jeśli dyrektor ma naprawdę zamiar odesłać mugalaków do domu? Niee... trzeba jak najszybciej odkryć o co w tym chodzi, przygotować eliksir, który wybudzi osoby po atakach z tego dziwnego stanu i znaleźć sprawcę, pfff... przeciez to nic trudnego, nie? Nie.

Wydaje mi się, że jesteśmy w kompletnej rozsypce. Pomimo tego, że mamy poszczególne istotne rzeczy to dalej nie mamy pomysłu jak je ze sobą "połączyć" i co mają ze sobą wspólnego.

- Jeśli to prawda... - zaczęła Kath. - to musimy jak najszybciej temu zapobiec. - spojrzała na mnie. -Przynajmniej częściowo.

- Wydaje mi się, że dyrektor naprawdę tak postąpi jeśli ataki się nie skończą... - stwierdziła Nana.

- Ile juz było tych ataków? - zapytałam dziewczyn poprawiając moje długie białe włosy po czym odrazu posmutniałam.

- Sporo, około 20.

- Jak nie więcej. - dodała Nott. - Ymm... co jest Lotta?

- Kath, jak sie czujesz bez magii? Jak ty się czułaś Nana jak zabrali Ci różdżkę? - powiedziałam z zaszklonymi od łez oczami.

- Okropnie... jak odizolowana, utraciłam tak jakby część siebie.

- Koszmarnie...

- Ja czuje się tak samo, tylko ja mam tak 3 razy dłużej i nie wiadomo kiedy znow będę wpełni sobą i czy w ogóle będę...

~~~~~~~

Dlatego, że dziś nie zaczynałam od lekcji razem ze Ślizgonkami na śniadanie szłam w towarzystwie Gryfonów.

- Lotta, musimy pogadać. - rzekł nagle Fred i wszyscy stanęli po czym odwrócili sie w moim kierunku. - Rozumiem ze przyjaźnisz się z Annabeth i Kathrine, ale przyjaźnisz się też z nami.

- No wiem, ale o co chodzi? - nerwowo poprawiłam spódniczkę i czekałam na odpowiedz choć naprawdę wiedziałam o co chodzi...

- Ostatnio nas zaniedbujesz, niedługo to całą naszą paczkę wymienisz na Ślizgonów. - powiedziała Rose, a ja przełknęłam nerwowo ślinę.

- To nie tak. - stwierdziłam. - Ostatnio mam z dziewczynami sporo do roboty i nie wiedziałam, że tak to odbieracie. - było mi smutno i przykro, że tak to odebrali, ale rzeczywiście ostatnio cały wolny czas poświęcam dziewczynom. - Przepraszam.

- Nie masz za co.

Po fascynującym wróżbiarstwie (tak uwielbiam wróżbiarstwo, gorzej z nauczycielką od tego przedmiotu), czas przyszedł na zielarstwo, dziś z profesorem Longbottomem.

Pomimo tego, że lekcja trwała już od 5 minut on dopiero teraz wbiegł zdyszany do klasy.

- Przepraszam was za spóźnienie moi uczniowie, ale ważna sprawa była. - z tego co wiem to sie bardzo zmienił od czasów swojego dzieciństwa, kiedyś niezdarny Gryfon, a teraz dumny profesor, który nawet z wyglądu jest nieczego sobie.

- Otwóżcie podręczniki na stronie 32 i... - nie skończył, bo mu przerwałam.

- Przepraszam bardzo, ale mam pytanie. - nie czakając na zgodę kontynuowałam. - Czy można cofnąć negatywne działanie jakiejś rośliny? - te pytanie go zaskoczyło, a ja po chwili żałowałam, że o to zapytałam.

- Każda roślina ma swój zamiennik i posiada roślinę, która ma działanie przeciwne, może działać na przykład jako oddrutka jeśli tamta jest trująca ,ale często działa to tylko jedno stronnie. - mówił wolno, a ja chciałam zapamiętać każde słowo.

More than Magic || HogwartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz