rozdział X

2.8K 177 8
                                    

Ubrana jest w jeansową kurtkę i szarą sukienkę. Na nogach ma białe conversy.
- Chcę, żeby facet mnie zauważył - odpowiadam, z powrotem przenosząc wzrok na ubrania. Nieznajoma podchodzi bliżej. Ma bardzo mocny makijaż i platynowe włosy, które sięgają jej do ramion.
- To może jakaś mała czarna?
- Nie przejdzie. Muszę zmienić styl. Być seksowna.
Dziewczyna wybucha cichym chichotem, a następnie podaje mi rękę.
- Jestem Ewa - ściskam jej dłoń.
- Weronika.
- Pomogę ci, mogę? Jesteś strasznie nieporadna.
Wzdycham cicho i zgadzam się.
Przebieramy w ubraniach razem, rozmawiając przy tym o facetach. Ewa wybiera dla mnie parę ciuchów i wysyła do przymierzalni.
W końcu kupuję czarne i czerwone body z dużym dekoltem, czarną skórę z mnóstwem suwaków, olbrzymią, jeansową kurtkę i parę obcisłych, krótkich spódniczek w ciemnych kolorach. Na końcu decyduję się również na dwie, bardzo krótkie sukienki z równie dużym dekoltem. Jezu, jak ja to założę przy matce?
Moja nowa koleżanka namawia mnie także na parę butów. W efekcie wybieram dwie pary - czarne szpilki na platformie, a drugie z wiązaniami. Później idziemy na kawę.
- To dziwne, że poznałam cię dwie godziny temu i teraz piję z tobą kawę - stwierdzam ze śmiechem.
- Dziwne - przytakuje. - Strasznie dawno miałam koleżankę. Jestem raczej sama.
- Może wyjdziesz ze mną na imprezę jutro?
- Chętnie - uśmiecha się szeroko. - Daj mi tylko swój numer telefonu.
Pogawędka trwa jeszcze godzinę, później idę na autobus. Ukradkiem widzę na ręku Ewy ślad po igle.
- Przepraszam, że spytam - mówię niepewnie. - Masz do czynienia z narkotykami?
- Wow - chichocze Ewa. - Bezpośrednia jesteś. Aż do bólu.
- Wybacz - uśmiecham się przelotnie.
- Chodzi o ślad po igle? Raz spróbowałam w takiej formie.
- W takiej formie - powtarzam za nią.
- Wyluzuj, mała. Widzę w tobie cnotkę. Trzeba cię zreformować - daje mi buziaka w policzek, bo mój autobus nadjeżdża.
- Do jutra! - żegnam ją.

W domu mama wita mnie niezbyt przyjaźnie.
- Miałaś się uczyć.
Ignoruję jej uwagę, stawiam na blat torby z zakupami.
- A to co?
- Byłam na zakupach.
Mama wyjmuje z torby czerwone body. Kręcąc głową, sięga po białą sukienkę.
- Weronika, ty nie chodzisz w takich ubraniach.
- Teraz chodzę.
- Dlaczego? One są takie... Wyzywające.
- Przesadzasz - wyrywam jej sukienkę z rąk, zabieram torby i idę na górę. Dopiero teraz siadam do książek, chociaż wcale nie mam do tego głowy.

(...) jest sobotni wieczór, za dwie godziny mam być z Ewą w Broadwayu. Mam ogromną nadzieję, a nawet jestem przekonana, że Adam też tam będzie.
Ewka siedzi u mnie na łóżku i ogląda moje kosmetyki. Muszę się mocno pomalować, a ona mi w tym pomoże. Podczas robienia makijażu zagaduje mnie:
- Skąd wiesz, że ten twój Adam tam będzie?
- Ja mam nadzieję. Tydzień temu był.
- Rozchyl wargi - wydaje polecenie. - Jaki on właściwie jest?
Nie odpowiadam. Czekam, aż skończy malować mi usta intensywnie czerwoną, matową szminką.
- To typ złego faceta. Wysoki, szczupły ale umięśniony, ma zielone oczy, ciągle podkrążone... Brązowe włosy, no i bliznę na policzku i szyi.
- O cholera. Mówisz o Adamie Dębskim? - dziwi się koleżanka. Ja tym bardziej.
- Skąd go znasz?
- Każdy go zna, na mojej dzielnicy. Powiem ci tyle: musisz mocno się nabiegać. Facet ma wysoko postawioną poprzeczkę.
- On ma kogoś?
- Ma panienki na parę nocy. Nie przejmuj się tym. Ale jesteś tego pewna?
- Chcę do niego dotrzeć.
- Uch... - wzdycha Ewa. - No nie wiem, mała. To niebezpieczny typ.
- Wcale taki nie jest. Rozmawiałam z nim parę razy.
- Patrz jaka jesteś piękna.
Odwracam się do lustra. Faktycznie! Wyglądam jak nie ja. Gdzie jest szara Weronika?
Zakładam czarną, krótką sukienkę która (zdaniem Ewy) idealnie opina moje zgrabne ciało.
- Poczekaj - zatrzymuje mnie Ewa przed wyjściem. Rozpina mi guziki sukienki na dekolcie, tak aby biust był jeszcze bardziej wyeksponowany.
- O Jezu, to konieczne?
- Wiadomo - mruga.

(...) przed wejściem Ewa daje mi jointa. To mój pierwszy raz.
----------------------------

Zajeżdżam Porsche pod Broadway. Samochód jest pełny słodkiego dymu i moich kumpli. Wyłączam radio, biorę na wszelki wypadek kastet do szerokiej kieszeni szarej bluzy.
Wysiadamy i kierujemy się do środka. Nie ma dużo ludzi - ale za to Gero z Lesiem wypatrują już panienek. Kręcę pobłażliwie głową, siadam na ulubionej sofie. Odrzucam połączenia od Sandry. Lekko mówiąc - denerwuje mnie.
Piję dwa kieliszki wódki, a później zamawiam przy barze whisky z lodem. Nieco znudzony oglądam twarze ludzi omijających mnie. W oczy rzucają mi się dwie sylwetki - niezła blond laska i znajoma mi szatynka. Mrużę oczy w zastanowieniu.

Piękna i bestiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz