Jesteście jedyni.Obdarzeni,
Lepsi.
Te słowa powtarzała nam rada. Nauczyła nas jak panować, a raczej zdusić w sobie swoje umiejętności, moce, które mieliśmy od dziecka. W naszych czasach magia jest czymś zakazanym. Magowie za praktykowanie jej zwykle są skazywani na śmierć. W ten dzień, dzień moich ósmych urodzin stało się to, czego moja matka obawiała się najbardziej. Stałam się nowo-narodzoną, magia objawiła się u mnie dość wcześnie, bo zazwyczaj u innych ukazuje się ona około między dziesiątym, a dwunastym rokiem życia. Elea — takie imię nosiła moja matka, chciała mnie ukryć, uciec, żeby mnie nie zabrali, poprosiła o pomoc Trenie, swoją przyjaciółkę, aby pomogła jej zorganizować transport. Niestety, okazało się, że Trenie jest szpiegiem rady i donosi o nowo-narodzonych i przez nią moja matka została ukarana za próbę ucieczki z nowo-narodzoną. Nie wiem, co rada zrobiła z moją matka, nawet nie wiem, czy żyje, ale poprzysięgłam zemstę na radzie. Zostałam wtedy zabrana ze swojego domu do zamku, w którym uczyli nas jak się kontrolować i całkowicie ukryć swoje moce. Przez te czas nie tylko tego nas nauczyli. Sztuki walki, polowanie, łucznictwo ... szkolono nas. Nie mogliśmy zadawać pytań. Jedna oznaka sprzeciwu mogła się dla nas źle skończyć. Nikt z nas nie wiedział, co nasz czeka, ale każdy z nas zadawał sobie jedno i to samo pytanie. Czemu nas szkolą. Mama jeszcze zanim mnie zabrali opowiadała, że Rada tylko i wyłącznie uczy nas "uśpić" moce i trwa to zazwyczaj dwa lata. Więc czemu ja i inni od czasu moich ósmych urodzin jesteśmy tu już osiem lat?
***
Caleb, Nickolas, William, Katherina no i ja Aria. Nasza piątka została wtedy zabrana, byłam wtedy najbardziej prestraszona i wtedy najbardziej oni mi pomogli, mimo tego, że bali się równie tak bardzo, jak ja.William jest z nas wszystkich najstarszy, ma dziewiętnaście lat, Nicholas ma siedemnaście tak samo, jak Caleb, a ja z Kat mamy szesnaście.
— Ostatnio Rada bardzo dziwnie się zachowuje — powiedziała, zaniepokojona Kathernia.
— Jak zwykle histeryzujesz, mówiłaś tak samo, jak wezwali mnie do Króla, a chodziło o zwykłe przedstawienie raportu po obchodzie wioski — odpowiedział, z uśmiechem William.
— Phi — prychnęła. Może wtedy przesadziłam, ale teraz mówię poważnie! Coś jest nie tak. - ciągnęła naburmuszona Kat.
— Ona ma racje. Wchodzi do komnaty, opierając się na rogu drzwi. Właśnie wracam z sali treningowej, słyszałem rozmowę strażników. Wypuszczają nas... - mówi Caleb
— WYPUSZCZAJĄ o mój boże to świetna wiadomość toż to...
— Daj mi skończyć Kat! Może słowo "wypuszczają" nie jest do końca trafnym wyborem w doborze moich słów, ponieważ wyślą nas na misje jako szpiedzy do sąsiedniego królestwa. Podobno nasze kraję, zaczynają przygotowania do ewentualnej wojny. My jako dobrze wyszkoleni rycerze...
— Zabójcy — poprawiłam Caleba, po czym skarcił mnie wzrokiem, a ja tylko wzruszyłam ramionami.
— Kontynuując. Chcą nas wysłać do Meriny, abyśmy przedstawili się jako pomoc na zamku, ja miałbym zająć się kuchnią, pomagać kucharzowi, Nick miałby pomagać królewskiemu kowalowi, Kathernia pomaga służyć, William zostanie pomocnikiem stajennego, a Aria zostanie pomocnicą nauczycielki księcia.
— Co słucham?! Tak w ogóle mamy Ci uwierzyć, że podsychałeś tyle informacji od strażników? - powiedziałam oburzona, zaciskając pięści. Nie będę żadną niańka, tego rozpieszczonego bachora! — krzyknęłam, dodając po chwili.
— Fakt, ominąłem prawdę. Rada mnie wezwała i wyjaśniła to wszystko. — powiedział, tak jakby nic się nie stało.
— Była umowa, nie chodzimy do Rady sami, zawsze grupą, mieliśmy trzymać się razem, zapomniałeś? — spytała Katherina, tym swoi uroczym głosem.
— Dobra, dziewczyny zejdźcie z niego, pomyślcie o tym, że to jest nasza jedyna szansa, żeby stąd uciec. — powiedział pierwszy raz Nick, zapomniałam w ogóle, że tu z nami jest, musiał bacznie obserwować nasz wszystkich.
Naszą rozmowę przerwał nam jeden ze strażników, mówiąc, abyśmy udali się do Rady po rzeczy, które nam się przydadzą w podróży.
***
- Kathernio, Ario, Calebie, Nickloasie oraz Wiliamie jesteście już gotowi, aby wyruszyć na swoją pierwszą misję. Wasz przyjaciel zapewne wdrążył wasz w szczegóły więc, nie muszę, już zbyto nic wyjaśniać. Podczas pobytu w królestwie będziecie na bieżąco informowani oraz będziecie zdawać raporty.
- Poprzez listy? - spytała po cichu Kathernia
- Ohh, haha nie, nie moje dziecko. W pałacu mamy kilka swoich zaufanych ludzi. Wiec radzę wam wykoywać nasze rozkazy oraz nie ukrywać niczego, bo i tak prędzej czy później wszystkiego się dowiem — powiedział groźnym głosem, kierując wzrok na mnie. Kontynuując, Wertin da wam torby, w których znajdziecie wszystko, co potrzebne do tej podróży.
- Ruszajmy — powiedział William.
------------------------------------------------------------